Movies Room - Najlepszy portal filmowy w uniwersum

Wielka rozrywka w SkyShowtime!

Budda. Dzieciak ’98 to wykalkulowana laurka? Konfrontacja reżysera z Tomaszem Raczkiem w Kanale Zero

Autor: Konrad Stawiński
22 marca 2024
Budda. Dzieciak ’98 to wykalkulowana laurka? Konfrontacja reżysera z Tomaszem Raczkiem w Kanale Zero

Na youtube’owym Kanale Zero Krzysztofa Stanowskiego doszło do konfrontacji reżysera Krystiana Kuczkowskiego z prowadzącym Zero Ekranowe Tomaszem Raczkiem. Autor filmu Budda. Dzieciak ’98 tłumaczył się z zarzutów stawianych dokumentowi o influencerze Kamilu Labuddzie.

Od 21 marca w polskich kinach oglądać można film dokumentalny Budda. Dzieciak ’98, który przedstawia kulisy influencerskiej kariery popularnego youtubera motoryzacyjnego o ksywce Budda. Dokument jest jedną z najgorętszych premier obecnego weekendu, która wyświetlana jest w trzystu kinach w całej Polsce, a największe multipleksy zarezerwowały dla produkcji nawet dziewięć seansów dziennie. Nie dziwią przewidywania serwisu Box Office’owy Zawrót Głowy, który na swoim fanpage’u prognozuje otwarcie na poziomie powyżej 200 tysięcy widzów oraz Box Office Lab szacującego frekwencję w przedziale 280-320 tysięcy widzów. Zainteresowanie filmem wykorzystują również serwisy bukmacherskie, które zaczęły przyjmować zakłady na temat frekwencji w kinach oraz oceny od widzów.

Więcej o polskim kinie na Movies Room:

Sukces filmu wydaje się być pewny, ale pojawiają się obawy, że Budda. Dzieciak ’98 to niekoniecznie udany film, któremu zarzuca się bycie wybudowanym samemu sobie pomnikiem (przyp. red. Budda jest współreżyserem i współscenarzystą) czy sztuczną kreacją pozbawioną prawdy o influencerze. Z tymi oraz innymi zarzutami zmierzyć musiał się reżyser Krystian Kuczkowski w wyemitowanym w piątek szóstym odcinku youtube’owego programu Ekranowe Zero, które prowadzi dziennikarz filmowy Tomasz Raczek.

Reżyser filmu Budda. Dzieciak ’98 kontra krytyk filmowy. Powstała laurka?

Tomasz Raczek w segmencie dotyczącym filmu Budda. Dzieciak ’98  nie tylko ocenił dokument jako niewiarygodny i wystawił notę wynoszącą cztery punkty w dziesięciostopniowej skali, ale również przedstawił trzy najważniejsze zarzuty wobec produkcji. Dwa z nich, krytyk filmowy skierował w stronę Kamila Labuddy. Po pierwsze, stwierdził, że współtworzenie przez influencera filmu o sobie jest wątpliwe etycznie, a do tego ma się wrażenie oglądania laurki, bajki o człowieku, który z stanu bezdomności nagle zdobywa miliony złotych, a potem je rozdaje. 

Współscenarzystą i współreżyserem filmu jest Budda. Z mojego punktu widzenia jest to wątpliwe etyczne. Film dokumentalny kojarzy się z tym, że to uczciwy portret kogoś. (…) Jeżeli jest w tym filmie współscenarzystą i współreżyserem, to ja mam wątpliwości czy w tym filmie jest prawda na jego temat czy to pomnik postawiony samemu sobie, dzięki któremu wygląda jak wzorzec dla młodych ludzi. (…) Czy to jest cała prawda o nim?

Krystian Kuczkowski, reżyser głośnego dokumentu Ania o Annie Przybylskiej, tłumaczył się z zarzutów tłumacząc kontekst i okoliczności. Według jego słów Kamil Labudda jest przypisany jako współautor, gdyż reżyser chciał docenić jego wkład w całość filmu. Kuczkowski twierdzi, że dokument w około połowie składa się z materiałów pochodzących od influencera. 

Pierwsza rzecz, Kamil nie był od początku współreżyserem i współautorem tego filmu i nie chodziło o to, że on chciał być współautorem, by mieć kontrolę nad przekazem w jakikolwiek sposób, aby kreować swój wizerunek w tym filmie i wszystkiego pilnować, tylko ja na pewnym etapie, to był etap montażu filmu, uznałem, że wkład Kamila w postaci tych materiałów, jakie mi dostarczył osobiście, gdzieś ze świata, z podroży, w momencie, kiedy mnie nie było z kamerą przy nim, a to były surowe materiały, które powstawały na potrzeby jego produkcji youtube’owych. (…) Widziałem jak je reżyserował, jak je kreował, bo miałem dostęp do surówek. Nie dostawałem zmontowanego filmu, który on opublikował na YouTube, tylko dostawałem surówkę i zwróciłem uwagę, że on ustawia operatora, kadry, pyta jaki ma obiektyw, bierze pod uwagę światło. (…) Ten film w 40-50% opiera się na materiałach, które dostarczył mi Kamil i które wyreżyserował na potrzeby swojej działalności w Internecie.

To spotkało się z kontrą Raczka i zarzutem o brak autonomiczności Kuczkowskiego oraz powielanie wizji wizerunku publicznego Buddy poprzez korzystanie z jego materiałów, a nie towarzyszenie influencerowi w jego podróżach i wykorzystywanie autorskich treści. Reżyser odpierał argument twierdząc, że otrzymał od youtubera każdy materiał, o który wnioskował, a Labudda nie stosował na żadnym etapie cenzury. 

Kuczkowski odniósł się także do zarzutu o tworzenie laurki dla influencera czy budowania przez Buddę pomnika samemu sobie. Filmowiec twierdzi, że nie to było intencją filmu, gdyż youtuber chciał dokumentu opowiadającego przede wszystkim o kulisach działalności w internecie i branży influencerskiej, mającego być instruktażem dla marzących o karierze influencera. Wątek historii osobistych Labuddy były pomysłem Kuczkowskiego, który musiał długo przekonywać internetowego twórcę do swojej wizji.

Wydaje mi się, że podszedł do tego bardziej na zasadzie takiej, ze to dla niego docenienie jego pracy. Nie wyczuł zagrożenia, że to może być źle odebrane, że on sam o sobie zrobił film. On się wręcz obawia takiego odbioru, że zrobił sobie laurkę, że w wieku 25 lat tak mu sodówka uderzyła do głowy, że sobie biografię nakręcił. On się tego obawia.

Reżyser dokumentu w dalszej części rozmowy odniósł się do pogłosek o nieuczciwie zdobytym majątku przez influencera i stwierdził, że jest pewny uczciwości Labuddy, gdyż w przeciwnym wypadku nie podjął by się nakręcenia filmu o nim.

Autocenzura czy brak odwagi influencera? 

Po drugie, Tomasz Raczek zarzucił twórcy internetowemu celowy brak szczerości i świadomą autocenzurę w wypowiedziach do kamery.

W pewnym momencie on mówi, że nie chce  tutaj mówić szczerze, co myśli, bo to będzie kontrowersyjne, wolę unikać kontrowersji. Bo jak będę mówił takie rzeczy to mi sponsorzy się wycofają i pomyślałem sobie, wow, jeśli to ma być wzorzec dla młodych ludzi „typu nie mówię, co myślę”, ja tak byłem wychowany w komunie, że my nie mówiliśmy co myślimy, bo można było dostać po łbie. Jedno się myślało, drugie mówiło. To była jedna z najgorszych rzeczy, które mieliśmy w komunie. Teraz słyszę, ze on woli się nie przyznawać, co myśli i potem tak wielu ludzi będzie postępowało. To jest nie fajne. Wole być za tym, by być odważnym. (…) Niech ma jaja trójwymiarowe do końca w każdej dziedzinie.

Kuczkowski wziął na swoje barki ten zarzut, odpowiadając, że taka interpretacja wynikła najprawdopodobniej z faktu, że nie wszystko zostało w filmie przedstawione odpowiednio precyzyjnie. Filmowiec wyjaśniał, że Kamil Labbudda nie chce na obecnym etapie życia angażować się w politykę i nie zabiera głosu na tematy kontrowersyjne. 

Film nieszczery i nieautentyczny?

Trzeci zarzut gospodarza Ekranowego Zera wystosowany był bezpośrednio w stronę reżysera Krystiana Kuczkowskiego. Dziennikarz zwrócił mu uwagę na sztuczność i brak autentyczności niektórych monologów influencera czy wyidealizowanych scen z partnerką youtubera.

