Ilość seriali o wrestlingu można policzyć na palcach jednej ręki. Nie jest to tematyka, po którą chętnie sięgają twórcy. Po obejrzeniu pierwszego odcinka produkcji STARZ, można się na poważnie zacząć zastanawiać: dlaczego nie? Wrestling sam w sobie jest ogromnym widowiskiem, a jeśli dodamy do tego dobrze zbudowane tło fabularne oraz bogatą obsadę, to wyjdzie nam... Heels.
Brat przeciwko bratu, opowieść stara jak świat. I chociaż zdaje się, że to na tym głównie będzie bazować fabuła
Heels, to po pierwszym odcinku śmiało można stwierdzić, że serial oferuje dużo więcej. Tak, to historia braci, którzy rywalizują ze sobą na ringu i poza nim, ale ukazuje też wrestling od podszewki. Produkcja stworzona przez Michela Waldrona i Mike'a O'Malley'a przedstawia małą społeczność, rodzinę i biznes, który nie łatwo jest prowadzić.
fot. kadr z serialu Heels/ STARZ
Najnowsze dzieło
STARZ opowiada o małym miasteczku w stanie Georgia, które słynie z własnego klubu wrestlingowego. A przynajmniej dawniej słynęło, bo teraz budynek wymaga renowacji, konkurencja daje o sobie znać, a widownię coraz trudniej jest zadowolić. To wszystko spoczywa na barkach Jacka Spade (Stephen Amell), który przejął kontrolę nad klubem po zmarłym ojcu i chce mu przywrócić dawną sławę. Spraw nie ułatwia jego młodszy brat Ace (Alexander Ludwig), który chce być gwiazdą wrestlingu. Właśnie na tym skupia się główny wątek odcinka zatytułowanego Kayfabe. Jack odpowiada za pisanie scenariuszy do walk i robi ze swojego brata gwiazdę, starając się stworzyć dobre show dla widowni. W klubie DWL to Ace jest bohaterem,
Babyface'em, któremu kibicują wszyscy fani. Natomiast dla siebie Jack stworzył postać
Heel - zawodnika z tendencją do łamania zasad i znienawidzonego przez publiczność.
W życiu bracia nie podążają jednak za scenariuszem. Ace jest przeciwieństwem swojej wykreowanej na ringu postaci, którą tak kocha widownia. Bywa wredny i nieprzyjemny dla mieszkańców miasteczka. Przede wszystkim jest także zazdrosny o zwycięski pas, który spoczywa w rękach jego starszego brata. Alexander Ludwig zdaje się świetnie odnajdywać w roli ambitnego, młodego chłopaka, który chce zostać kimś więcej, niż miejscowym bohaterem. Po jego występach w
Wikingach wiadomo, że dobrze potrafi odgrywać bohatera, który stoi na pograniczu dobra i zła. Stephenowi Amellowi powierzono natomiast rolę rozsądnego brata, który „tego złego″ odgrywa tylko na ringu. Mogłoby się wydawać, że aktor zamienił jedynie zielony kostium superbohatera na obcisłe spodenki ze spadnexu, ale na szczęście tak nie jest. Amell po raz kolejny dostał spore pole do popisu, a może nawet większe niż w przypadku
Arrow. Oprócz bycia fanem wrestlingu sam niejednokrotnie rywalizował na ringu, więc zdecydowanie ma predyspozycje do odgrywania powierzonej mu roli. Roli, do której zdaje się pasować idealnie, o czym zapewne jeszcze lepiej przekonamy się w kolejnych odcinkach.
kadr z serialu Heels/STARZ
Warto także wspomnieć Jamesa Harrisona Jr., Bobby'ego Ramosa, czy Chrisa Bauera, których postacie zdecydowanie dodają sporej dawki humoru. Żeńska strona obsady także prezentuje się bardzo dobrze. Na czele z Keli Berglund i jej intrygującą bohaterką Crystal oraz gwiazdą brodwayu Alison Luff, która odgrywa żonę Jacka.
Serial już w pierwszym odcinku nakreślił wiele wątków, którymi zamierza podążać.
Heels nie skupia się tylko na wrestlingu, ale także na dramach spoza ringu - na rodzinnych sprawach i problemach małej miejscowości. Zaskakująco dobrze balansuje pomiędzy jednym i drugim, a podczas oglądania można się złapać na tym, że rodzinne dramaty zainteresują nas bardziej, niż by się mogło wydawać. Najlepsze jest jednak to, że wcale nie trzeba być wielkim fanem wrestlingu, żeby czerpać przyjemność z produkcji. Serial bardzo dobrze wprowadzi do tego świata nawet kogoś, kto kompletnie nie interesuje się wrestlingiem. Jeśli kolejne siedem odcinków
Heels pójdzie tym samym tropem, co pierwszy, to STARZ może mieć w rękach jeden ze swoich najlepszych seriali.
Ilustracja wprowadzenia: kadr z serialu Heels/ STARZ
Fanka Batmana, fantastyki, horroru i dobrych kryminałów.