Noah Hawley, twórca telewizyjnego „Fargo”, udowadnia, że można odświeżyć kultowe uniwersum „Obcego”, nie popadając w tanią nostalgię. „Obcy: Ziemia” nie jest rekonstrukcją filmowych klasyków Ridleya Scotta i Jamesa Camerona, lecz nową opowieścią, która zachowuje ich esencję – duszny klimat, narastające napięcie i poczucie, że gdzieś tuż za rogiem czai się coś, co wcale nie chce z nami negocjować.
Fabuła rozgrywa się w roku 2120, czyli około dwóch lat przed wydarzeniami z pierwszego „Obcego” i 22 lata przed akcją „Obcy: Romulus”. Ziemia nie przypomina tu tej, jaką znamy – tradycyjne rządy dawno upadły, a władzę przejęło pięć megakorporacji. Wśród nich jest legendarna Weyland-Yutani oraz Paradise, zarządzana przez Boya Kavaliera – młodego miliardera o ambicjach sięgających granic samej definicji człowieka.
Wszystko zaczyna się, gdy na terytorium Paradise rozbija się statek USCSS Maginot, wracający z kosmicznej misji z wyjątkowo niebezpiecznym „ładunkiem”. Sytuacja wymyka się spod kontroli szybciej, niż zdążymy powiedzieć „facehugger”. I choć akcja toczy się na Ziemi, Hawley zachowuje klaustrofobiczny klimat serii: wąskie korytarze, przytłaczające przestrzenie i wrażenie, że bezpieczne miejsce istnieje tylko w teorii.
Najmocniejszym punktem serialu jest postać Wendy (Sydney Chandler) – to hybryda, w której syntetycznym ciele zamknięto umysł dziewczynki. To postać pełna sprzeczności – a przy tym motor wielu etycznych pytań. „Obcy: Ziemia” robi ogromne wrażenie stroną wizualną – perfekcyjne kadry, dopracowane CGI i muzyka, która potrafi podnieść ciśnienie, przywołują najlepsze momenty z serii: od dusznego horroru z „Nostromo” po rozmachem kipiące sceny „Aliens”. Xenomorph wciąż potrafi przerazić, choć nie jest już jedynym zagrożeniem – na scenę wchodzą też nowe formy życia, równie fascynujące, co koszmarne.
Obsada błyszczy: Timothy Olyphant jako android Kirsh łączy mentorski autorytet z ironicznym znużeniem, Alex Lawther w roli Hermita wprowadza ludzki punkt odniesienia, a Babou Ceesay i Essie Davis dodają fabule dramatyzmu i gęstego klimatu.
Czy pierwsze odcinki poskładane są idealnie? Tak! Jednak z dobrze znanych nam klocków. Serial jest bardzo stylowy i efektowny, lecz nie oferuje rewolucji w prowadzeniu narracji. Mam wielką nadzieję, że Ziemia będzie miejscem czegoś czego jeszcze ta seria nie widziała.
„Obcy: Ziemia” to świeże przedstawienie znajomych elementów kultowej serii, które wciąż potrafią zmrozić krew. Serial z pewnością zachwyci wyjadaczy kina SF i ma wielki potencjał żeby wciągnąć do uniwersum widzów współczesnych blockbusterów. Premiera już na Disney+.
Założyciel i właściciel Movies Room. Z wykształcenia prawnik i certyfikowany mediator sądowy. Kocha filmy, od niedawna również sam je tworzy. . Gustuje w kinie rozrywkowym jak i w filmach, po których psychikę trzeba zbierać z podłogi. Znawca uniwersum Marvela oraz największy fan Batmana. . Odpowiedzialny za koordynacje zespołu, public relations oraz marketing. . Kontakt: [email protected]