Historia porusza temat kolonizacji ziem Ameryki i związanych z tym reperkusji. Gdy w pierwszej dekadzie XVII wieku do brzegów Wirginii przybywa statek z Londynu, życie członków plemienia Powhatan zmieni się na zawsze. Chciwy gubernator Ratcliffe ma tylko jeden cel – zdobyć złoto nie zważając na nic i nikogo. Wśród jego ludzi znajduje się dobry i prawy, młody, ale doświadczony podróżnik John Smith, który jako pierwszy postanawia zbadać, kto zamieszkuje pobliskie tereny, zanim ekipa przystąpi do podboju.
Od tej pory wydarzenia potoczą się błyskawicznie. John natyka się na piękną Pocahontas, córkę wodza Powhatanów, która ma zostać wydana za najdzielniejszego wojownika plemienia. Problem w tym, że dziewczynie serce mocno zabiło dopiero do przystojnego, delikatnego podróżnika, który dopiero co zsiadł ze statku i postawił stopę na dziewiczych terenach Nowego Świata.
Uczucie, jakie rozkwita pomiędzy dwójką bohaterów zostaje gwałtownie zakłócone przez żądzę bogactw i szybko eskalującą przemoc. Ciąg tragicznych wydarzeń doprowadza do śmierci jednego z rdzennych amerykanów, a sam John ma zostać osądzony i stracony za przyczynienie się do tego zgonu. Czy wszystkie przeciwności losu pozwolą młodym zakochanym ujść z życiem i znaleźć swoją drogę w okrutnym świecie?
Pocahontas to prosta, ale piękna i niezwykle kolorowa opowieść, pełna niezapomnianych widoków, emocjonujących zwrotów akcji i chwytających za serce momentów, którą zachwycą się zarówno dorośli, jak i dzieci. Kadry komiksu znów doskonale oddają wygląd filmu, a pięknie nasycone kolory tworzą tajemniczy, nieodgadniony klimat Nowego Świata. To, co najbardziej zawsze mi się podobało w tej historii, to wzruszający finał, pokazujący, że nie wszystko w świecie Disneya zawsze musi kończyć się sztampowym happy endem.
Komiksowa wersja tej historii została umiejętnie zaadaptowana, jest czytelna i nie pomija żadnego istotnego wątku. Czuć tu ducha przygody, jest miejsce na miłość, ale i niezrozumienie. To nie głupiutka historyjka w stylu „dobro zawsze zwycięża”. Owszem, może i zło przegrywa, ale czasem cena do zapłacenia jest dość wysoka. Tu właśnie tkwi siła niniejszej opowieści – nie traktuje ona odbiorców jak gamoni oczekujących wyłącznie szczęśliwych zakończeń.
Tradycyjnie już na początku albumu mamy galerię postaci, a wieńczy go galeria najważniejszych momentów – niezapomnianych kadrów z całej opowieści, przez którą możemy – jak zawsze radzę – przejść z dzieckiem po skończonej lekturze, aby utrwalić właśnie przeczytany komiks. Z lektury Pocahontas jestem bardzo zadowolony i będę wyczekiwał kolejnej pozycji w serii. Tym razem będą to przygody mojego imiennika – Piotrusia Pana.
Tytuł oryginalny: Pocahontas
Scenariusz: Bob Foster
Rysunki: Dan Spiegle
Tłumaczenie: Mateusz Lis
Wydawca: Egmont 2025
Liczba stron: 64
Ocena: 80/100
PR-owiec, recenzent, geek. Kocha kino, seriale, książki, komiksy i gry. Kumpel Grahama Mastertona. W MR odpowiedzialny za dział komiksów, książek i gier planszowych.