Heels to jedna z najnowszych produkcji STARZ. Pomysł na show o wrestlingu, który siedział w głowie Michaela Waldrona przez prawie 10 lat w końcu ujrzał światło dzienne. Pilotażowy odcinek zebrał mnóstwo pozytywnych recenzji i postawił poprzeczkę dość wysoko pozostałym siedmiu. Pierwsze dobre opinie nie zawsze są jednak zwiastunami sukcesu. Jest przecież wiele produkcji, które poradziły sobie z pilotem na tyle dobrze, że pozostałe odcinki nie potrafiły im dorównać. Na szczęście w przypadku Heels, nie trzeba się o to martwić.
Heels opowiada o małej społeczności, która zajmuje się wrestlingiem. Pierwsze skrzypce grają tutaj bracia Spade, gwiazdy miejscowego klubu, wokół których kręci się najlepsze show. Jednym z nich jest Jack (Stephen Amell), który przejął kontrolę nad klubem DWL po swoim zmarłym ojcu i stara się przywrócić mu dawną sławę. Nie jest to jednak najłatwiejsze zadanie, zwłaszcza gdy o wiele bardziej popularny klub próbuje zjeść spuściznę jego ojca na drugie śniadanie. Starszy z braci ma zatem mnóstwo spraw na głowie, a jego młodszy brat Ace (Alexander Ludwig) do najbardziej pomocnych nie należy. Po pierwszym odcinku może się wydawać, że już wszystko wiemy i że to kolejny serial, w którym brat jest postawiony przeciwko bratu. I tutaj właśnie Michael Waldron puszcza do nas oczko, bo sprawy nie mają się tak prosto.
Na samym starcie trzeba oddać
Heels genialny wgląd w zakulisowy wrestling. Dla kogoś, kto nie ma bladego pojęcia, na czym polega fenomen tego sportu, jest to niesamowicie ciekawe. Sposób, w jaki powstają pomysły na walki, na pisanie scenariuszy, czy wyuczone na pamięć przemowy i choreografie budzi duże zainteresowanie. To świetnie wprowadza do świata wrestlingu i pomaga go zrozumieć, ale jednocześnie przypomina, że nie wszystko jest tutaj na niby. Czuć, że Michael Waldron jest fanem sportu i poprzez ukazywanie jego brzydkich i ładnych stron oddaje mu poniekąd pokłony. Nie jest to jednak serial dla samych fanów wrestligu i to kolejna z jego zalet. Wcale nie trzeba być zagorzałym fanem, ani nie trzeba znać terminologii, żeby świetnie się przy nim bawić. Mało tego, serial przedstawia wszystko na tyle przejrzyście, że można się czegoś nauczyć.
fot. kadr z serialu Heels/ STARZ
Heels jest opowieścią o dwóch braciach, ale to postać Stephena Amella wychodzi na pierwszy plan. Rola Jacka, z jednej strony kochającego ojca i męża, a z drugiej villana wrestlingu,
the Heel, na którego widownia kocha buczeć, przychodzi mu naturalnie. Zdecydowanie przydało mu się także wrestlingowe zaplecze, dzięki któremu starszy z braci na ringu prezentuje się naprawdę dobrze. Jack to dość intrygująca postać. Na pierwszy rzut oka sprawia wrażenie rozsądnego i pracowitego. Zwłaszcza gdy oglądamy jego próby ratowania tonącego statku, jakim jest pozostawiony przez ojca klub. Jego prostota to jednak złudne wrażenie. Z każdym odcinkiem odkrywane są coraz różniejsze zakamarki jego osobowości, których serial nie pozwolił nam odkryć nawet w połowie.
W drugim narożniku mamy za to Ace'a, który jest totalną mieszanką kolorów. Na ringu spełnia rolę bohatera,
the face, ale w życiu mu do tego daleko. Tutaj należą się brawa za casting, bo kto sprawdziłby się lepiej w roli wybuchowego chłopaka, który bardzo chce pójść w ślady ojca, albo nawet go przewyższyć, jak nie Alexander Ludwig? Zwłaszcza w połączeniu z Amellem w bardzo nie czarno-białej relacji rodzinnej. Serial STARZ nie składa się tylko z tych dwóch znanych twarzy. Na wzmiankę zasługuje Chris Bauer i jego wielobarwny Dziki Bill oraz parnterka biznesowa Jacka, Willie grana przez Mary McCormack. Perełką w tej obsadzie jest także Kelli Berglund w roli niepozornej i bystrej Crystal oraz sam producent wykonawczy
Heels, Mike O'Malley, który bawi się grając postać Gully'ego. Za humorystyczną stronę w większości odpowiadają Robby Ramos, Allen Maldonado i James Harrison, jako Diego, Rooster i Apokalypse.
kadr z serialu Heels/STARZ
Pozostałe odcinki tak jak pierwszy, zebrały pozytywne recenzje. I nic dziwnego.
Heels jest serialem, który zapewni rozrywkę zarówno fanom wrestlingu, jak i przeciętnemu widzowi szukającemu nowej produkcji. Głównie dlatego, że większy nacisk stawia na relacje między bohaterami, a ich wielowarstwowość wciąga od samego początku. Serial ma tylko osiem epizodów, co jest zarówno jego zaletą, jak i wadą. Zaletą, ponieważ ciągle pozostaje świeży i ciekawy, a wadą, bo zostawia niedosyt. Nie jest to jednak jedyny minus. Miłosne akcje Ace'a w dwóch czy trzech odcinkach jeszcze były do zniesienia, ale w siedmiu na osiem już powiewały nudą. Jest też jeden szczegół, który nie dawał mi spokoju przez cały sezon i jest to wejściówka serialu. Wygląda, jak żywcem wyjęta z telenoweli i kompletnie nie oddaje ducha produkcji. Są to jednak drobne aspekty, które nie wpływają źle na całokształt. Finalnie serial prezentuje się bardzo dobrze. Kolejny sezon to pewnie tylko kwestia czasu.
Ilustracja wprowadzenia: kadr z serialu Heels/STARZ