Movies Room - Najlepszy portal filmowy w uniwersum

next
Galapagos vigo

Magiczne lata 80. w Paramount Network

X-Men: Saga Miotu - recenzja komiksu

Autor: Tomasz Drozdowski
20 października 2024
X-Men: Saga Miotu - recenzja komiksu

X-Men dominują na naszym rynku komiksowym w kategorii superbohaterskich grup. Ani Avengers, ani Liga Sprawiedliwości nie mogą pochwalić się tyloma wydawanymi tytułami, nawet podciągając pod nie crossovery. Rodacy najwyraźniej kochają mutantów i to miłość spełniona, bowiem dwóch wydawców nie ustaje w wysiłkach uszczęśliwiania klientów kolejnymi albumami. Tym razem otrzymaliśmy album X-Men: Saga Miotu, tytuł klasyczny, ale i wart swej legendy, w którym mutanci będą musieli zmierzyć się z kosmicznymi robalami, ale nie tylko.

Strona komiksu X-Men: Saga Miotu

Wszystko zaczyna się od przybycia z czeluści kosmosu pewnego mężczyzny. Jest nim Corsair, zawodowo szef Starjammers, prywatnie ojciec braci Summersów. Biorąc pod uwagę jego podejście do ojcostwa, nie wpadł z patriarchalną wizytą. Czego dowodem jest fakt, że Scott dopiero dowiaduje się o tym, co naprawdę ich łączy. Trudne rodzinne sprawy szybko idą w odstawkę na rzecz znacznie poważniejszych wątków. Cesarzowa Lilandra została porwana, a Shi'ar uznali, że w sumie najlepiej będzie ją odnaleźć rękami X-Men, oczywiście grożąc Ziemi zagładą. To, co jednak odkrywają, przekracza ich największe obawy.

Za cesarskie porwanie odpowiada cywilizacja zwana Miotem. Insektoidalne istoty o strukturze roju, na czele z Matką, które lubują się w przejmowaniu ciał swoich wrogów i kształtowaniu ich na swoją modłę. Gdzieś tam mogą budzić skojarzenia z Ksenomorfami, ale to bardziej przemyślne bestie, a konsekwencje ich działań są dość bolesne. Tu Chris Claremont pozwala sobie na wstawki psychologizująco-egzystencjalne. Stojący u progu czegoś gorszego od śmierci X-Men na chwilę spuszczają z trykociarskiego tonu na rzecz intymnych wręcz przemyśleń, które do dziś robią wrażenie poziomem dojrzałości. I może to komuś nie pasować w połączeniu z Miotem i całą pozaziemską epopeją, ale doskonale pokazuje ambicje Chrisa Claremonta i jego wielkość.

Strona komiksu X-Men: Saga Miotu

Obok kosmicznej batalii z Miotem (lub jako ktoś woli - z Brood) dostajemy pomniejsze wątki, warte jednak odnotowania. Pojawia się odrobina dreszczyku w historiach ze Storm i Drakulą, wykraczająca poza x-menowe klimaty. Sam wampir jest również nieco inny niż we współczesnych komiksach Marvela. Jest też bohaterka stojąca tu nieco w cieniu mutantów, ale z ważnym dla reszty Marvela wątkiem. Pozbawiona przez Rogue mocy Carol Danvers podczas batalii z Miotem nabywa nowej potęgi, takiej na wielką skalę. Mamy też pierwszy krok w historii Magik. Claremont upchnął to wszystko zgrabnie i płynnie, bez przerostu materiału, pozwalając niektórym bohaterom na wyjście poza swe ramy.

Dave Cockrum swymi rysunkami zdefiniował wiele wielkich historii z Dziećmi Atomu. Saga Mrocznej Phoenix czy Druga geneza nie byłyby tym samym bez niego. Tutaj również daje popis swych umiejętności, ale nie mogę pozostać bezkrytyczny wobec pewnych mankamentów jego twórczości. Obok popisowych kadrów, jak ten z okrętem Miotu, dostajemy i pomniejsze wtopy warsztatowe na polu mimiki czy proporcji. Są one ledwie łyżeczką dziegciu w całej beczce miodu, ale czasem nawet król bywa nagi. Obok niego pojawiają się tu prace między innymi Paula Smitha i Billa Sienkiewicza, rozprężające cockrumowski kosmiczno-heroiczny nastrój. Wampiryczny epizod z życia Ororo robi wrażenie i świetnie pasuje do charakteru bohaterki.

Strona komiksu X-Men: Saga Miotu

Klasyki bywają różne. Mogą być mroczne jak Ostatnie łowy Kravena. Mogą być epokowym wydarzeniem jak Śmierć Supermana. Albo po prostu solidnie napisaną historią superbohaterską jak X-Men: Saga Miotu, której odbiór po latach nadal jest przyjemny i na swój sposób nostalgiczny. Claremont pokazuje tu pełnię swoich umiejętności twórczych. I to świeżo po wydarzeniach z Phoenix, gdzie mocno podniósł sobie poprzeczkę. Mucha Comics ma rękę do doboru komiksów Marvela i krótko po premierze tego tomu pojawiła się zapowiedź kontynuująca wątek Miotu. Dla mnie, czym więcej X-Men, tym lepiej. Zwłaszcza, że na wydanie czeka jeszcze wiele epickich historii.


Tytuł oryginalny: X-Men #154-167, X-Men Annual #6, Special Edition X-Men #1
Scenariusz: Chris Claremont
Rysunki: Dave Cockrum i Paul Smith oraz Bill Sienkiewicz, Brent Anderson 
Tłumaczenie: Tomasz Sidorkiewicz
Wydawca: Mucha Comics 2024
Liczba stron: 424
Ocena: 80/100 

Chcesz nas wesprzeć i być na bieżąco? Obserwuj Movies Room w google news!

Dziennikarz, felietonista. Miłośnik klasyki SF, komiksów i muzyki minionych bezpowrotnie dekad.

Komentarze (0)
Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze.