Movies Room - Najlepszy portal filmowy w uniwersum

cinema

Zabójczo dobre seriale w BBC First

Stróże prawa z Dzikiego Zachodu - recenzja komiksu

Autor: Tomasz Drozdowski
6 października 2025
Stróże prawa z Dzikiego Zachodu - recenzja komiksu

Archetypiczną postacią na Dzikim Zachodzie był szeryf. Stróż prawa, od którego wymagało się nie tylko poskramiania saloonowej żulerni, ale i stawiania czoła bandytom większego kalibru. Czasem kończyło się to jego zgonem (stąd pewnie niemała liczba zastępców), a czasem stryczkiem dla łotra. W Stróżach prawa z Dzikiego Zachodu Tiburce Oger przedstawia szereg opowieści o noszących gwiazdę glinach, których służba miała różne odcienie.

Strona komiksu Stróże prawa z Dzikiego Zachodu

Oger w ciekawy sposób rozwiązał narrację swej antologii. Mamy rok 1924 i parę łotrzyków, którzy trafiają na ciało martwego reportera i notes z historiami opowiadającymi dzieje stróżów prawa z ubiegłego stulecia. Nie są oni bezpośrednimi narratorami, a raczej spajają swymi patusiarskimi komentarzami poszczególne historie, nadając całości kolorytu. Choć tego akurat temu albumowi nie brakuje. 

Tradycyjnie, jak w każdym zbiorze opowiadań, mam swoje podium i pozycje poza nim, które warte są wspomnienia. Tu pierwsze miejsce zajmują ex aequo dwie historie - Wieszający sędzia i Książę katów, zilustrowane kolejno przez Laurenta Hirna i Corentina Rouge'a. Pierwsza z nich opowiada o pozornie bezlitosnym sędzim, który skazał na stryczek pokaźną ilość bandytów. Druga jest z nią powiązana, bo ktoś musiał dokonywać egzekucji. Obaj, sędzia i kat, nie byli jednak potworami, a narzędziami sprawiedliwości, która w owym okresie musiała być radykalna. Obaj też ponieśli osobiste konsekwencje swej pracy.

Na drugim miejscu jest Kuźnia z pracami Dmitri'a Armanda. Widzimy losy czarnoskórego rangera o imieniu Jim Werner, który cudem umyka bandyckiej pogoni. Pomimo wielu bohaterskich czynów, w wyniku przetasowań politycznych ze sprawnego policjanta zostaje zdegradowany do roli woźnicy. Z wiadomych przyczyn. Oger porusza temat konsekwencji wojny secesyjnej, a w historii Spiskowcy z Baltimore widzimy nawet próbę zamachu na Lincolna, zanim ona wybuchła.

Strona komiksu Stróże prawa z Dzikiego Zachodu

Trzecia lokata należy do opowiadania Diabeł tkwi w szczegółach, gdzie granica między bandytą i stróżem prawa zostaje przekroczona. Widzimy w nim, jak nieformalne były struktury państwowe ówczesnego USA, gdzie szeryf był zarówno podpalaczem, jak i strażakiem, tworząc pewien układ zamknięty. W tym komiksie Oger nie miał słabszych momentów, więc warte przeczytania są wszystkie opowieści, ale te szczególne niekwalifikujące się na podium to Czerwona koszula o zakazanej miłości Indianki i urzędnika ds. Indian oraz Łowca - historia pokazująca, że dezercja nie jest objawem tchórzostwa, zwłaszcza w bratobójczej rzeźni, jaką była wojna domowa w USA.

Realia Dzikiego Zachodu według Ogera nie są może hiperrealistyczne, ale brak w nich infantylnej narracji. Stróże prawa z Dzikiego Zachodu poruszają tematykę konfliktów z Indianami, losów czarnoskórej społeczności przed i po wojnie secesyjnej, jak i to, co ona przyniosła. Choć spora część historii opiera się na akcji, jest tu niemało wątków obyczajowych. Takich uderzających pięścią w brzuch i odbrązawiających figurę szeryfa tamtych czasów. Parafrazując nieco modne porzekadło - twarde czasy wymagają twardych ludzi, ale i tacy mają miękkie strony. I nie zawsze udaje się im stworzyć lepszą przyszłość.

Rysownicy nie stronią od przemocy, ale to poziom pomiędzy staroszkolnymi spaghetti westernami, a Tarantino. Widać więc obrażenia, ale to nie czerwona jatka. Czemu wspominam od razu o przemocy? Komiks traktuje o stróżach porządku, a ich zadanie nie polegało na wypisywaniu mandatów. Laurent Astier z jego niedoszłym zamachem na Abe'a czy Dmitri Armand i losy rangera Wernera są moimi faworytami, ale każdy artysta pokazuje tu piękną szkołę klasycznego rysunku, ukazując pełny bukiet smaków tamtej ery. Surowej, ale i charakterystycznej w całej swej rewolwerowej oprawie. To nie Dziki Zachód z makietami budynków, a realnie zilustrowana epoka.

Strona komiksu Stróże prawa z Dzikiego Zachodu

Stróże prawa z Dzikiego Zachodu to zbiór przedstawiający nie tylko twardych szeryfów, ale i problematykę epoki. Tiburce Oger zachowuje sensacyjną narrację, trafiającą do fanów klasycznych westernów, ale pozbawioną dziecięcej naiwności. Stawia również nacisk na konsekwencje wydarzeń politycznych i społecznych, generujących pozytywne zjawiska, ale częściej odbijających się boleśnie na wskaźniku przestępstw. Lost In Time konsekwentnie wydaje jego prace i liczę na kolejne pozycje. 


Tytuł oryginalny: Lawmen from Wild West
Scenariusz: Tiburce Oger
Rysunki: Paul Gastine, Ronan Toulhoat, Alain Mounier, Dominique Bertail, Laurent Hirn, Dominique Bertail, Laurent Astier, Xavier Besse, Chris Regnault, Jef, Dimitri Armand, Mario Milano, Richard Guérineau, Laurent Hirn, Corentin Rouge, Ralph Meyer, Jack Manini, Anaďs Blanchard, Raphaël Bauduin 
Tłumaczenie: Jakub Syty
Wydawca: Lost In Time 2025 
Liczba stron: 128
Ocena: 85/100 

Chcesz nas wesprzeć i być na bieżąco? Obserwuj Movies Room w google news!

Dziennikarz, felietonista. Miłośnik klasyki SF, komiksów i muzyki minionych bezpowrotnie dekad.

Komentarze (0)
Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze.