Movies Room - Najlepszy portal filmowy w uniwersum

Wesołe czy straszne? Święta na Paramount Network

Dr. Stone tomy 5-6 – recenzja mangi

Autor: Mateusz Chrzczonowski
12 października 2020
Dr. Stone tomy 5-6 – recenzja mangi

Antybiotyk dla chorej Ruri jest prawie gotowy. Brakuje jedynie alkoholu, a ten ma być nagrodą dla zwycięzcy w turnieju o pozycję wodza wioski. Ekipa nauki wystawia swoich przedstawicieli, ale na drodze staje im potężny Magma. Od czego jednak są zdobycze nauki.

W poprzednich tomach ekipa nauki ciężko pracowała, a część z z nich także ryzykowała życiem, aby zdobyć kolejne składniki do wytworzenia sulfonamidów. Cały proces zajął blisko pół roku, ale wielki wysiłek może w końcu doprowadzić do uratowania chorej Ruri. Ostatnim brakującym składnikiem jest alkohol. Niestety jego wytworzenie jest czasochłonne. Aby szybciej ukończyć wytwarzanie antybiotyku, Senku postanawia wystawić drużynę do turnieju walk, który wkrótce odbędzie się w wiosce. Oczywiście nie będzie łatwo, gdyż ogromny apetyty na przejęcie władzy w wiosce ma Magma.
dr. stone
Fot. strona z tomu 5 Dr. Stone

Zobacz również: Dr. Stone tom 4 – recenzja mangi

Królestwo nauki bardzo liczy na Kinru, który dobrze radzi sobie w walce. W trakcie turnieju wychodzi jednak na jaw, że on równie cierpi na krótkowzroczność, więc jego walka z Magmą nie w przebiega najlepiej. Dalej pokaz możliwości nauki daje Chrome, wykorzystując zdobytą wiedzę i przechylając szalę na swoją korzyść. Ostatecznie udaje się zdobyć alkohol, choć nie wszystko poszło zgodnie z planem. Antybiotyk w końcu jest gotowy, a Ruri może otrzymać niezbędną pomoc. Po wszystkim Senku poznaje dodatkowo nazwę wioski, a Ruri opowiada mu o stu opowieściach, które tysiące lat temu stworzył jego ojciec. To właśnie on wraz z piątką innych towarzyszy był ostatnim ocalałym po petryfikacji ludzkości. W tomie 6 mieszkańcy wioski muszą mierzyć się z niebezpieczeństwem, które nadciągną z Królestwa Tsukasy. Za Mentalistą przybywa mały oddział zwiadowczy z Hyogą, prawą ręką Tsukasy, na czele. Dzięki sprytowi Senku udaje się odeprzeć atak choć na chwilę. Przy ponownym spotkaniu Królestwo Nauki pokazuje siłę, wyposażając mieszkańców wioski w katany. Dało to im dużą przewagę nad prymitywna bronią osiłków Tsukasy. Ostatecznie decydujące starcie zostaje oddalone w czasie, a Senku stawia na dość szalony ruch – chce w tym czasie stworzyć telefon, aby wygrać walkę komunikacyjną. Telefon komórkowy w czasach ery kamienia? To tylko w Dr. Stone.
Dr. Stone
Fot. strona z tomu 6 Dr. Stone

Zobacz również: Kulinarne pojedynki tomy 11-15 – recenzja mangi

A tak poza samym wątkiem fabularnym, Dr. Stone to nadal świetnie wyglądająca manga z fantastycznymi rysunkami Boichiego. Do tego w tych tomach dostaliśmy sporą dawkę humoru, zwłaszcza podczas turnieju i tuż po nim, gdzie Senku przechodzi samego siebie. Mniej było za to bełkotu naukowego, ale w kolejnym tomach dostaniemy tego w z nawiązką – telefon to dość skomplikowany temat. Czekam.


[gallery ids="123825,123826"]

Tytuł oryginalny: Dr. Stone Scenariusz: Riichiro Inagaki Rysunki: Boichi Tłumaczenie: Agnieszka Zychma Wydawca: Waneko Ocena: 75/100

Chcesz nas wesprzeć i być na bieżąco? Obserwuj Movies Room w google news!

Gra więcej, niż powinien. Od czasu do czasu obejrzy jakiś film, ale częściej sięgnie po serial w domowym zaciszu. Niepoprawny fanatyk wszystkiego, co pochodzi z Kraju Kwitnącej Wiśni. | [email protected]

Komentarze (0)
Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze.