Movies Room - Najlepszy portal filmowy w uniwersum

Elli

Magiczne lata 80. w Paramount Network

Wojownicze Żółwie Ninja: Ostatni Ronin - recenzja komiksu

Autor: Tomasz Drozdowski
4 października 2024
Wojownicze Żółwie Ninja: Ostatni Ronin - recenzja komiksu

Sentyment to silna rzecz. Sprawia, że dorośli i poważni mężczyźni kupują kolekcjonerskie suweniry związane z ich ulubioną animacją z przeszłości lub zamiast wypełniania pilnych korporacyjnych raportów, grają w oldschoolowe gierki. Na chwilę zapominają o podatkach, politykach i tym, co boli w ciele i duszy. I jest to dobre. Wojownicze Żółwie Ninja: Ostatni Ronin uderzył we mnie nagle, jak przystało na dzieło o walecznym ninji. I oprócz dobrej lektury, przypomniał też o nieco zapomnianych bohaterach dzieciństwa.

Strona komiksu Wojownicze Żółwie Ninja: Ostatni Ronin

Akcja zaczyna się w sposób nieprzypominający żywiołowych zazwyczaj przygód Żółwi Ninja. Zamiast czworga przekomarzających się wojowników mamy samotnego mściciela, obładowanego orężem i ponurego niczym los, jaki spotkał jego braci. Spotykamy go w momencie, gdy rusza na samobójczą misję, lecz ostatnia walka okazuje się nowym początkiem. Nie tylko dla niego.

Co nieco o realiach historii. Żółwie Ninja, na czele ze swym mistrzem, wpadają w szeroko zakrojoną zasadzkę wnuka Shreddera - Hiroto. Nowy przywódca Klanu Stopy pokonuje nie tylko ich, ale i przejmuje władzę w Nowym Jorku. Ostatni z Żółwi zostaje wygnańcem uznanym za zmarłego, co pozwala Hiroto na budowanie swego autorytarnego reżimu. Nawet po powrocie do Wielkiego Jabłka sytuacja nie przedstawia się kolorowo. To nie prosta komiksowa opowieść o zemście i sprawiedliwości.

Strona komiksu Wojownicze Żółwie Ninja: Ostatni Ronin

Ktoś w sieci porównał Ostatniego Ronina do Staruszka Logana. I częściowo miał rację, bo mamy kilka elementów wspólnych: zwycięstwo łotrów i niemal sromotną klęskę pozytywnych bohaterów. Do tego ponury świat, rządzony okrutną ręką i sporo krwi. Kevin Eastman, w przeciwieństwie do Millara, wstrzymuje się w odpowiednim momencie przed epatowaniem rzeźniczymi widokami. Gdzieś pod warstwą mroku kryje się przygoda minionych czasów Żółwi Ninja, a fenomenalne retrospekcje tylko to potęgują. Doskonale widać to w postaci tytułowego bohatera, który krocząc zupełnie nową ścieżką, dosłownie nie może rozstać się z przeszłością.

Gdy za oceanem pojawiły się zapowiedzi Ostatniego Ronina, zastanawiałem się kim jest jegomość na okładce. Czarna opaska i ekwipunek całej czwórki na skorupie wiele nie ukazywał. Autorzy zdradzają jednak jego tożsamość dość szybko, ale równie dobrze mógłby pozostać anonimowy. To już nie ten sam bohater i nie chodzi tylko o znacznie bardziej atletyczny wygląd. Z jednej strony to mściciel i szczytowe osiągnięcie treningów Splintera. Z drugiej to żółwik z pękniętą skorupką, który nie chce już być na świecie bez swego przybranego ojca i braci. Psychologia postaci jest tu świetnie zbudowana, ale nie przytłacza nutki nostalgii, która wybrzmiewa w wielu momentach.

Strona komiksu Wojownicze Żółwie Ninja: Ostatni Ronin

Zespół ilustratorów dobrze oddaje posępny nastrój historii, ale nie skupia się wyłącznie na nim. Jest bardziej wojowniczo-ninjowo niż ponuro. Choć retrospekcje przedstawiają bolesne wydarzenia, to narysowane przez samego Kevina Eastmana budzą nostalgię i łapią za serducho. To nie tania gra na sentymentach, a pełen zrozumienia przekaz, pełen nawiązań do przeszłości i to nie tylko po stronie tych dobrych. I nie ukrywam, że tytułowy Ronin wygląda tak, jak powinien wyglądać dorosły Żółw.

Wojownicze Żółwie Ninja: Ostatni Ronin to powrót do lat szczenięcych, gdy we wszelakich grach wybierałem Leonarda[UsW2] , a życie w kanałach i obżeranie się pizzą wydawało mi się znakomitym pomysłem na życie. Pomimo tego, że kariera ninji jest już raczej dla mnie niedostępna, to komiks rozbudził we mnie dawne sentymenty. To energiczna, dojrzała opowieść, skierowana nie tyle do współczesnych fanów TMNT, co tych, którzy pamiętają produkcje filmowe, animacje i gry sprzed internetowej ery. Nagle Comics wydaje zarówno pachnące nowością komiksy, jak i te nieco starsze. Może więc Ostatni Ronin okaże się pierwszym tytułem otwierającym drogę dla innych albumów spod szyldu Wojowniczych Żółwi Ninja?


Tytuł oryginalny: Teenage Mutant Ninja Turtles: The Last Ronin
Scenariusz: Kevin Eastman, Peter Laird, Tom Walz 
Rysunki: Esau Escorza, Isaac Escorza, Ben Bishop, Kevin Eastman
Tłumaczenie: Paweł Bulski
Wydawca: Nagle Comics 2024 
Liczba stron: 224
Ocena: 85/100

Chcesz nas wesprzeć i być na bieżąco? Obserwuj Movies Room w google news!

Dziennikarz, felietonista. Miłośnik klasyki SF, komiksów i muzyki minionych bezpowrotnie dekad.

Komentarze (0)
Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze.