Poprzedni tom miał w sobie pewnego rodzaju lekkość, chociaż nie brakowało w nim zarówno epickich momentów, jak i tych bardziej kameralnych, skupionych na rodzinnych relacjach. Tutaj scenarzysta stawia na akcję, pozwalając Supermanowi i członkom Authority przyjąć rolę uwięzionych niewolników-gladiatorów, walczących o życie na morderczej arenie sztucznej planety zwanej Światem Wojny. Rządzi nią Mongul, ale nie ten, który pojawił się w 1980 roku, a jego potomek, który objął rządy oraz dziedziczny tytuł. Nie zmieniło się jednak nic, ponieważ nowy Mongul jest równie bezwzględny, a świat pod jego panowaniem przypomina mieszankę obozu koncentracyjnego z piekłem.
Większość tomu Superman – Action Comics tom 2 – Arena to niezłomna walka o wyzwolenie, gdzie chodzący symbol superbohaterszczyzny – sam przecież nie u szczytu formy – stara się tchnąć nadzieję w zniewolony lud. Ten jednak tak długo znajdował się już w du… pod pręgierzem Mongula, że zaczął się tam urządzać i zmiana zakodowanego sposobu myślenia nie będzie prosta. Clark jest sobą – nawet pobity, sponiewierany i u kresu wytrzymałości stanowi symbol nadziei i odmiany losu na lepsze. Niby nic nowego, przecież po to właśnie powstały komiksy z Supermanem, ale mam wrażenie, że Johnsonowi brak subtelności i zdecydowanie zbyt często nadużywa nieznośnego patosu.
Mam trochę zastrzeżeń do historii o Świecie Wojny, ponieważ story arc ma potencjał na góra 5-6 zeszytów, a i tak nie kończy się wraz z Superman – Action Comics tom 2 – Arena i wątek będzie rozgrywał się także na łamach kolejnego, zapowiedzianego już albumu Rewolucja w Świecie Wojny. Scenarzysta wybrał historię, która sprawdziłaby się w zwięzłej formie i niemiłosiernie ją rozdmuchał. To nie tak, że fabuła nie jest interesująca, po prostu rozkręca się o wiele za długo. Na szczęście tam, gdzie niedomaga scenariusz, sprawę ratują rysunki.
Opowieść o Świecie Wojny rysowało kilku artystów. Daniel Sampere jest tym razem bardziej sterylny, a barwy położone na jego szkice przez Adriano Lucasa ociekają czerwienią. Ten sam kolorysta wybrał nieco bledszą, bardziej wyblakłą paletę barw na rysunki Miguela Mendonca, przez co świat Mongula wydaje się bardziej… różowy. Dopiero zmiana zespołu kreatywnego na rysownika Riccardo Federici i kolorystę Lee Loughridge’a sprawiła, że Świat Wojny stał się złoto-niebieski, brudny, piaszczysty i ponury. Gorący i duszny, niczym niektóre plenery w Diunie. Wypada to bardzo klimatycznie i przyznam, że warstwa graficzna podobała mi się bardziej, niż sama historia.
Superman – Action Comics tom 2 – Arena to także dwie dodatkowe opowieści. Krótka i zupełnie niepotrzebna, nieciekawa historia o Guardianie oraz dłuższa, bo kilkudziesięciostronicowa opowieść o Marsjańskim Łowcy Ludzi i jego śledztwie sięgającym wielu przygód z przeszłości. Czemu znalazła się w albumie o Supermanie? Nie wiem, ale bardzo podobał mi się napisany z polotem, chociaż prosty scenariusz Shawna Aldridge’a i świetne rysunki Adriany Melo. Aż nabrałem ochoty na solową serię z przygodami J’onna J’onzza, utrzymaną w humorystyczno-detektywistycznym klimacie.
Superman – Action Comics tom 2 – Arena to typowy komiks środka, nie traktujący o specjalnie istotnych wydarzeniach, ale całkiem udanie ukazujący esencję postaci Człowieka ze Stali. Nie podobał mi się może tak bardzo jak pierwszy tom, ale też i nie zgrzytałem zębami podczas lektury. Może gdyby tomy z tej serii ukazywały się nieco częściej, miałbym lepsze odczucia. A tak to polecam, ale bez większego namawiania.
Tytuł oryginalny: Superman: Action Comics vol. 2 - The Arena
Scenariusz: Phillip Kennedy Johnson, Sean Lewis, Shawn Aldridge
Rysunki: Riccardo Federici, Miguel Mendonca, Daniel Sampere, Dale Eaglesham, Will Conrad, Sami Basri, Adriana Melo
Tłumaczenie: Tomasz Sidorkiewicz
Wydawca: Egmont 2024
Liczba stron: 240
Ocena: 75/100
PR-owiec, recenzent, geek. Kocha kino, seriale, książki, komiksy i gry. Kumpel Grahama Mastertona. W MR odpowiedzialny za dział komiksów, książek i gier planszowych.