Październik to wyjątkowy czas w roku. Wieczory robią się coraz dłuższe, liście na drzewach przybierają barwy pomarańczy, żółci i czerwieni, a temperatura stopniowo spada i zmusza nas do wyciągnięcia ciepłych swetrów. Zbliża się także najważniejsze święto dla fanów świata grozy – Halloween. Repertuar kinowy proponuje coraz to nowe tytuły, a wybór tylko jednego graniczy z cudem. Wśród tego horrorowego szaleństwa w oko wpadło mi Uśmiechnij się 2. W końcu to kontynuacja świetnego filmu sprzed dwóch lat, o którym tyle się mówiło.
Trudno się dziwić, że tytuł był tak głośny. Dział marketingowy może być z siebie dumny. Przerażająco uśmiechające się postacie pojawiały się na ulicach dużych miast Europy i Stanów Zjednoczonych. Nie brakowało ich również na ważnych wydarzeniach sportowych, jak chociażby Super Bowl. Początkowo nikt nie rozumiał, o co chodzi. Instagram, Twitter czy TikTok obfitowały w zdjęcia i filmiki zaniepokojonych świadków tego performance’u. Dzięki zabawie z niczego niespodziewającymi się przechodniami, ciekawość zawładnęła wieloma osobami. Uśmiechnij się pokazał nową twarz horroru, świeży powiew w dusznym świecie kina grozy. Pracownica szpitala psychiatrycznego doświadcza traumatycznego zdarzenia z jedną ze swoich pacjentek. Od tej pory męczą ją niepokojące wizje uśmiechających się postaci. Film kończy się niesamowitą sceną w opuszczonym domu, a bohater, którego tam zostawiamy, wprowadza nas w świat Uśmiechnij się 2.
fot. kadr z filmu Uśmiechnij się 2
Tym razem główną bohaterką jest młoda gwiazda muzyki - Skye Riley. Po traumatycznym wypadku samochodowym, w którym kobieta traci ukochanego, postanawia zrobić sobie przerwę od muzyki. Wraca jednak na scenę po roku i prezentuje światu swoja nową twarz. Zaraz ma ruszać w trasę koncertową jako odmieniona wersja siebie. Mętlik w głowie i presja ze strony fanów, producentów i agentki to nie wszystko. Jakby tego było mało, stara się pozostać trzeźwa i nie sięgnąć z powrotem do problematycznych substancji. Pewnego dnia jednak nie wytrzymuje. Odwiedza znajomego dealera i od tej pory nic nie jest już takie samo. Z minuty na minutę zaczynamy rozumieć, artystka może nie podołać największemu wyzwaniu w swojej dotychczasowej karierze.
Słyszałam bardzo skrajne opinie o tej produkcji po wyjściu z kina. Z jednej strony słychać zachwyty, z drugiej oburzone głosy pełne przekonania, że kontynuacja była bezsensowna. Zdanie pierwszej grupy odbiorców jest mi zdecydowanie bliższe. W Uśmiechnij się 2 nie ma już dochodzenia, które pamiętamy z poprzedniej części, ale kto miałby je kontynuować? Specyfika uśmiechającego się bytu polega na tym, że jeśli go poznasz, twoje dni są podzielone. Do tego główna bohaterka zajmuje się zupełnie czymś innym niż Rose Cotter. Nie rozumie zawiłości ludzkiego umysłu, jest artystką. Historia jednak dalej wciąga, a jumpscary, choć momentami faktycznie zbyt oczywiste, spełniają swoją rolę.
fot. kadr z filmu Uśmiechnij się 2
Noami Scott, odtwórczyni postaci Skye Riley, jest fenomenalna. Nie gra bohaterki, tylko staje się nią w stu procentach. Świat muzyki nie jest zresztą obcy aktorce. W swojej filmografii ma wiele tytułów, w których musiała wykazać się wokalem. Dla mnie Scott na zawsze pozostanie Mohini Banjaree znanej jako Mo z Lemoniady Gada. Muszę jednak przyznać, że nigdy nie widziałam w niej zachwycającej aktorki. W Uśmiechnij się 2 udowadnia, że zawód, który sobie wybrała, nie jest dziełem przypadku. W horrorze Parkera Finna błyszczy. Każdą emocję ma wypisaną na twarzy, a szczegóły osobowości jej postaci poznajemy krok po kroku. Wychodząca z nałogu artystka, która musi zmierzyć się z niewyobrażalną traumą, kiedy jeszcze w pełni nie przepracowała poprzedniej. Zmagania z wewnętrznymi demonami Skye przeplatane są znanym nam już uśmiechem, niczym z filmów Kubricka, i niepokojącymi tanecznymi wstawkami. Całość tworzy niemal klaustrofobiczny klimat, gdzie zarówno główna bohaterka, jak i my, walczymy o następny oddech.
Choć Uśmiechnij się 2 zapewniło mi świetną rozrywkę, muszę przyznać, że nie wywołał już takiego zachwytu jak część pierwsza. Można się było tego spodziewać, skoro historia bezpośrednio kontynuuje wydarzenia znane nam wcześniej. Marketingowe szaleństwo, rozgłos i strach stworzyły wokół Uśmiechnij się aureolę horrorowej magiczności. Tutaj jej nieco zabrakło, sama przypadkowo odkryłam premierę tego filmu. Warto było go jednak obejrzeć na dużym ekranie. Krzyki widowni i szumiąca w uszach cisza to idealne dopełnienie krwawego seansu. W końcu grupowy terror działa najlepiej.
Studentka dziennikarstwa, miłośniczka szeroko pojętej popkultury. Fanka filmów Marvela, krwawych horrorów i Szekspira. W wolnej chwili czyta książki, robi zdjęcia i chodzi na koncerty. Od niedawna zapalona widzka dokumentów. Marzy o prowadzeniu zajęć filmowych dla dzieci i młodzieży.