Do ciebie formalne zarzutopytanie, jak się zaczyna ten dokument, on mówi od siebie, wprowadza monolog do widza i mam wtedy wrażenie pewnej sztuczności, mam wrażenie wygłaszania tekstu, który został napisany i albo się nauczył na pamięć albo czyta z promptera. A jeżeli tak nie było, to mówi w taki sposób sztuczny, nieprzekonujący, ze miałem w związku z tym dystans, że to dokument, a takimi gładkimi zdaniami mówi.

Twórca dokumentu Budda. Dzieciak ’98 zaprzeczył, że owa scena była wcześniej zaplanowana i przygotowana. Słowa, które wypowiada gwiazdor internetu miały być improwizowane i nagrane bez żadnych powtórek.

Przez moment nie powiedziałem Kamilowi, co ma paść w pierwszym zdaniu. Chcieliśmy pokazać potęgę social mediów i jakim narzędziem jest telefon. Usiadł w fotelu i nagrał to bez żadnego dubla. Ten tekst nie był napisany, ani napisany, ani przegadany. To była czysta improwizacja. (…)Wydaje mi się, ze ta ewentualna nienaturalność, o której mówisz może wynikać z tego, ze poczuł się lekko stremowany okolicznościami, bo przed nim było ok. 20-30 osób, ekipy, obsługa kina, obsługa techniczna i myślałem, że tak doświadczony człowiek przed kamerą, już to nie zrobi na nim wrażenia.

W temacie niedostatecznej ilość scen z życia domowego i prywatnego, reżyser odpierał zarzut tłumacząc wizją stworzenia filmu motywacyjnego. Dokument miał być o wzorze do naśladowania, osobie, która pokazała, że bieda, patologiczna rodzina, nie determinuje niczyjej przyszłości. Film miał skupiać się na podglądaniu gwiazdora mediów społecznościowych w przestrzeni publicznej, gdy pojawia się w tłumie fanów, a nie w prywatnej sferze. Filmowiec skrytykował także odgrywanie prawdziwego życia w filmach dokumentalnych twierdząc, że nie ma w nich szans na naturalność.

Nie chciałem pokazywać historii takich domowych jak oni sobie razem gotują, siedzą na kanapie, bo mnie to żenuje jak oglądam tego typu dokumenty. Niedawno był taki jeden głośny o Robercie Lewandowskim i dla mnie to tam było tak sztucznie pokazane, Robert z Anią na ławeczce wspominają jak byli biedni. To było tak sztuczne. Nie lubię tego typu scen i one nie wyglądają dobrze, bo to jest dokument, a nagle odgrywa się scena fabularna z aktorami amatorami.

Całą rozmowę obejrzeć można na Kanale Zero na Youtube.

O filmie Budda. Dzieciak ‘98

Budda. Dzieciak ’98 to film w reżyserii Krystiana Kuczkowskiego – współtwórcy hitu Ania opowiadającego o życiu znanej aktorki Ani Przybylskiej, który zobaczyło w kinach ponad 600 000 widzów. Jednym z koproducentów jest firma Platige Image, odpowiedzialna m.in. za pracę przy serialu Netflixa Wiedźmin. Według zapowiedzi będzie to pełna emocji oraz wypełniona motoryzacją przejażdżka przez życiowe trudności, osiągnięcia i działalność jednego z najpopularniejszych polskich influencerów: Kamila Labuddy działającego w Internecie jako „BUDDA”. Ma to być także film o tym, jak skutecznie działać w internecie, jak zarabiać w social mediach oraz jakie kwoty kryją się w tej branży. Budda ujawni w nim nieznane dotąd kulisy swojej działalności.  Opowie o blaskach i cieniach działalności w sieci. Zdradzi jakich błędów nie popełniać i czego unikać. Sam Budda zabłysnął w ogólnopolskich mediach dzięki działalności charytatywnej, co sprawiło, że znany jest również poza bańką internetowych fanów. W 2024 roku przekazał na Wielką Orkiestrę Świątecznej Pomocy 100 000 zł, rozdawał swoim fanom pieniądze i markowe samochody czy podarował skrzynię pieniędzy dla Domu Dziecka. 

Kiedy premiera?

Film trafił na ekrany polskich kin 21 marca 2024 roku. Za dystrybucję odpowiada firma Kino Świat.

Konrad Stawiński

Zastępca Redaktora Naczelnego
Konrad Stawiński

Kontakt: [email protected] Twitter: @KonStar18

Komentarze (0)
Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze.