Dwa lata temu zerkaliśmy na to z niepokojem, w kategoriach ciekawostki, a tymczasem mamy już trzeci sezon. The office PL zyskało już jakąś renomę i grupę doceniających fanów. Choć dalej można słyszeć znajome głosy próbujące bronić świętości i potępiać zamach na nią, więcej jest tych raczej pozytywnych. Dlatego też właśnie, na dniach, będziemy mogli zacząć oglądać już trzeci sezon. A przy okazji wsiąść do pociągu, który dobrze już znamy.
Rozmowa o trzecim sezonie polskiego
The office sprowadza się w zasadzie do trzech aspektów. Chcielibyśmy wiedzieć, jaki będzie ogólny poziom w porównaniu do dwóch poprzednich, kto nowy pojawi się w biurze oraz jak i jakie tematy wejdą tym razem na tapet kropliczankowych rozważań. Nad tym więc skupimy się w tekście, podsumowując nieco seans. Na sam początek jednak uspokoję fanów,
The office PL jest ciągle rozrywką na poziomie. Może minimalnie niższym od świetnego drugiego sezonu, jednak wciąż dostarczającym.
fot. materiały prasowe Canal +
W Kropliczance zmiany. Jak wiemy z poprzednich lat, nie należy się do nich specjalnie przywiązywać, odnotować jednak warto. Patrycja przeniosła się do Warszawy, choć jej biuro dopiero w remoncie. W Siedlcach zostawiła Kasię, która ma pilnować terenu, a wpłynięcie na zmianę władzy w miejscowym zakładzie jest jej celem. A u Michała po staremu, niespecjalnie zmądrzał, cały czas jest go w biurze najwięcej i radzi sobie z problemami swoich pracowników, jak i osobistymi, w sobie tylko znany sposób.
The office PL cały czas należy chwalić za lekką rękę scenariuszową. Tematy, które w innych produkcjach są uważane za trudne i podchodzi się do nich z odpowiednim dystansem, w biurze w Siedlach wchodzą i wychodzą mniej więcej tak lekko i łatwo jak wszystkie inne, a galeria bohaterów i ich wszystkie przejaskrawione zachowania pomagają znakomicie wybrzmieć. Absurd w najprostszych sytuacjach jest maksymalnie uwypuklony, a nowoczesność do drzwi miejsca pracy naszych bohaterów pcha się z butami. Nowym produktem Kropliczanki jest energetyk, Patrycja wpada czasem w asyście osoby niebinarnej, a bohaterom jest dane poznać również problem depresji. Serial nie jest powściągliwy, co wychodzi mu często zarówno na plus, jak i na duży minus. Stężenie absurdu czasem odrzuca, a czasem pozwala dokonywać rzeczy znakomitych. Najlepszym przykładem jest odcinek z urodzinową imprezą firmową. Jeśli chcielibyście natomiast zachować kontrast, to dorzućcie biurową walkę na miecze. Ta zapodziała się gdzieś z planu innego serialu.
fot. materiały prasowe Canal +
Nowymi osobami w obsadzie są Mateusz Król i Małgorzata Gorol. Choć myślę, że nie warto się do nich mocno przywiązywać, bo kto wie, czy nie podzielą losu Mikołaja Matczaka czy Darii Widawskiej, to wnoszą powiew świeżości. Kasia jest z centrali i ma w biurze sekretną misję, Tomek natomiast pracuje za Łukiego. Bo Łuki to dobry chłopak, ale jak to z niektórymi dobrymi chłopakami bywa, za swoją niewinność musi chwilę posiedzieć. Ekipa z pracy jednak o nim nie zapomniała. Wpadną na widzenie, złożą się na idące na świat dziecko i zaproszą jego matkę. Wbrew temu, co o nich często myślimy, wszyscy to naprawdę złoci ludzie. Zło zawsze zwyciężają wysokim dobrem. Tylko różnie pojmowanym.
Jeśli to będzie już tradycja, to przy trzymaniu poziomu będę brał ją z otwartymi rękami i celebrował. Co roku na jesieni warto sobie bowiem wrzucić te 12 odcinków i zobaczyć, co tam w Kropliczance. Wiemy, na co się wtedy piszemy i co dostaniemy. Dobry paradoks tego serialu, trochę jak z tych bardziej znanych wersji, polega na tym, że jednocześnie jedziemy po bandzie, jak i nie wychodzimy z widzowskiej strefy komfortu. Dlatego też pisanie o nim jest bardzo niewdzięczne. To co robiliśmy rok i dwa lata temu, będziemy robić bowiem też teraz. W maleńkim w stosunku do roku ubiegłego dołku, jednak cały czas na poziomie.
Od 2015 w Movies Room, od 2018 odpowiedzialny za działalność działu recenzji filmowych. Uwielbia Wesele Smarzowskiego, animacje Pixara i Breaking Bad. A, no i zawsze kiedy warto, broni polskiego kina.
Kontakt pod [email protected]