Przygodowa seria od Non Stop Comics zaczęła z wysokiego C, prezentując szereg wystrzałowych, niejednokrotnie abstrakcyjnych, ale uczciwie trzeba przyznać, że raczej rzadko przestrzelonych pomysłów. I chociaż z każdym kolejnym tomem dało się zaobserwować zmęczenie materiału i widać było, że pierwotnie planowana sześcioodcinkowa miniseria chcąc nie chcąc urosła do miana czegoś większego, to całość nie schodziła poniżej pewnego – dość wysokiego poziomu.
Wszystkie poprzednie wydarzenia prowadziły właśnie w to miejsce – do wielkiego finału, w którym każdy z Arturów zapragnie okazać się wybrańcem i przejąć należną mu władzę. Kto w ostateczności okaże się prawowitym monarchą? Odpowiedź okaże się nieoczywista, ale jestem pewien, że Wam się spodoba. Ponadto Bridgette, Duncan i Rose skorzystają z pomocy kolejnej legendarnej ikony – Robin Hooda – który, jak wiadomo, specjalizuje się w zabieraniu bogatym i dawaniu biednym. I niekoniecznie chodzi o pieniądze.
Scenarzyście zostało jeszcze kilka niewykorzystanych do końca postaci przedstawionych w poprzednich tomach, postanowił wrzucić je do scenariusza, nawet jeśli miałyby pojawić się tylko na jednej czy dwóch stronach. Nie jestem fanem takiego rozwiązania, ale w rozrywkowej opowieści tego typu wiele chwytów jest dozwolonych. Mniej tu jakby humoru, a więcej akcji, co również uznaję za drobną wadę – wszak seria zawsze była zabawna i było to jej niezaprzeczalną zaletą.
Wszystkie potęgi naraz ścierają się na kartach Raz & na zawsze tom 5 – Jałowa ziemia: Artur i jego świta, Merlin, smoki i wielu innych bohaterów legend i poematów, a nasi protagoniści wciągnięci w wir wydarzeń starają się jakoś dopełnić swojego przeznaczenia. Przyznam, że miejscami męczyła mnie chaotyczność wydarzeń i miałem wrażenie, że fabuła układa się w logiczną całość już tylko w głowie scenarzysty, ale i tak przeczytałem ten album za jednym posiedzeniem i to z zapartym tchem. O czym to świadczy? Że u Kierona Gillena siła opowieści jest wartością nadrzędną i to po prostu czuć na każdym kroku.
Dan Mora tradycyjnie staje na wysokości zadania i dba o to, by świat był zróżnicowany, a projekty postaci zarówno czadowe, jak i straszne. To ten sam poziom, co w poprzednich tomach, więc jeśli wtedy Wam się podobało, to nie będziecie zawiedzeni. Rzadko to robię, ale tutaj ponownie wspomnę o kolorystce. Tamra Bonvillain umie nadać wszystkim scenom odrealnionego, baśniowego wymiaru, a w tym tomie przydaje się to jeszcze bardziej niż kiedykolwiek wcześniej.
Raz & na zawsze to seria, do której ostatecznie nawrzucano chyba trochę za dużo składników, przez co nieco przekombinowano, ale historia zdążyła się zakończyć zanim spowodowała niestrawność. Dostaliśmy danie sycące i smaczne, przygotowane z dobrze dobranych, chociaż klasycznych składników, które pod koniec zaczęło trochę zapychać, ale zostało dojedzone ze smakiem. A porzucając tą wymuszoną kulinarną metaforę – Gillen trochę przeszarżował, przez co mógł pogubić czytelników nie obeznanych tak bardzo w brytyjskiej historii i kulturze. Raz & na zawsze tom 5 – Jałowa ziemia pozostawia więc pewien niedosyt (nie mylić z zawodem!), ale i daje nadzieję, że twórcom kiedyś jeszcze zachce się zanurzyć ponownie w tym uniwersum – może świadczyć o tym zakończenie, zostawiające może nie otwartą, ale uchyloną furtkę.
Tytuł oryginalny: Once & Future vol 5
Scenariusz: Kieron Gillen
Rysunki: Dan Mora
Tłumaczenie: Jacek Drewnowski
Wydawca: Non Stop Comics 2024
Liczba stron: 160
Ocena: 65/100
PR-owiec, recenzent, geek. Kocha kino, seriale, książki, komiksy i gry. Kumpel Grahama Mastertona. W MR odpowiedzialny za dział komiksów, książek i gier planszowych.