Movies Room - Najlepszy portal filmowy w uniwersum

next
Galapagos vigo

Magiczne lata 80. w Paramount Network

Czy Joker to Joker? Czyli jak skrzywdzić fanów DC i nie tylko

Autor: Tymoteusz Wójcik
16 października 2024
Czy Joker to Joker? Czyli jak skrzywdzić fanów DC i nie tylko

W październiku w kinach rządzi Joker, mimo że w Internecie królują głównie negatywne opinie na jego temat. Na IMDb i Filmwebie średnia ocen waha się w okolicach 5,5 gwiazdki, z kolei procent pozytywnych recenzji na Rotten Tomatoes nie przekracza 35. Czym jest to spowodowane? Czy sam film naprawdę jest, aż tak zły czy może opinie są lekko zaniżone? Co jednak do tego doprowadza? W tym artykule spróbujemy na te pytania odpowiedzieć.

Artykuł zawiera spoilery z filmu Joker: Folie à deux

Kim jest Joker? 

Postać Jokera po raz pierwszy pojawiła się w 1940. Doszło do tego tylko rok po powstaniu jego nemezis, to znaczy Batmana. Jak widać, panowie razem koegzystują - chyba można to tak nazwać? - prawie od samego początku swojego istnienia. Joker, jak sam z resztą zaznacza w różnych dziełach, jest dopełnieniem Batmana, przynajmniej częściowo. Gacek ma różnych przeciwników, ale tym najbardziej znanym i wyróżniającym się jest Książę Zbrodni. Co jest jednak takiego wyjątkowego w tym seryjnym mordercy o zniewalającym uśmiechu? A no właśnie to jaki jest — psychopata, o sadystycznych żartach, śmiejący się ze wszystkiego. To ostatnie robi jednak w zupełnie inny sposób niż typowi kreskówkowi antagoniści. To nie jest ten głęboki mroczny śmiech, to jest typowy rechot klauna. Bo tak również jest ten bohater określany. Joker często wygrywa, równie często przegrywa, ale z reguły ze wszystkiego wychodzi cało, uciekając albo lądując po raz kolejny w Szpitalu Arkham ze swoją niepocieszoną miną. Po każdej nowej zbrodni, Batman go jednak niestrudzenie tropi, będąc mroczną i trochę sztywną personą rzadko podchwytującą żarty tego pierwszego. Jak się okazuje Joker jednak może, przynajmniej chwilowo istnieć, bez Batmana. Żeby jednak żyć w naszej wyobraźni, potrzebuje być silniejszy od losowych napotykanych osób, przynajmniej z reguły, musi mieć pomysł na kolejną zbrodnię, ale co najważniejsze mieć mentalność wojownika, który nigdy się nie poddaje. Czy jednak zawsze tak jest? 

fot. komiks Batman #1, Marzec 1940

 

Czy Joker: Folie à deux to musical? 

Na starcie muszę przyznać, że nie jestem fanem filmowych musicali. Świat przystosowany do piosenek jest trochę nie dla mnie (pomijając perełki takie jak Emilia Pérez), nazbyt nierealny i sztuczny. Oczywiście, bajki Disneya, a także musicale sceniczne to zupełnie inna kwestia, ale o tym kiedy indziej (czy widzieliście niesamowite Six, albo granego obecnie w UK Aladdyna?). Wobec tego nie jestem za bardzo ekspertem w temacie musicali i wypowiadać się na ten temat nie powinienem. W związku z tym zaczerpnąłem opinii w redakcji MR i pośród znajomych. Potwierdziło to jednak moje przypuszczenia. W dużej części fanom musicali Joker w miarę się podobał. Co ciekawe jednak, w większości osoby, które przekazywały mi negatywne opinie, zwracały uwagę na aspekt DC (brak bardziej znaczących easter eggów, eksploracji świata przedstawione, wykorzystania w bardziej istotny sposób legendarnych postaci takich jak Harvey Dent), a nie same mankamenty tworu musicalowego. Moi rozmówcy za bardzo łączyli dwa elementy, które ja chciałbym rozdzielić. Nie powinniśmy zestawiać problemu strikte gatunkowych z naszym rozczarowaniem niewykorzystania możliwości jakie daje to Uniwersum. 

fot. kadr z filmu Joker: Folie à deux

 

