Właśnie pojawiły się pierwsze, ekscytujące szczegóły dotyczące planów reżysera Denisa Villeneuve’a wobec kolejnego filmu o Jamesie Bondzie.
Wśród najnowszej porcji informacji, dotyczących wyczekiwanego filmu, pojawił się pomysł obsadzenia nieznanego aktora w roli agenta 007, możliwość pokazania historii jego początków oraz przewidywane okno premiery widowiska. Z Villeneuvem, twórcą Diuny, za kamerą i Stevenem Knightem (Peaky Blinders) jako scenarzystą, uwaga wszystkich skupia się jednak głównie na tym, kto wcieli się w kultowego bohatera.
Portal Deadline ujawnił ważne informacje na temat filmu, sugerując, że w rolę agenta wcieli się „nieznany aktor”, a cała seria szpiegowska znajduje się teraz w pełnej kontroli Amazon MGM. Villeneuve nie rozpocznie jednak poszukiwań nowego odtwórcy Bonda, dopóki nie zakończy zdjęć do trzeciej części Diuny w przyszłym roku, ale już teraz wiadomo, że chce obsadzić „świeżą twarz” w tej roli. Kilku aktorów już podobno wyraziło zainteresowanie, ale proces castingowy jeszcze się nie rozpoczął, więc wszystkie plotki należy traktować z dystansem. Film ma celować w premierę w listopadzie 2028 roku, a zdjęcia zaplanowane są na rok 2027.
Postać pozostanie męska i zostanie zagrana przez aktora brytyjskiego. To automatycznie wyklucza wielu kandydatów, którzy w osatnich miesiącach przewijali się w mediach, takich jak Timothée Chalamet, Glen Powell, Austin Butler czy Jacob Elordi, a także ulubieńców fanów — Toma Hardy’ego, Idrisa Elbę, Henry’ego Cavilla czy Aarona Taylora-Johnsona. Według branżowych doniesień, nowy odtwórca roli będzie prawdopodobnie w okolicach trzydziestego roku życia, a film ma pozostać wierny opisowi bohatera z powieści Iana Fleminga.
Pojawiły się również pierwsze informacje dotyczące umowy między Amazon MGM a reżyserem Denisem Villeneuvem. Zgodnie z nimi kanadyjski filmowiec ma umowę tylko na jeden film i bez zobowiązania do realizacji sequela. Ponadto nie będzie miał wpływu na finalną wersję montażową filmu, co jest standardem w serii o Bondzie. Pełną kontrolą nad ostatecznym kształtem filmu miał być kuszony Christopher Nolan, ale brytyjski reżyser ostatecznie wybrał realizację własnej superprodukcji - Odyseja.
W Nie czas umierać Daniel Craig pożegnał się z rolą, zabijając swoją postać — po raz pierwszy w historii serii. Wygląda na to, że podobnie jak jego okres jako 007, także kolejna odsłona będzie bardziej spójna fabularnie niż w dużej mierze samodzielne filmy z lat 60., 70., 80., 90. i początku 2000.
Źródło: ComicBookMovie / ilustracja wprowadzająca: materiały prasowe
Miłośnik filmów, kultury japońskiej, Marvela i wszelkiej maści science-fiction. Autor bloga Z innego świata.