Historie o samozwańczych mścicielach to nic nowego. Thrillery kryminalne często sięgają po ten rodzaj bohatera, aby opowiedzieć o świecie pełnym dysfunkcyjnych hierarchii. Czy to sądownictwo, czy policja, może korporacja. Wśród setki biernych obserwatorów znajdzie się ten jeden sprawiedliwy, który będzie gotowy zaryzykować swoim stanowiskiem, reputacją czy nawet życiem, aby polepszyć stan świata. Takim człowiekiem jest Paul Chartier, główny bohater filmu Operacja Maldoror.
Najnowszy thriller Fabrice'a du Welza to historia mrożąca krew w żyłach. Reżyser, tworząc tę produkcję, czerpał inspirację z prawdziwych wydarzeń związanych z aferą Marca Dutroux, która wstrząsnęła Belgią w latach dziewięćdziesiątych. Przestępcę skazano za porwania i morderstwa kilku młodych dziewcząt. Jego działalność ujawniła poważne niedociągnięcia w belgijskim systemie policyjnym i sądowym, prowadząc do w rezultacie do nieuniknionej reformy.
Podobnie jak w aktach tej sprawy, akcja thrillera dzieje się w Belgii lat dziewięćdziesiątych. Głównym bohaterem jest Paul Chartier, młody żandarm, który ma w sobie żarzące się poczucie misji. Wierzy, że może realnie zmienić otaczający go świat. Szkoda, że jego współpracownicy nie podzielają tego entuzjazmu.
fot. kadr z filmu Operacja Maldoror
Pewnego dnia Chartier zostaje przydzielony do specjalnego zadania – Operacji Maldoror. Ma ona na celu znalezienie i aresztowanie przestępcy podejrzanego w sprawie zaginięcia kilku młodych dziewczyn. Młody żandarm bez wahania angażuje się w dochodzenie. Chce jak najszybciej znaleźć recydywistę, aby zapobiec kolejnym ofiarom. Niestety, szybko okazuje się, że tylko jemu aż tak zależy na doprowadzeniu sprawy do końca. Inni żandarmi nie rozumieją zapału nowego członka zespołu. Są rozleniwieni, zdemotywowani. Nie ma w nich empatii, która tak wyraźnie bije od Chartiera. Dlatego też młodzieniec podejmuje się samotnej próby schwytania przestępcy, która prowadzi go na skraj obsesji.
Ciekawym zabiegiem jest ukazanie Paula na zasadzie przeciwieństw. Jego życie prywatne to niemal sielanka. Kochająca żona, dziecko w drodze, ciepły dom. W dniu ślub staje się również częścią rodziny swojej ukochanej – typowej włoskiej gromadki. Głośne obiady, pyszne dania i dobrane pod nie wino, czułość. Stoi to w opozycji do pracy, którą wykonuje mężczyzna. Spotyka się na co dzień z przemocą, brutalnością. Widzi ciała porzucone na miejscu zbrodni. Czyta raporty o przestępcach i ich zbrodniach. Mimo że początkowo Paul jest w stanie znaleźć równowagę między tymi skrajnościami, im dłużej zajmuje się Operacją Maldoror, tym bardziej wchłania go świat policyjnych akcji. Pojawia się w nim agresja, frustracja. Ma wiele chęci, a mało możliwości. Żona zaczyna się go bać, podobnie jej rodzina. Geniusz doprowadzony do szaleństwa, niczym Sherlock Holmes.
fot. kadr z filmu Operacja Maldoror
Ciężar tej historii nie powoduje jednak, że stajemy przed wysokim progiem wejścia. Nad opowieścią zawisa mroczna aura, ale nie brakuje w niej także humoru i momentami groteski. W nią idealnie wpisuje się przepaska na oko dowódcy akcji. Cieszy mnie również mnogość nawiązań i inspiracji, które można dostrzec na ekranie. Zodiak, Siedem i Labirynt to tytuły, które widziałam w licznych porównaniach z Operacją Maldoror. Nie są to przypadkowe skojarzenia. Jeśli spodobały się wam tamte thrillery, ten również przypadnie wam do gustu. Nie zawiedziecie się.
Studentka dziennikarstwa, miłośniczka szeroko pojętej popkultury. Fanka filmów Marvela, krwawych horrorów i Szekspira. W wolnej chwili czyta książki, robi zdjęcia i chodzi na koncerty. Od niedawna zapalona widzka dokumentów.