Movies Room - Najlepszy portal filmowy w uniwersum

Roseanne - recenzja 10. sezonu

Autor: Katarzyna Janicka
27 maja 2018
Dziesiąty i dość krótki sezon Roseanne dobiegł końca, więc pora sobie odpowiedzieć na pytanie, czy było warto wskrzeszać kolejny klasyk z braku pomysłu na inny serial, który dorównałby temu recenzowanemu. Jak pokazują wyniki oglądalności było warto. Aby obejrzeć każdy nowy odcinek przed telewizorami w Ameryce zasiadały miliony widzów. Zapewne również, dlatego że Roseanne Barr wzbudza wokół siebie trochę kontrowersji ze względu na Donalda Trumpa, co również przeniesiono na mały ekran. Stacja jest na tyle zadowolona, że już jesienią będziemy mogli zobaczyć jedenasty sezon sitcomu. Zobacz również: Terror – recenzja 1. sezonu mroźnej adaptacji świetnej powieści
fot. ABC
Każdy z nas wie, jak serial zakończył się 20 lat temu. Twórcy postanowili więc przywrócić stan poprzedni, wskrzesić Dana (John Goodman) wraz z kłopotami finansowymi całej rodziny Connorów. Roseanne ma nadal problem z kolanem, przez co uzależnia się od leków przeciwbólowych, Darlene (Sara Gilber) aby zapewnić rodzinie jakikolwiek byt zatrudnia się jako kelnerka w kasynie. Plany Becky (Lecy Goranson) legną w gruzach, kiedy okaże się, że nie może mieć dzieci. D.J. (Michael Fishman) pojawia się na ekranie tak rzadko, że trudno cokolwiek o nim powiedzieć. Nie można oczywiście zapomnieć o cioci Jackie (Laurie Metcalf), która na policyjnej emeryturze zajmuje się life coachingiem. W trakcie dziewięciu odcinków powracają postaci znane już z lat poprzednich, czyli np. matka Roseanne i Jackie, której poświęcono cały odcinek, odżałowany chłopak i ojciec dzieci Darlene czy najlepsi przyjaciele całej rodziny. Są też obfite obiady przy stole w kuchni oraz donośny śmiech tytułowej bohaterki. Trudno jest mi porównywać nową Roseanne z tą starą, bo 20 lat temu miałam 10 lat i nie wszystko pamiętam aż tak dobrze. Jednak nowe wydanie serialu podoba mi się z kilku względów. Na pierwszym planie nadal są kobiety. Jakie by nie były, to właśnie ich problemy są prezentowane w nowych odcinkach. Począwszy od Darlene, która traci pracę i jest samotną matką zmuszoną do powrotu do rodzinnego domu ze względu na brak pieniędzy. Poprzez Becky, która traci męża, a razem z nim szansę na stworzenie prawdziwej rodziny i zakończenie kariery kelnerki. Kończąć na Roseanne i Jackie oraz ich relację z matką. Zobacz również: Dawno, dawno temu – recenzja 7. i ostatniego sezonu serialu!
fot. ABC
Wśród nowych odcinków pojawił się też taki poświęcony Muzułmanom i tego, jak są traktowani przez część społeczeństwa amerykańskiego. Jedną z wystraszonych i uprzedzonych do nowych sąsiadów obywatelką była właśnie Roseanne, która w podbramkowej sytuacji zmuszona była skorzystać z ich pomocy. Jak się później okazało nie warto oceniać książki po okładce i nawet tytułowa bohaterka zmienia, co do tej sytuacji zdanie. Podsumowując Roseanne jest bardzo unowocześniona, jak na serial sprzed 20 lat. Traktuje o współczesnych problemach normalnych, amerykańskich rodzin – od tych finansowych, poprzez zdrowotne czy uczuciowe. Oczywiście wszystko okraszone jest wyważonym humorem. Nie sposób obejrzeć choćby jeden odcinek bez uniesienia kącików ust, a to chyba powinno być najważniejszym wyznacznikiem tego, czy sitcom jest dobry. ilustracja wprowadzenia: ABC

Większość wolnego czasu spędza na oglądaniu seriali i pisaniu o nich.

Komentarze (0)
Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze.