Movies Room - Najlepszy portal filmowy w uniwersum

lenovov

Magi: Labyrinth of Magic tomy 1-5 – recenzja mangi

Autor: Mateusz Chrzczonowski
28 maja 2020

Aladyn, Alibaba czy Sindbad –  zna ich każdy, czy to za sprawą Baśni tysiąca i jednej nocy, czy z różnych adaptacji, na przykład tych Disneya. Nigdy jednak nie spotkałem się z tak ciekawym wykorzystaniem tych bohaterów oraz realiów jak w Magi: Labirinth of Magic.

Dobra, nawiązania w Magi do Baśni tysiąca i jednej nocy są często bardzo luźne, ograniczają się nierzadko do imion czy umiejscowienia akcji w obszarach przypominających Bliski Wschód. Czasem są trochę bardziej rozbudowane jak w przypadku Sindbada, który tu również jest wielkim zdobywcą siedmiu mórz. Ale właśnie dlatego tak świetnie czyta się Magi. Manga nie odtwarza po raz enty znanych opowieści, tylko bierze pewne wzorce/podstawy i wykorzystuje je do budowania naprawdę epickiej historii.
Fot. Obwoluta Magi: Labyrinth of Magic tom 1

Zobacz również: Dr. Stone tomy 1-3 – recenzja mangi

A przynajmniej tak się zapowiada, bo w pięciu tomach przeze mnie recenzowanych poznajemy zaledwie zarys rozległego, wykreowanego przez Shinobu Ohtakę świata. Odkrywamy pierwsze z wielu tajemnic i tylko możemy przewidywać – a jest to trudne – co wydarzy się dalej. Głównym bohaterem w Magi: Labyrinth of Magic jest Aladyn. Chłopak nie za wiele wie o świecie, w którym się znalazł, jego przeszłość owiana jest tajemnicą, a sam mało pamięta. W świecie Magi od pewnego czasu zaczęły pojawiać się dziwne labirynty. Są to budowle skrywające niezliczone bogactwa, a każdy z nich może obdarzyć zdobywcę ogromną mocą dżina. Sęk w tym, że labirynty niezwykle trudno zdobyć, a przy kolejnych próbach zginęły dziesiątki tysięcy ludzi. W pierwszym tomie mangi Aladyn spotyka beztroskiego Alibabę, który chce zdobyć jeden z labiryntów. Chłopak szybko zaimponował Aladynowi – nie bał się konsekwencji postawienia bogaczowi i bez wahania ruszył na ratunek dziecku. Razem postanawiają podjąć próbę zdobycia labiryntu mimo makabrycznej przeszłości z nim związanej. Napotykają tam licznych przeciwników, ale zarówno Aladyn jak i Alibaba nie są bezbronni. Aladyn włada magicznymi mocami oraz posiada w zanadrzu dżina wywoływanego z tajemniczego fletu. Dodatkowo okazuje się być Magim, czyli legendarnym magiem mogących czerpać moc z otoczenia, którego przeznaczeniem jest wybieranie królów. Alibaba zaś włada królewskimi technikami walki, co zaś zaczyna zbudzać podejrzenia co do jego pochodzenia.
Fot. Obwoluta Magi: Labyrinth of Magic tom 4

Zobacz również: Miecz zabójcy demonów – Kimetsu no Yaiba tom 1 – recenzja mangi

Od trzeciego tomu przenosimy się w inne regiony świata Magi. Powoli jesteśmy wprowadzani w zawiłości wykreowanego uniwersum. Przede wszystkim dowiadujemy się o Cesarstwie Kou, które kontynuuje swój marsz ku podboju kolejnych krajów. Cesarstwo jest niezwykle potężne, posiada wielu zdobywców labiryntów oraz niezliczone wojska, więc pewnie prze naprzód, nie zważając na małe państewka. W czwartym i piątym tomie wkraczamy do Królestwa Balbadu, które bezpośrednio związane jest z przeszłością Alibaby. Kraj ma ogromne problemy, nękany jest wojną domową, w której maczało palce Cesarstwo Kou. Rozwarstwienie społeczne sięga tam już wszelkich granic, a mieszkańcy pokładają nadzieję w grupie bandytów, którzy okradają bogaczy i rozdają pieniądze biednym. Dzięki podróży przez sporą cześć świata Aladyn zaczyna dowiadywać się coraz więcej o swoim powołaniu, a nawet poznaje podobnego mu Judara. Historia w Magi to bardzo mocna strona mangi. Nie można jednak zapomnieć o warstwie graficznej, za którą również odpowiada Shinobu Ohtaka. Magi to jej pierwszy serializowany tytuł, ale zdecydowanie nie widać tego od strony realizacyjnej. Kreska może się podobać, a rysunki robią wrażenie w aspekcie ukazywania ruchu, szczególnie podczas walki. Dzięki temu mangę czyta się bardzo dobrze. No i jeszcze motywy humorystyczne, czyli pokazywanie bohaterów w sposób karykaturalny, co wypada super – Aladyn w wersji małej kuleczki wygląda naprawdę śmiesznie. Humor w Magi nie odgrywa głównych skrzypiec, ale nieraz można się porządnie zaśmiać.

Zobacz również: Spy x Family – tom 1 – recenzja mangi

Magi: Labyrinth of Magic to bardzo ciekawa propozycja, która w świeży sposób wykorzystuje znane motywy z Baśni tysiąca i jednej nocy. Nigdzie indziej nie zobaczycie Aladyna czy Alibaby w takich rolach. Historia zaprezentowana przez Shinobu Ohtakę robi ogromne wrażenie i zwiastuje wiele dobrego w kolejnych tomach mangi. Nic tylko czytać dalej.
[gallery size="medium" ids="113688,113689,113690,113691,113692"]

Tytuł oryginalny: Magi Scenariusz i rysunki: Shinobu Ohtaka Tłumaczenie: Karolina Balcer Wydawca: Waneko Ocena: 75/100

Gra więcej, niż powinien. Od czasu do czasu obejrzy jakiś film, ale częściej sięgnie po serial w domowym zaciszu. Niepoprawny fanatyk wszystkiego, co pochodzi z Kraju Kwitnącej Wiśni. | [email protected]

Komentarze (0)
Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze.