Skandynawskie produkcje w ostatnim czasie biją rekordy popularności. Jedną z nich jest norweski serial Przybysze produkcji HBO. Serial spotkał się z bardzo pozytywnym odbiorem fanów. Po bardzo emocjonującym i niespodziewanym finale, fani musieli czekać aż 2 lata na drugi sezon. W końcu na HBO GO pojawiły się dwa premierowe odcinki. Czy czekanie się opłacało? Czy zapowiada się sukces na miarę pierwszego sezonu?
W drugim sezonie ponownie zobaczymy dobrze znanych bohaterów z pierwszego sezonu - Alfhildr Enginnsdottir w którą wciela się Krista Kosonen oraz Larsa Haaland, którego zagra ponownie Nicolai Cleve Broch. Drugi sezon został stworzony przez Eilifia Skodvina oraz Anne Bjørnstad. Oprócz tego w fabule pojawili się Tobias Santelmann, Paul Kaye, Ann Akin, Jade Anouka, Billy Postlethwaite , Hedda Stiernstedt oraz Philip Rosch
https://www.youtube.com/watch?v=nhDjqj8dD2U
Dwa pierwsze odcinki, to delikatne przypomnienie wydarzeń z pierwszego sezonu. Lars stara się wyjść z nałogu i powrócić do policji na pełnych prawach. Jednak przez długotrwały nałóg, może powrócić tymczasowo jako konsultant zewnętrzny. Natomiast, Alfhildr rozpoczyna sprawę morderstwa, które bardzo przypomina zbrodnie sprzed wieków. Wszystko wygląda na to, że w Norwegii pojawił się Kuba Rozpruwacz.
Przybysze robią świetne wprowadzenie, nienachalnie przypominając niektóre wydarzenia z pierwszego sezonu. Główne wątki są sprawnie przypominane. Od razu spotykamy Świętego Olfa, który chce odzyskać swoją tożsamość jako król czy przypomniane są sprawy neoludystów. Oprócz tego twórcy nie dają się nudzić fanom i poszerzają teren występowania przybyszów do Anglii. W całej historii pojawia się tajemniczy i nieznany nikomu Kuba Rozpruwacz.
Alfhildr i Lars ponownie dają nam chemię i relację dla której chce się oglądać serial. Widzimy już wyraźny rozwój postaci Alfie. Jest ona pewniejsza, widać że jest coraz mnie w cieniu współczesnych. Jej przeszłość oraz sprawa Tore i Świętego Olfa są sprawnie ze sobą powiązane co tylko zastanawia jak dalsze losy mogą się potoczyć.
Ponownie mamy mieszankę kryminału wraz z kilkoma wątkami pobocznymi nie będące kryminalnymi, których już w pierwszych dwóch odcinkach mamy mnóstwo m.in. ponowne problemy córki Larsa, czy problemy ze snem Alfie. Trzeba zakładać, że twórcą uda się je wszystkie zakończyć i dać wspólny mianownik im do rozwiązania.
Absolutnie na plus w pierwszych momentach jest wątek angielski. Daje całemu serialowi powiew świeżości oraz myśl, że pozostałe wątki nie będą na siłę przedłużane. Pierwsze odcinki dają nam nieoczekiwane zwroty akcji i powiązania bohaterów, których nikt by się nie spodziewał, wróży to wszystko dobrze całemu sezonowi.
Pierwsze dwa odcinki zapowiadają, że jednak warto było czekać na kolejną odsłonę
Przybyszów. Początek sugeruje nam, że twórcy zachowali nie powtarzalny klimat. Bez wątpienia, każdy odcinek wywołuję chęć obejrzenia kolejnego. Na pewno serial zaliczył obiecujący początek.
Ilustracja wprowadzająca: fot. HBO Max
Entuzjastka literatury i kina. Wielbicielka odkrywania nowych seriali oraz filmów. Poza tym ogromna fanka Formuły 1 i Disneya