Główni bohaterowie rozdzielili się w finale poprzedniego tomu. Darak udał się do swego ojca, premiera Aggori, by ugrać coś w kwestii pokoju. Solila wyrusza zaś na wyprawę, która zmienia zupełnie spojrzenie na mikroświat Świętego Pierścienia. Tymczasem gdzieś w przestrzeni Kobra-La kontynuują swą misję przeciw Cybertronowi, choć trafiają na godnego siebie przeciwnika. Dzieje się sporo, ale nie obawiajcie się chaosu. Wszystko się spina, a seria wyraźnie się rozwija.
Kirkman ciekawie wszystko ze sobą powiązał. Ryzykownie, ale ciekawie. Dotąd Void Rivals było historią awanturniczą z kosmicznie politycznym wątkiem w tle. Teraz dostajemy niemal pełną mitologię konfliktu dwóch bliźniaczych narodów. Mieści się to w granicach rozrywkowego SF, ale jakże urozmaica całą fabułę. Fanów Transformers pewnie ucieszy fakt pojawienia się Hot Roda, a przedstawiciele Kobra-La stanowią dziką kartę w całym tym zamieszaniu. Gdzieś jednak po drodze zgubiła się chemia i relacja między bohaterami.
Solila i Darak od pierwszego spotkania tworzyli ciekawy duet. Tu na chwilę Kirkman rozdzielił parę gołąbeczków, ale tym samym dał sobie szansę na ich rozwój. Jest trudna relacja ojca z synem. Pojawia się cień wielkiego zła, w powstrzymaniu którego Święty Pierścień ma kluczowy udział. Kosmiczna, monumentalna mitologia miesza się z ludzkimi wątkami, przy tym zachowując pewien rozrywkowy luz. Twórca Invincible nie ogranicza przyjemnego humoru, który spodoba się fanom komediowych SF.
Różnorodność w Void Rivals tom 3: Klucz do zwycięstwa Thety się zwiększa, a tym samym Lorenzo de Felici ma więcej okazji do popisu. Weźmy takie Autoboty. W serii Daniela Warrena Johnsona mamy ich w poobijanym stanie, z wyraźnymi śladami długotrwałej walki. Tu Springer i Hot Rod wyglądają jak po wyjeździe z samochodowego spa. Nawet ich śmiertelnie ranna rodaczka prezentuje się lepiej niż taki Optimus u DWJ-a. Kolejnym elementem są Kobra-La i choć ich wężowa stylówka mnie nie przekonuje, to nadają całości złowieszczej egzotyki.
Void Rivals tom 3: Klucz do zwycięstwa Thety to pełna akcji space opera, sprawnie wpleciona w znacznie większe uniwersum. Choć Kirkman ma na swoim koncie ambitniejsze scenariusze, to tu udaje mu się ukręcić kilka ciekawych twistów fabularnych i zazębić wszystko z pozostałymi seriami. Na tym etapie Energon Universe jest dopiero w połowie, jak by to ujęli fani MCU, pierwszej fazy. Widzimy wszystkich graczy i związki między nimi, lecz to gdzie i jak dojdzie do ich spotkania, na razie pozostaje zagadką. Tymczasem Void Rivals w moim osobistym rankingu tytułów z tego uniwersum zajmuje zasłużone drugie miejsce, tuż po Transformers.
Tytuł oryginalny: Void Rivals Vol.3: The Key to Vector Theta
Scenariusz: Robert Kirkman
Rysunki: Lorenzo De Felici, Patricio Depeche
Tłumaczenie: Tomasz Kupczyk
Wydawca: Nagle Comics 2025
Liczba stron: 128
Dziennikarz, felietonista. Miłośnik klasyki SF, komiksów i muzyki minionych bezpowrotnie dekad.