Movies Room - Najlepszy portal filmowy w uniwersum

Klaus - recenzja komiksu

Autor: Piotr Pocztarek
13 grudnia 2019

Święty Mikołaj, jakiego znamy, niewiele ma wspólnego z surowymi nieraz świętymi Kościoła. Co więcej, niepodobny jest do samego siebie. Pulchny brodacz w czerwonym kubraku to produkt marketingowców Coca-Coli i polecam przyjrzeć się jego ciekawej genezie. Nie byłoby w tym nic złego, gdyby w ślad za nim całe Boże Narodzenie nie stało się bezosobową akcją marketingową, nastawioną na intensyfikację zysków zarówno z dóbr, jak i usług. Na szczęście są takie dzieła jak Klaus Granta Morrisona i Dana Mory, które przywracają magię świąt, czy może świątecznej kultury.

Strona komiksu Klaus

Grimsvig to miasto trzymane twardą ręką ponurego lorda Magnusa Bjorna. Osobnik ten jest unikalnym połączeniem ponurego Gota i sowieckiego watażki. Nie cierpi on radości i wszelkich jej przejawów, a mężczyzn z miasta zmusza do katorżniczej pracy w pobliskiej kopalni. Do tego ma ciągoty do okultyzmu i konszachty w podejrzanymi bytami. Jego władza zaczyna się chwiać, gdy do Grimsvig w okresie świąt Jul przybywa barczysty myśliwy o imieniu Klaus. Tytułowy bohater nie robi sobie nic z totalitarnych nakazów Magnusa i zaczyna siać terror. Jeśli tym słowem można określić wykonywanie i rozdawanie dzieciakom zabawek. Napięcie wzrasta, gdy Klaus okazuje się duchem z przeszłości miasta, z czasów gdy cieszyło się ono jeszcze dobrą kondycją.

Po przeczytaniu nazwiska autora Klausa byłem nieco zdziwiony. Grant Morrison to autor Doom Patrolu, Azylu Arkham i New X-Men, komiksów zdecydowanie skierowanych do dorosłego czytelnika i mających swoją specyfikę. Sam Morrison też jest niezłym gagatkiem i ekscentrykiem i połączenie jego nazwiska z postacią świętego Mikołaja wydawało mi się co najmniej odważne. Z każdą stroną przekonywałem się, jak zdolny jest to twórca, który przy całym swym dorobku potrafi ukręcić rasową baśń, bez uciekania się w pierwotny mrok Andersena czy współczesną infantylizację jego dzieł.

Strona komiksu Klaus

Baśń to ciekawy gatunek literacki, który w szerokim pojmowaniu jest całkowicie czymś innym, niż w fachowej klasyfikacji. Wyobrażamy sobie księżniczkę i rycerza, złego smoka, który zły nie jest i królestwo lub chociaż jego połowę. Gadające zwierzaczki i morderczego myśliwego, który jest jednak na tyle nieporadny, że nie czyni nikomu krzywdy, a pod koniec sam śpiewa trele ze słowikami i resztą ptactwa. Tymczasem jest nieco mniej wesoło. Wręcz groźnie. Wymieniony wyżej Hans Christian Andersen to najlepszy tego przykład. U Granta Morrisona również otrzymamy sceny, których co delikatniejsze maluchy nie zniosą. Może jednak warto czasem wyrwać nawet niewielkiego człowieka z idylli pluszowych maskotek i pokazać, że zło to nie tylko głośno chichrająca się ciocia czy łobuz ze starszaków? Klaus na pewno będzie lepszym wyborem, niż oryginał Królewny Śnieżki...

Co zrobić, aby było równocześnie mrocznie i baśniowo? Dan Mora dostarcza odpowiedź. Spowita śniegiem kraina okalająca Grimsvig, które samo wpasowałoby się w dinseyowską urbanistykę, tworzą klimat, jakby zza węgła wyjechać miały sanie zaprzęgnięte w renifery z wiadomym woźnicą. I tu Mora daje temu odpór śliską fizjonomią Magnusa, brutalnością straży miejskiej i widokami, które raczej nie są elementem obrazów świątecznych dla najmłodszych. Brawa należą się również za robiące wrażenie wydanie ze złoconymi elementami. Niby to tylko szczegół, ale działa na całą estetykę dużo lepiej niż ekskluzywny format, który w efekcie sprawia, że komiks nie mieści się na żadnej półce.

Strona komiksu Klaus

Klaus to piękna i dojrzała baśń, wprost stworzona pod choinkę. Grant Morrison w świątecznym stylu podaje opowieść, która bez piernikowych ludzików, choinek i grubego Mikołaja komponuje się z Bożym Narodzeniem. Szkocki scenarzysta, niekojarzący mi się w żadnym stopniu z Gwiazdką, napisał pomysłowy i pozytywny komiks wigilijny. I to w wersji zarówno dla osób wierzących, jak i uznających ten czas za świecką tradycję.


Okładka komiksu Klaus

Tytuł oryginalny: Klaus Scenariusz: Grant Morrison Rysunki: Dan Mora Tłumaczenie: Marek Starosta Wydawca: Wydawnictwo KBOOM 2018 Liczba stron: 208 Ocena: 85/100

PR-owiec, recenzent, geek. Kocha kino, seriale, książki, komiksy i gry. Kumpel Grahama Mastertona. W MR odpowiedzialny za dział komiksów, książek i gier planszowych.

Komentarze (0)
Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze.