Movies Room - Najlepszy portal filmowy w uniwersum

Dawid Podsiadło – Dokumentalny – recenzja filmu. Ty pięknie płyniesz. A ja to tylko tkwię

Autor: Hanna Kroczek
5 grudnia 2024
Dawid Podsiadło – Dokumentalny – recenzja filmu. Ty pięknie płyniesz. A ja to tylko tkwię

Dawid Podsiadło to artysta, który potrafi zaczarować swoją muzyką jak nikt inny. Teksty pełne wrażliwości i refleksji, niesamowita energia i melodie, których nie sposób wyrzucić z głowy, to tylko kilka zalet twórczości tego sympatycznego wąsacza. Bilety na jego koncerty sprzedają się jak świeże bułeczki, a czynność ich kupowania przypomina walkę na USOSie o miejsce na upragnione zajęcia. W tym roku Dawid Podsiadło w czerwcowe weekendy odwiedził cztery polskie miasta: Gdańsk, Wrocław, Poznań i Chorzów. Trasa koncertowa zgromadziła na stadionach 500 000 osób, bijąc tym samym liczne rekordy. Trudno się dziwić takiej frekwencji. Charyzma, autentyczność, poczucie humoru, a do tego niezwykły talent muzyka przyciągają ludzi jak magnez. Jeśli komuś nie udało się jednak być na koncercie, a pragnie poczuć panującą tam atmosferę, Dawid Podsiadło – Dokumentalny to najlepsza możliwa opcja. 

Prawie dwugodzinny dokument zabiera nas za kulisy ostatniej trasy artysty. Cała narracja skupia się wokół siedmiu dni koncertowych. Przygoda zaczyna się w Gdańsku, gdzie cały sztab ludzi przygotowuje się wieczorną imprezę. Po drodze nie brakuje problemów. Jeden z muzyków rozchorowuje się i nie może wyjść na scenę. Widzimy, jak menadżer Podsiadło próbuje ogarnąć całą sytuację i na szczęście udaje mu się. Do tego jesteśmy świadkami legendarnej już ucieczki Willego, dmuchanego wieloryba. Towarzyszył Dawidowi we wszystkich miastach, poza Wrocławiem. Tu obsługa straciła nad nim panowanie i gumowy zwierzak skończył na podwórku jednego z osiedli. Na szczęście nie poniósł większych ran i udało się go doprowadzić do porządku na poznański koncert.

Obserwujemy też codzienność muzyka w czasie takiej trasy. W wolnych chwilach gra w FIFĘ z innymi chłopakami, ogląda mecz, prowadzi próby. W samochodzie, gdy jedzie na stadion, udziela wywiadów i opowiada o marzeniach, planach i życiu w blasku fleszy. Dzieli się też z widzami swoją nową pasją – filmem. Wybiera się na kurs reżyserski, bo chce się sprawdzić w zupełnie innym rodzaju sztuki, w miejscu, gdzie jego nazwisko nie jest pewnikiem konkretnej jakości. Spotyka się też z fanami, którzy kupili specjalne bilety na spotkania z nim przed koncertem, w ten sposób zbierał pieniądze na cele charytatywne.

Dokument o Dawidzie Podsiadło w rzeszowskich kinach. Seanse tylko w jeden  dzień

fot. kadr z filmu Dawid Podsiadło - Dokumentalnie

Zobacz także: Kneecap. Hip-hopowa rewolucja - recenzja filmu. Na pohybel Brytolom! W pokoju obok – recenzja filmu. Nie samą estetyką żyje człowiek Vaiana 2 - recenzja filmu. Jest... przeciętnie

Poza gwiazdą trasy koncertowej oraz całym jego zapleczem, zobaczymy tu także inne znane nazwiska. Daria Zawiałow i Vito Bambino wykonują z Dawidem I ciebie też bardzo z Męskiego Grania, a Artur Rojek – Długość dźwięku samotności. Słyszymy też inne utwory, choć tylko te dwa wybrzmiewają w całości. Wybór tych piosenek nie jest przypadkowy. Obie mają dla artysty szczególną wartość, ale także dla widowni. Długość dźwięku samotności zaśpiewali prawie w całości fani. Ale czy kogoś to dziwi? Utwór stanowi już hymn zagubionych dusz.

Na film składa się wiele materiałów. Niektóre zostały przygotowane bezpośrednio pod ten dokument, inne niekoniecznie. Jako, że w tamtym czasie Dawid dużo eksperymentował z kamerą, dostajemy liczne wstawki, które artysta sam nakręcił. Ich jakość jest inna, wyglądają jak stare, melancholijne nagrania. Pokazują koncertową codzienność. Przewijają się tam twarze członków zespołu Dawida, techników i gości. Momentami widzimy proces nagrywania danego fragmentu, a po chwili gotowe dzieło. Takie skoki, zabawa formą, dodają opowieści dynamizmu.

Portret Dawida w tym dokumencie to portret zwykłego chłopaka, który kocha to, co robi i cieszy się każdą chwilą, którą spędza na swojej pasji. Nie robi z siebie wielkiego artysty, nie pcha się na pierwszy plan. Po prostu wychodzi na scenę i bawi się z fanami. Gdy szykuje się na ostatni koncert trasy, autentycznie się wzrusza. Pada wtedy zdanie, które jest zabawą słowną z tekstem jego piosenki, czyli ,,Zapłakany na premierę”. Dokument pokazuje nam kulisy trasy, bawi udanym humorem i naturalnością, a do tego potrafi też wzruszyć. Widzimy na własne oczy, że sukces nie przychodzi sam, a za każdą chwilą spędzoną na scenie kryje się ciężka praca wielu osób. Nie spodziewałam się, że Dawid może jeszcze bardziej urosnąć w moich oczach. Wychodzi jednak na to, że nie ma rzeczy niemożliwych.

Chcesz nas wesprzeć i być na bieżąco? Obserwuj Movies Room w google news!

Hanna Kroczek

Dziennikarka

Studentka dziennikarstwa, miłośniczka szeroko pojętej popkultury. Fanka filmów Marvela, krwawych horrorów i Szekspira. W wolnej chwili czyta książki, robi zdjęcia i chodzi na koncerty. Od niedawna zapalona widzka dokumentów. Marzy o prowadzeniu zajęć filmowych dla dzieci i młodzieży.

Komentarze (0)
Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze.