Tę prostą historię znacie przecież wszyscy. Książę zaklęty we włochatą bestię, mieszkający w tajemniczym zamku pełnym ożywionych przedmiotów. Atrakcyjna, mądra, ale niezrozumiana dziewczyna, która aby ratować swojego ojca, będzie musiała stanąć oko w oko z rzekomym potworem. A dalej to już tylko piękna opowieść o sile miłości, przezwyciężaniu niechęci i grze pozorów. Sami wiecie: miłość pokona wszystko, trzeba tylko spojrzeć głębiej, niż na wierzchnią warstwę. A jak Piękna i Bestia – Opowieść Belli wypada w wersji mangowej?
Opowieść Belli to pierwsza część dyptyku przygotowanego przez Mallory Reaves, pisarkę z południowej Kalifornii. Zdziwieni? Scenarzystka od blisko dekady znana jest z adaptacji mang, ale pisała też książki i to we współpracy z samym Neilem Gaimanem, więc nie w kij dmuchał. Za rysunki odpowiadają z kolei artyści z supergrupy Studio Dice. Współpraca ta wyszła niniejszej mandze na dobre, bo chociaż adaptacja jest po prostu poprawna i dość wiernie podąża za filmowym scenariuszem, o tyle rysunki bywają obłędne, ociekają typowo japońskim dynamizmem i ekspresją oraz zachwycają przywiązaniem do detalu.
Trudno zrozumieć, czemu zaadaptowana została wersja z 2017 roku, skoro dinesyowska animacja byłaby zapewne gotowym hitem, ale nie ma co narzekać, bo jej komiksową wersję dostaliśmy przecież na początku roku w serii Disney – Klasyczne baśnie. W Piękna i Bestia – Opowieść Belli Reaves skupia się na narracji tej atrakcyjniejszej części dziwnej pary, ale jeśli komuś mało, na październik wydawca przygotował powstały kilka lat później drugi tom skupiający się na punkcie widzenia włochatej Bestii. Chętnie sprawdzę, czy perspektywy obojga bohaterów będą bardzo się różnić, czy może będzie to po prostu po raz kolejny ta sama opowieść sprzedana klientom jeszcze raz.
Co tu dużo mówić, Piękna i Bestia – Opowieść Belli ma te same cechy, co poprzednie, doskonale nam znane iteracje, a siła prostej i ponadczasowej wymowy tej historii utrzymuje się do dzisiaj. Oczywiście siłą rzeczy zabraknie tutaj feerii barw czy wpadających w ucho musicalowych piosenek, ale mangę pewnie chętnie przeczytają dorośli, a i dzieci spokojnie mogą po nią sięgnąć, chociaż one akurat mogą mieć problemy z kolejnością czytania dymków – miałem wrażenie, że były jakoś dziwnie i nieco chaotycznie rozmieszczone, co parę razy wybiło mnie z rytmu lektury.
Pewnie nie każdemu podejdzie adaptacja w mangowym nurcie shojo, ale to w końcu tylko jedna z alternatywnych propozycji, po które możemy sięgnąć, jeśli akurat będziemy mieli taką ochotę. Całość w żadnym wypadku nie jest pozycją obowiązkową, nie do pominięcia, ale w wolnej chwili warto sprawdzić, szczególnie, że czyta się to szybko, a na końcu tomiku zostaniemy uraczeni jeszcze porcją ciekawych materiałów dodatkowych w postaci szkiców i studiów postaci.
Tytuł oryginalny: Disney Manga - Beauty and the Beast - Belle's Tale
Scenariusz: Mallory Reaves
Rysunki: Studio Dice
Tłumaczenie: Mateusz Lis
Wydawca: Egmont 2024
Liczba stron: 176
Ocena: 70/100
PR-owiec, recenzent, geek. Kocha kino, seriale, książki, komiksy i gry. Kumpel Grahama Mastertona. W MR odpowiedzialny za dział komiksów, książek i gier planszowych.