Stare światy w nowej odsłonie 

Sytuację podobną do powstania dwóch nowych Jokerów, możemy zobaczyć w wielu innych uniwersach. Żeby daleko nie szukać, spójrzmy na Marvela i Gwiezdne Wojny. Przykład, który chciałbym użyć to serial WandaVision. Jest to produkcja inna od dotychczasowych filmów i pojedynczych powstałych seriali. Twórcy bawią się w znaczny sposób formą, co już w wypadku zwiastunów mocno rzuciło się w oczy. Wielu miłośników MCU nie było z tego powodu zadowolonych, ale po premierzy znaczna większość odbiorców doceniła ten powiew świeżości. Premierę, produkcja ta miała na początku czwartej fazy Marvela. Widzowie potrzebowali czegoś nowego, co miało odróżnić filmy i seriale trzech poprzednich okresów wydawniczych od tego nadchodzącego. Sam serial z kolei jest też dobrą produkcją samą w sobie, co stwarza mu osobne pole do popisu, niezwiązane z wykorzystaniem zupełnie nowego schematu.

Fot. kadr z serialu WandaVision

Spójrzmy teraz na Star Wars i produkcję Łotr 1. Pierwszy film spoza sagi miał premierę rok po Przebudzeniu Mocy. W ten oto sposób podczas wejścia do kin nowej produkcji, rozczarowanie fanów było bardzo świeże. Miłośnicy, którzy czekali na pierwszy film uniwersum od lat, byli niepocieszeni, po tym jak otrzymali kalkę pierwszego epizodu. Wobec czego Rogue One stał się pewnego rodzaju odpowiedzią na ich smutek, mimo, że prezentował historię zupełnie pozbawioną rycerzy Jedi, elementu, na którym Gwiezdne Wojny zostały zbudowane — był jednak czymś nowym. Film ten wpasował się idealnie i rozpoczął okres nowych produkcji w Uniwersum tych, w których panie i panowie z mieczami nie grają pierwszych skrzypiec, albo nawet nie ma ich w składzie orkiestry. Do pozytywnych opinii pojawił się jednak opór w postaci głosów, że Gwiezdne Wojny bez mieczy świetlnych to zwykłe twory fantastyczno-naukowe. Nie zgadzam się z nimi, jednakże dla lepszego obrazu muszę pokazać, że takowe istnieją. Pewnie się zastanawiacie, do czego zmierzam prawda? Jeszcze jeden przykład i Wam wytłumaczę. 

fot. kadr z filmu Łotr 1

Była taka seria komiksów, na podstawie której najpierw powstał film, a potem kontynuacja w formie serialu. Piszę tutaj oczywiście o Watchmanach. Przygotowując materiały i informacje do tego artykułu, zerknąłem sobie na oceny serialu Watchman. Strażnicy i byłem bardzo zdziwiony. Zarówno na Filmwebie jak i IMDb średnia jest znacznie powyżej 7. Rozjechało mi się to trochę ze wspomnieniami, które miałem z okresu premiery. Moja pamięć bowiem podsuwała mi obrazy licznych postów i materiałów na temat tego, jaki to serial jest straszny, niepasujący do komiksów, ani filmu, ile to w nim poprawności politycznej i w ogóle jak coś takiego mogło powstać. W 2024 jednak wydaje się, że ostatecznie serial został doceniony i czeka na kontynuacje. Doszło do tego, mimo że przedstawia zupełnie inny świat, niż ten, do którego fani przywykli. Widzom spodobał się wizja trochę inną od tej z komiksów. Istnieje szansa, że zaakceptowali, iż jest to coś nowego, ale równie dobrego pod względem starej historii przedstawionej.  Może pogodzili się z tym, że jest to przyzwoita produkcja sama w sobie. 

fot. kadr z serialu Watchman. Strażnicy

Reszta artykułu na następnej stronie 

Chcesz nas wesprzeć i być na bieżąco? Obserwuj Movies Room w google news!

Absolwent szkoły muzycznej I stopnia. Miłośnik kina i szeroko rozumianej popkultury. Korespondent z Festiwalu Filmowego w Cannes. Były zawodnik footballu amerykańskiego, a także Mistrz Polski Juniorów w tej dyscyplinie.

Komentarze (0)
Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze.