Planeta Kerenza, należąca do korporacji KWU, zostaje brutalnie zaatakowana przez flotę konkurencyjnej korpo BeiTech. I wszystko pewnie zostałoby zamiecione pod dywan, gdyby w pobliże planety nie przyplątał się okręt wojenny Alexander, formalny przedstawiciel ziemskich władz. W wyniku kosmicznej bitwy Alexander i ocalałe resztki floty KWU zmuszone są uciekać przed ścigającym je pancernikiem BeiTechu. W całym tym zamieszaniu kluczowe role odegrać ma para nastolatków. Na dodatek świeżo po zerwaniu ze sobą. Do tego jeszcze dochodzi przechodząca kryzys tożsamości SI i zjadliwa epidemia.
Głównymi bohaterami są Ezra Mason i Kady Grant. On - typ sportowca o wrażliwym sercu. Ona - genialna, urocza, lecz z charakterkiem. Pomimo strat osobistych, trudnej sytuacji i świeżo złamanych serc, nastolatkowie szybko muszą się otrząsnąć. Nieoczekiwanym splotem losu trafiają w sam środek wydarzeń. I jeśli brzmi to wam jak kiepski romansik dla nastolatków - jesteście w błędzie. Bo może wątek miłosny jest tu jednym z filarów historii, ale autorzy postarali się, by Illuminae oferowało coś znacznie więcej. Relacja między Ezrą i Kady jest naprawdę czymś wyjątkowym, zwłaszcza jeśli pamięta się swe młodzieńcze, burzliwe miłości. Pozbawiona jednak pozostałych wątków, prędko by się wypaliła.
Zanim przejdę dalej - strona techniczna książki. Nie ma tu prozy w tradycyjnym tego słowa znaczeniu. Illuminae to zbiór chatów, maili, opisów i różnych form przekazu słownego, w tym również graficzne zabawy, takie jak chmury słów. Pozwala to czytelnikowi lepiej wejść do skomplikowanego i złożonego świata. Ba! Odbiorcy, który gardził dotąd słowem pisanym na rzecz socialek i innych nowotworów świata współczesnego, taka forma może przypaść do gustu. A jak już ktoś się w nią wgryzie, to odkryje znacznie więcej, niż się spodziewał…
Autorzy zadbali, by działo się wiele, w tym rzeczy będące złowrogą pieśnią przyszłości. Jeśli dziwi was, że BeiTech pozwala sobie na militarną inwazję rodem z pierwszego epizodu Star Wars, to przyjrzyjcie się wielu markom, których produkty kupujecie. Dziś produkcja na krańcu świata za przysłowiową miskę ryżu i dewastacja lokalnego ekosystemu. Jutro planetarna inwazja. Liczy się skala i możliwości. Do tego dochodzi upór BeiTechu, by wszystko wymazać. Pościg za Alexandrem to łowy drapieżcy na zwierzynę. Starcia są tu brutalne i ofiarne. Illuminae tym samym nie jest kolejną space operą, a twardym SF w odświeżonym wydaniu, gdzie poruszane są problemy ludzkości, nie tylko egzystencjalne i filozoficzne, ale i takie, które już poruszają opinię publiczną. I tak na scenę wkracza trzeci bohater tej historii.
AIDAN to sztuczna inteligencja obsługująca wszystkie systemy okrętu Alexander. To nie chat, który nagle staje się antysemitą i kpi z polityków, bądź zmyśla oczywiste fakty, a prawdziwy krzemowy bóg. Jego fizyczny umysł da się jednak zranić, co prowadzi do nieprzewidzianych konsekwencji. Kaufman i Kristoff serwują nam opowieść o zbuntowanej SI w podobnym duchu, co niegdyś Clarke. HAL 2000 to jednak kalkulator przy AIDANie. Prymitywny, jednowymiarowy i niezdolny do ewolucji. Nasz chłopak ma swój światopogląd i kształtującą się wyniku uszkodzeń po kosmicznej bitwie osobowość. Momentami wręcz jego zachowania wprowadzają element grozy, podkręcany przez bojowego wirusa BeiTechu.
Obawiałem się, że autorzy nie dociągną wszystkich wątków do końca, bądź zrobią to byle jak. Jednak dotarli do mety bez zadyszki i z podniesionymi głowami. Obok miłości, korpo-wojny i zwariowanej SI, jest też temat epidemiczny. BeiTech odpalił bowiem podczas inwazji wirusa, który zmienia człowieka w brutalne indywiduum. Wyobraźcie sobie black friday, frustrację wyborców przegranej strony i poniedziałkową nienawiść do świata o szóstej rano razem wzięte. Trochę to przerysowane, ale twórcy potrafili umiejętnie zagrać kartą zabójczej na dwojaki sposób choroby i wyjść z tego obronną ręką.
Illuminae to powieść wielowarstwowa, Nie tylko narracyjnie, ale i warsztatowo. Amie Kaufman i Jay Kristoff wymykają się klasycznym pisarskim schematom, stawiając na niestandardową budowę historii, która obok bogatej warstwy emocjonalnej niesie bagaż o wiele cięższym, futurologicznym wręcz charakterze. A co jest w tym najlepsze? Że powieść jest gładka w odbiorze i poziom akcji mógłby zawstydzić wielkie tytuły zarówno z tej ambitniejszej gałęzi SF, jak i tej typowo skierowanej do fanów blockbusterów. Twórcy nie powiedzieli ostatniego słowa, bo incydent na Kerenzie rozwija się na trzy tomy. Czy jednak forma, w jakiej opowiedziana jest historia nadal będzie tak samo emocjonująca? Czas pokaże. Wydawnictwo Vesper wykonało też świetną robotę w kwestii jakości wydania Illuminae i po raz pierwszy obwoluta była czymś więcej niż elementem przeszkadzającym w lekturze.
Tytuł oryginalny: Illuminae. The Illuminae_Files 1
Autor: Amie Kaufman, Jay Kristoff
Tłumaczenie: Mateusz Borowski
Wydawca: Vesper 2025
Stron : 592
Ocena: 90/100
Dziennikarz, felietonista. Miłośnik klasyki SF, komiksów i muzyki minionych bezpowrotnie dekad.