Movies Room - Najlepszy portal filmowy w uniwersum

Harry Harrison - Filmowy wehikuł czasu - recenzja książki

Autor: Szymon Góraj
30 lipca 2025
Harry Harrison - Filmowy wehikuł czasu - recenzja książki

Chyba każdy kojarzy te wszystkie dyskusje o autentyczności historycznych produkcji, połączone z podejściem studiów filmowych do szeroko pojętej twórczości. W ramach serii Rebisu wydano książkę Harry'ego Harrison Filmowy wehikuł czasu, który takie kwestie, a także parę innych. I z czystym sumieniem mogę ją polecić każdej osobie, która jest nieco zblazowana dzisiejszym przemyśłem filmowym.

Choć znalezienie się w tytule frazy "wehikuł czasu może mylnie sugerować powiązanie z klasyczną powieścią H.G. Wellsa, dzieło Harry'ego Harrisona (autora znanego m.in. z serii o Stalowym Szczurze) to zupełnie inna, osobna opowieść science fiction – często wydawana w Polsce pod różnymi tytułami (np. „Tunel w czasie” lub „The Technicolor Time Machine”). Sam koncept jest dość niekonwencjonalny, delikatnie rzecz ujmując, ale założenia są stosunkowo proste. Wytwórnia filmowa bankrutuje, a reżyser-degenerat (Barney Hendrickson) dostaje ostatnią szansę – ma nakręcić epicki film historyczny o Wikingach, ale... nie ma budżetu, aktorów ani scenografii. Na ratunek przychodzi genialny, choć lekko szalony naukowiec – profesor Hewitt – który wynalazł prawdziwy wehikuł czasu. Hendrickson wpada na szalony pomysł: wysłać ekipę filmową w przeszłość, do czasów Wikingów, i nakręcić film... na żywo, w autentycznych realiach IX wieku!

Wielu innych autorów poszliby w tym miejscu na łatwiznę, albo rozbili się o same założenia, ale Harry Harrison stworzył tu mistrzowską satyrę na przemysł filmowy, łącząc science fiction z komedią slapstickową. Przypomina to trochę połączenie Monty Pythona z Hollywood lat 60., okraszone typowym dla Harrisona antyestablishmentowym zacięciem. Czego tam nie ma! W książce znajdziemy rozważania na temat paradoksu pracy twórczej z ograniczonym budżetem, pogoni za sensacją, wyeksponowane są również absurdalne praktyki branży filmowej - w sporym stopniu aktualne również dziś. Styl Harrisona jest lekki, dynamiczny, pełen dialogów i ironii. Książkę czyta się szybko, a tempo przypomina dobre scenariusze filmowe. Nie ma tu filozoficznych głębi rodem z Dicka czy Lemowskich refleksji, znajdziemy za to inteligentną rozrywkę z solidną dawką kulturowej krytyki. Zapewne ktoś mógłby zarzucić jej chaotyczną formę, ale osobiście uważam to za jedną z rzeczy, które budują całą tożsamość powieści. Na jej kartach błąkają się różne mniej bądź bardziej ekscentryczne persony - typowy ignorancki producent, wiking, który został aktorem, niepotrafiący nawiązać normalnej relacji z drugim człowiekiem genialny naukowiec i wielu innych. Jedynie końcówka wydaje mi się trochę nieprzemyślana, zrobiona jakby na szybko - ale to jedna z tych opowieści, w których najważniejsza jest droga, a nie cel.

Koniec końców Filmowy wehikuł czasu Harry’ego Harrisona to błyskotliwa komedia science fiction, która pokazuje, jak daleko można się posunąć w imię sztuki (i zarobku), gdy w grę wchodzą podróże w czasie. Jeśli szukacie dekonstrukcji gatunku i nowatorskich przemyśleń, tutaj raczej ich nie znajdziecie - ale z drugiej strony jeżeli najważniejsza jest dla Was lekka, zabawna, ale jednocześnie niegłupia historia, łapcie się za tę powieść. 

Tytuł oryginalny: The Technicolor Time Machine
Scenariusz: Harry Harrison
Tłumaczenie: Andrzej Jankowski
Wydawca: Dom Wydawniczy Rebis 2025
Liczba stron: 224
Ocena: 85/100   

Chcesz nas wesprzeć i być na bieżąco? Obserwuj Movies Room w google news!

Miłośnik literatury (w szczególności klasycznej i szeroko pojętej fantastyki), kina, komiksów i paru innych rzeczy. Jeżeli chodzi o filmy i seriale, nie preferuje konkretnego gatunku. Zazwyczaj ceni pozycje, które dobrze wpisują się w daną konwencję.

Więcej informacji o
Komentarze (0)
Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze.