Uwielbiam dzieła nieoczywiste, które choć w teorii biorą motyw doskonale w kinematografii znany, to jednak potrafią wyciągnąć z tego coś nadal zaskakującego, zwłaszcza gdy twórcy muszą wykazać się niezwykłą kreatywnością, bo nie mają za dużego budżetu. Nad rzeką bez końca to bez wątpienia niezwykła wariancja na temat pętli czasowej.
Nad rzeką bez końca to japońska produkcja spod ręki Junty Yamaguchiego, który na koncie ma już film o podobnej tematyce – Beyond the Infinite Two Minutes z 2020 roku. Tam również wykorzystał motyw dwóch minut. W pierwszym filmie Yamaguchi przedstawił historię, gdzie bohater mógł poznać przyszłość dwie minuty do przodu, a w recenzowanym dziś Nad rzeką bez końca dwie minuty określają czas pętli czasowej, w jakiej utknęli przebywającym w pensjonacie. A dokładnie w takim klasycznym, japońskim ryokanie, znajdującym w się w niezwykle malowniczym miasteczku Kibune, na północ od Kioto. Muszę to już teraz podkreślić – przez cały film nie mogłem oderwać wzroku od lokalizacji pensjonatu. Ten śnieg, położenie nad samą rzeką i klasyczna architektura, po prostu cudowne miejsce. Wracając, na pewno przeszła Wam przez głowę myśl, że zamknięcie bohaterów w pętli czasowej wynoszącej zaledwie 2 minuty jest niezwykle absurdalne – i tak też prezentuje się to na ekranie. Istna pogoń z czasem, bo co takiego można zrobić w tak krótkim okresie?
Niecodzienność tego zamysłu fabularnego idealnie widać w pierwszych scenach tuż po wyjątkowym zjawisku. Oto bowiem wszyscy znajdujący się w pensjonacie wykonują sobie codzienne czynności, aż tu nagle zostają zmuszeni do ich powtarzania nieustannie. Jeden gość akurat brał kąpiel, dwaj posilali się garnkiem z ryżu i popijali sake, pomoc kuchenna myła naczynia, kelnerka sprzątała pusty pokój, a druga próbowała podgrzać sake przyjezdnym. Niestety mijają dwie minuty, a pętla się resetuje, więc wykonane wcześniej czynności nadal nie są wykonane. Pierwszy klient ciągle będzie miał niespłukane włosy, garnek ryży ponownie będzie pełen, naczynia znowu brudne, a sake cały czas zimne. Nie da się wykonać już zaczętych czynności, bo za chwilę wszystko się zresetuje.
Wszyscy zatrzymują jednak pamięć z poprzednich pętli, więc jak łatwo się domyślić, szybko następuje frustracja i niezrozumienie. Czy już zawszę będę musiał jeść ten sam garnek ryżu, a sake zawsze będzie zaledwie letnia? Zaczyna się walka z czasem, aby w te dwie minuty komuś pomóc, wyjaśnić sytuację, znaleźć rozwiązanie, aby goście zwyczajnie nie oszaleli. Najbardziej absurdalny jest fakt, iż przez to, że wszyscy na początku pętli zawsze znajdują się w tym samym miejscu, oddaleni od innych osób, nawet zwykła obrada i ustalenie planu działania staje się niezwykle trudna – zebranie się w jednym pokoju, w dużym pensjonacie, wymaga pokonanie dziesiątek schodów, więc potem pozostaje czasu na zaledwie parę zdań. Po resecie trzeba przebyć drogę jeszcze raz, aby znowu wrócić do rozmowy. Zaczyna się istny symulator pokonywania schodów. A jak tu jeszcze znaleźć przyczynę pojawienia się pętli czasowej?
Nad rzeką bez końca to przede wszystkim rozbrajająca komedia, która świetnie wykorzystuje zamysł scenariuszowy, przekładając to na wiele zabawnych sytuacji. Niech wspomnę na przykład o gościu biorącym kąpiel, który po kilku pętlach postanawia wyjść i zaczyna ganiać wszędzie w samym ręczniku. Ktoś oczywiście zapytał, a co jeśli chce mu się do toalety… No i ciągłe bieganie tu i tam oraz walka z czasem przeradzały się w niezwykle zwariowane obrazy. Yamaguchi chciał jednak przemycić tu też coś więcej, bo bohaterowie przebywający w pensjonacie mieli swoje problemy i powody, by zatrzymać czas. Ktoś nie mógł sobie poradzić, że córka znalazła chłopaka, ktoś wspomina o firmie z problemami finansowymi, kolejny ma problemy z napisaniem książki, a ktoś cierpi, bo miłość jego życia ma wkrótce wyjechać do innego kraju. Cała sytuacja i dodatkowy czas na rozmyślanie przeradzają się w coś na wzór grupowej terapii. Wszyscy uczą się, jak radzić sobie z problemami, które wkrótce ich czekają.
Nad rzeką bez końca zachwyca od początku do końca. Na początku niezwykłym pomysłem na krótką pętlę, potem tym jak to zostało wykorzystane w kontekście bohaterów. Szybko przekonujemy się jednak, że to nie tylko absurdalna sytuacja, ale też miejsce na ukazanie postaci od innej strony. Sam finał zaś to zupełnie odrealniona sytuacja, na którą na pewno nie wpadniecie - szkoda, że nie dostał więcej czasu. Nie mogę też nie docenić dobrej obsady aktorskiej oraz choćby pięknych ujęć bez cięć przy kolejnych pętlach. No i ten pensjonat, cóż to jest na urokliwe miejsce – chciałbym się tam kiedyś znaleźć. Fantastyczna i urzekająca produkcja.
18. Azjatycki Festiwal Filmowy Pięć Smaków odbywał się w dniach 13-20 listopada. Do 1 grudnia 2024 roku trwa natomiast wersja online święta kina azjatyckiego w Polsce. Nad rzeką bez końca to jeden z ponad trzydziestu filmów, które można obejrzeć na stronie internetowej festiwalu.
Ilustracja wprowadzająca: materiały prasowe
Gra więcej, niż powinien. Od czasu do czasu obejrzy jakiś film, ale częściej sięgnie po serial w domowym zaciszu. Niepoprawny fanatyk wszystkiego, co pochodzi z Kraju Kwitnącej Wiśni. | [email protected]