Movies Room - Najlepszy portal filmowy w uniwersum

"Najważniejszą lekturą był dla mnie po prostu scenariusz" - wywiad z Aleksandrą Piotrowską

Autor: Agata Magdalena Karasińska
9 września 2024
 Najważniejszą lekturą był dla mnie po prostu scenariusz  - wywiad z Aleksandrą Piotrowską

Już w ten piątek do kin wchodzi pierwszy film o Adamie Mickiewiczu - Niepewność. Zakochany Mickiewicz. Mieliśmy okazję porozmawiać z Aleksandrą Piotrowską, która wciela się w postać Maryli Wereszczakówny. Jak aktorka przygotowywała się do roli i czy czuła presję? Zapraszamy do czytania naszej rozmowy!

Agata Karasińska: Pierwsze pytanie, które po prostu muszę zadać – Słowacki czy Mickiewicz?

Aleksandra Piotrowska: No i co ja mam teraz zrobić? Stawiasz mnie w okrutnej sytuacji (śmiech)! Czasem Słowacki, czasem Mickiewicz. Wiesz, ja nie rozumiem tego sporu. Dlaczego nie może być właśnie trochę ten poeta, trochę ten, czasem te dzieła, a czasem tamte. W szkole filmowej pracowaliśmy mocno nad Beniowskim – był on uważany za lepszy materiał dla aktora. Taki bardziej przewrotny i błyskotliwy. Ale myślę, że w Mickiewiczu możemy znaleźć inne rzeczy. A i błyskotliwości też na pewno nie można mu odmówić. To bardzo rozległa twórczość i jeden utwór Mickiewicza jest drugiemu nierówny, więc nie będę uczestniczyć w tej głupiej walce dobra ze złem (śmiech).

AK: Ale przyznasz, że Mickiewicz to jednak bardzo ważna postać dla Polaków. Wielki artysta. I w zasadzie, nie kojarzę, żeby powstał wcześniej jakiś film o nim.

AP: O samym Mickiewiczu nie. Wiem, że Grupa Filmowa Darwin robiła filmy Słowacki kontra Mickiewicz. Powstały też ekranizacje jego dzieł, ale o samym Mickiewiczu rzeczywiście jeszcze filmu nie było. I zastanawiam się w sumie – dlaczego? Czy ludzie się bali? Przecież to jest tak urodzajna historia i biografia. Czy myśleli sobie: „I tak niczego nowego o nim nie powiemy, więc nie będzie tam nic zaskakującego dla widza, o czym sam nie mógłby przeczytać”. Sama sobie zadaję te pytania, bo nie znam tych odpowiedzi i bardzo się cieszę, że w końcu coś takiego powstało.

AK: Czułaś jakąś presję w związku z tym, że to jest właśnie pierwsza produkcja o Mickiewiczu?

AP: Szczerze mówiąc, nie. Jasne, że była presja, ale raczej niezwiązana z tym, że to pierwsza produkcja o Mickiewiczu. I tak nakładam na siebie dużo presji w różnych sferach życia i to jest bardzo niezdrowe. Staram się już jej nie kumulować w życiu zawodowym.

fot. materiały prasowe Dystrybucja Kinowa TVP

AK: To w sumie zrozumiałe podejście. Postać, którą grasz w filmie Niepewność. Zakochany Mickiewicz to Maryla Wereszczakówna. Postać historyczna i miłość Mickiewicza. Podobno to dla niej napisał Świtezianki. I jak Ci się grało taką znaną postać? Postać, której nie możesz sama sobie wykreować, tylko taką, która istniała naprawdę.

AP: Wiesz, co ja myślę, że totalnie mogę ją sama wykreować. To też jest różnica między postacią, która żyła 200 lat temu a postacią, która żyła 20 lat temu. Tak jak na przykład pan Dawid Ogrodnik grał księdza Kaczkowskiego. Tutaj mamy nagrania, żyje wielu ludzi, którzy go znali, więc w tym przypadku możemy rozmawiać o tym, czy można go sobie odegrać po swojemu, czy nie. To też jest jakiś wybór aktorski, jak to się robi. A w momencie, kiedy to jest postać sprzed 200 lat, to ja tak naprawdę pole do manewru mam trochę większe. Bo kto mi udowodni, że ona tak nie zrobiła, tak nie spojrzała albo w taki sposób zareagowała? Nie mamy żadnych nagrań. Mamy spisane różne rzeczy, które też są określone pewnymi konwenansami z tamtych czasów. Sama ta historia w ogóle tej miłości Mickiewicza jest niesamowita, bo w zapiskach jest ona trochę niespójna. Niektórzy piszą, że mieli romans jeszcze przed jej narzeczeństwem, a niektórzy, że już po. Wydaje mi się, że to były jakieś ramy, w których musiałam się poruszać. Wiedziałam, że ktoś o niej napisał „Wereszczakówna była taka i taka” i to mi tylko tak naprawdę pomogło. Wydaje mi się, że właśnie stworzenie czegoś kompletnie od zera, kiedy nie mamy żadnego punktu odniesienia też może być trudne. W zasadzie i w jednym i w drugim zadaniu znajdujemy pewne trudności.

AK: Czyli każda z tych ról to jest po prostu jakieś wyzwanie.

AP: Tak, dokładnie.

AK: A przygotowywałaś się jakoś szczególnie do roli Maryli Wereszczakówny? Mówisz, że czytałaś trochę właśnie na temat tej postaci.

AP: Tak, czytałam trochę o postaci, ale nie miałam na to jakoś bardzo dużo czasu. W okresie kiedy dostałam tę rolę, kończyłam szkołę i miałam spektakle dyplomowe. Jednocześnie miałam też grać w innej produkcji, z której zrezygnowałam właśnie dla Mickiewicza. Najważniejszą lekturą był dla mnie po prostu scenariusz, z którego dowiadywałam się, że moja bohaterka w relacji z drugim człowiekiem zachowuje się w ten sposób, a sama zachowuje się w taki sposób. Czytając, wiedziałam już, że „w tej scenie przepuszczę to przez swoje doświadczenia, a tutaj coś sobie wykreuję, bo przyszło mi to z wyobraźni na temat tego, co zdarzyło się w dzieciństwie” i tak dalej. Ta praca była na różnych płaszczyznach. Mocno też podkreślam, że zajęcia konne, na które chodziliśmy, były dla mnie ważnym doświadczeniem aktorskim, które przekładałam na doświadczenie życia mojej bohaterki.

AK: No właśnie, tak jak mówisz, jesteś świeżo po szkole filmowej. Tak naprawdę dopiero wkraczasz „na salony” i to jest Twoja pierwsza taka duża rola. Od razu jako partnera otrzymałaś starszego kolegę – Nikodema Rozbickiego, który jest teraz trochę na fali, który ma już doświadczenie. Jaka była na to Twoja pierwsza reakcja?

AP: To było dla mnie coś takiego „wow”. Może to głupio brzmi, ale po prostu nie spodziewałam się, że tak to się potoczy. Ja też się specjalnie nie zdziwiłam, jak dowiedziałam się, że Mickiewicza zagra akurat Nikodem. Pomyślałam sobie „kurczę, no mądry krok”. Fajnie, że Nikodem jest rozpoznawalny, bo to też dobrze dla filmu, ale on też nie jest obsadzony jakoś na siłę – on pasuje do tej postaci również z wyglądu, bo któraś z postaci musi być podobna do pierwowzoru (śmiech). Ja może nie wyglądam idealnie jak Maryla i nie mam wielkich niebieskich oczu, ale Nikodem naprawdę się wpasował, więc moja reakcja była bardzo pozytywna.

fot. materiały prasowe Dystrybucja Kinowa TVP

AK: Ja już widziałam ten film i muszę przyznać, że między wami czuć taką iskrę na ekranie. Czy tak było od początku, czy musieliście nad tym popracować?

AP: Wydaje mi się, że to przyszło dość naturalnie. Nie wiem, co Nikodem powie, jak mu zadacie takie pytanie (śmiech), ale to się jakoś naturalnie urodziło i nie musieliśmy specjalnie się siłować. Jestem bardzo wdzięczna energii wokół nas, losowi i po prostu nam za to, że mieliśmy takie otwarte podejście do siebie. Pamiętam, że poczułam się otoczona opieką i miło przywitana, na zasadzie: „super, że jesteś Marylą, bardzo pasujesz do tej postaci i właśnie tak bym ją sobie wyobrażał”. Tak samo było z mojej strony, więc bardzo dobrze to wspominam.

AK: A jakie jest Twoje największe aktorskie marzenie? Rola, którą chciałabyś zagrać, jakiś typ albo właśnie jakaś konkretna postać?

AP: Moje największe aktorskie marzenie, to żeby móc utrzymywać się z tego zawodu i żeby często mieć pracę. Nie żeby nie schodzić z planu, ale żeby po prostu mieć w tym jakąś ciągłość. Nazywam to marzeniem, bo wiem, że to nie zawsze jest realne. Chciałabym móc grać różnorodne postaci, aby na przykład nie utknąć w samych dramatach psychologicznych, bo to może być trudne, żeby potem wyjść z takiej roli. Bardzo chciałabym próbować różnych rzeczy, sprawdzać się w tym, potykać się, ale potem się podnosić i próbować czegoś innego. Chciałabym poznawać, w czym jestem dobra, a w czym nie. Chciałabym zrobić komedię, tak samo jak chciałabym robić dramaty psychologiczne czy jakiś horror. Mam takie trochę „ADHD zawodowe” i chciałabym po prostu wszystkiego spróbować. Bardzo bym chciała zagrać kogoś z takich, może brzydko to brzmi, ale nizin społecznych, bo czuję, że tam jest tak mocne paliwo do rozgrywania człowieka i jego rozpracowywania. Chciałabym też zagrać jakiś czarny charakter. Wszystko bym chciała zrobić (śmiech).

AK: I pytanie na koniec – dlaczego warto obejrzeć film Niepewność. Zakochany Mickiewicz?

AP: Są w nim wspaniali aktorzy! I uważam, że ten film może nam uporządkować co nieco na temat Mickiewicza i rzucić nowe światło na to, co nam się wydawało, że już wiemy. Może być takim impulsem do tego, aby zacząć na nowo rozmawiać o Mickiewiczu. Może ktoś właśnie sobie po tym filmie pomyśli „o może tutaj reżyser ma rację, że tak to można interpretować. A może ten Mickiewicz to był w sumie fajny gość, a może jednak był trochę dziwny”. Warto obejrzeć film Niepewność. Zakochany Mickiewicz po to, żeby zacząć sobie zadawać pytania.


Zdjęcie wprowadzające: fot. ze zwiastunu filmu Niepewność. Zakochany Mickiewicz.

 

Chcesz nas wesprzeć i być na bieżąco? Obserwuj Movies Room w google news!

Zakochana w filmach i muzyce, a także ich połączeniu w postaci musicali. Pierwszą część Harry'ego Pottera oglądała prawdopodobnie, zanim nauczyła się mówić. Typowy geek, którego mieszkanie pełne jest figurek, plakatów kinowych i płyt CD.

Komentarze (0)
Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze.