Początek komiksu to gra paragrafowa, a to zawsze nastraja mnie pozytywnie. Wraz z bohaterem decydujemy o jego dalszych krokach, co przy pełnej akcji historii jeszcze bardziej wciąga w lekturę. Miły start dla dalszej części, gdzie bardziej od akcji liczy się dojrzewanie bohatera. Jego niespodziewana familia i zamieszkanie w posiadłości Belle Estate to spora zmiana dla kogoś, kto zachowuje się i wygląda jak młodzieńcza wersja Axla Rose'a, ale pozwala to Parrottowi na rozwinięcie postaci. I dodanie nieco światła do dotychczasowego życia bohatera.
Dylan to nie dobroduszny Peter Parker czy inny heros, który od początku kierował się altruizmem i samymi słodkościami. Chłopak to irytujący buntownik w wieku dojrzewania. Taki, którym chcieliście być jako jego rówieśnicy, ale już dekadę później ukręcilibyście gówniarzowi łeb. Parrott niby idzie klasyczną drogą młodego herosa, ale dodaje jej ostrzejszej nuty, chociaż bez wielu tragicznych nut. Mrok się pojawia, ale jest ugłaskany, jak nastolatek, który chce być zły w koszulce z rockowym zespołem i pieszczochą na łapie.
Rogue Sun tom 2: Hellbent to heroizm osadzony stylistycznie w erze przełomu lat 80-90.. Nietypowy jak na współczesną erę śmichów i chichów w stylu MCU. Strona obyczajowa, choć nieco mniej nasycona niż w pierwszym tomie, przeplata się tu z płomienną, dramatyczną akcją. Ostatecznie jest jednak spokojniej niż wcześniej, ale seria dopiero się rozkręca i niektóre wątki są zapowiedzią czegoś, co może przytłoczyć nawet Rogue Suna.
Podoba mi się design tytułowego bohatera. Coś między wspomnianym już Ghost Riderem i Iron Manem, choć bez grozy tego pierwszego i nadmiernych technikaliów Starka. Charakter działalności bohatera jest z kolei uliczno-magiczny. Dylan działa między dwoma światami, które są sobie niebywale bliskie i nie tak sztampowo superbohaterskie, jak się wydaje. Abel i pozostali twórcy znaleźli swoją niszę, która spełnia wszystkie prawa komiksu superbohaterskiego, ale oferuje też nieco więcej.
Rogue Sun tom 2: Hellbent to znakomita alternatywa dla tych, którzy czują się znużeni większymi uniwersami superbohaterskimi. Wyobrażam sobie, że główny bohater odnalazłby się w Marvelu, ale tu ma dużo większą autonomię i pole do popisu. Drugi tom jest zdecydowanie mniej dramatyczny, bardziej komiksowy. Relacje Dylana z rodzeństwem rozpraszają ciemniejsze wątki, a Parrott dba o to, by bohater nie stał w miejscu. Czekam na dalsze kroki Rogue Suna.
Tytuł oryginalny: Rogue Sun Vol.2: Hellbent
Scenariusz: Ryan Parrott
Rysunki: Abel, Marco Renna, Zé Carlos
Tłumaczenie: Anna Sznajder
Wydawca: Non Stop Comics 2025
Liczba stron: 160
Ocena: 70/100
Dziennikarz, felietonista. Miłośnik klasyki SF, komiksów i muzyki minionych bezpowrotnie dekad.