Steven Seagal, gwiazdor hollywoodzkiego kina akcji przełomu lat 80. i 90., teraz grywający w podrzędnych produkcjach klasy B, przypomniał światu o swoim istnieniu przy okazji wciąż trwającej rosyjskiej inwazji na Ukrainę. W ostatnich latach o aktorze mówiło się głównie w kontekście jego uwielbienia dla wschodnioeuropejskich dyktatorów. Raz jadł marchewki z Aleksandrem Łukaszenką, a innym razem bronił polityki Władimira Putina (m.in. aneksji Krymu), którego uznaje za „jednego z największych żyjących światowych przywódców". Za taką postawę Prezydent Rosji odwdzięczył mu się przyznając w 2016 roku rosyjski paszport, a w 2018 roku mianując specjalnym wysłannikiem ds. stosunków humanitarnych z USA.
Najnowsza wypowiedź Amerykanina dla FOX NEWS Digital dobitnie wskazuje, że posiadacz czarnego pasa w aikido nie zmienił swoich poglądów w obliczu wojny w Ukrainie.
Większość z nas ma przyjaciół i rodzinę w Rosji oraz w Ukrainie. Patrzę na oba kraje, jak na jedną rodzinę i naprawdę uważam, że za wszystkim stoi jakaś siła zewnętrzna, która wydaje ogromne sumy pieniędzy na propagandę, aby sprowokować i skłócić ze sobą oba kraje. Modlę się, aby oba kraje doszły do pozytywnego, pokojowego rozwiązania, w którym będziemy mogli żyć i rozwijać się razem w pokoju - oświadczył Steven Seagal.
Od 2017 roku Steven Seagal uznawany jest przez Kijów za personę non grata i otrzymał pięcioletni zakaz wjazdu na terytorium Ukrainy.
Wszystkich zainteresowanych pomocą Ukrainie zachęcamy do odwiedzenia strony: https://pomagamukrainie.gov.pl/, na której znajdziecie wszystkie wskazówki, zbiórki, pytania oraz odpowiedzi na najważniejsze kwestie.
Kontakt: [email protected] Twitter: @KonStar18