Eksperymentowanie formą w uniwersum Gwiezdnych Wojen to dość problematyczna kwestia. Na ogół najlepszą oglądalność mają tytuły stawiające czysto na nostalgię. Pojawiają się jednak od czasu do czasu pewne odstępstwa - takie jak choćby Andor. Twórca tegoż serialu mógł zresztą dać nam interesujący trop.
Tony Gilroy od wielu lat znany jest jako nietuzinkowy scenarzysta, którego trudno zaszufladkować. Autor historii, które znamy m.in. z trylogii Bourne'a, Adwokata diabła, czy Michaela Claytona, popisał się ostatnimi czasy zaskakująco świeżym, przyziemnym podejściem do świata Gwiezdnych Wojen. Andor powróci w tym miesiącu z 2. sezonem, a Gilroy pojawił się oczywiście na czerwonym dywanie w Londynie, gdy przyszła pora na uroczystą projekcję. Jeszcze marcu w rozmowie z SFX Magazine luźno wspominał, że chciałby obejrzeć umiejscowiony w uniwersum wielokamerowy sitcom bądź horror. Teraz zaś, gdy redakcja Business Insidera zapytała go, co chciałby zrobić z takim projektem grozy, stwierdził, że… “już to robią”.
Czyżby zatem uznany twórca przypadkiem wygadał, co Lucasfilm i Disney mają w zanadrzu na nieokreśloną przyszłość? Gwiezdne Wojny zostaną urozmaicone o horror? Naprawdę trudno powiedzieć, w końcu na tym etapie nie znamy żadnych dodatkowych potencjalnych konkretów - nawet względem formy. Ale na razie czekamy na 23 kwietnia, bo wtedy pojawią się trzy pierwsze epizody 12-odcinkowego, finalnego sezonu Andor.
Źródło: Business Insider
Miłośnik literatury (w szczególności klasycznej i szeroko pojętej fantastyki), kina, komiksów i paru innych rzeczy. Jeżeli chodzi o filmy i seriale, nie preferuje konkretnego gatunku. Zazwyczaj ceni pozycje, które dobrze wpisują się w daną konwencję.