Serial Miłość, śmierć i roboty to jedna z najbardziej rozpoznawalnych i dających do myślenia serii spod skrzydła Netflix. Produkcja powraca z nowym sezonem, który ponownie (zapewne) wstrząśnie widzami.
Kultowy serial dla dorosłych od Tima Millera, który podbił Netflixa powraca. Miłość, śmierć i roboty wraca z 4. sezonem, który znów wstrząśnie widzami. Produkcja charakteryzuje się tym, że każdy z odcinków to osobna historia, lecz każda mocno osadzona w klimatach science fiction, horroru, czarnego humoru i często naprawdę szalonej wyobraźni.
Netflix zapowiedział czwarty sezon Miłość, śmierć i roboty i potwierdził, że premiera odbędzie się 15 maja 2025 roku. Tym razem ma być dziesięć nowych odcinków, a w teaserze zapowiadają takie motywy jak dinozaury-gladiatorzy, mesjanistyczne koty i marionetkowi rockmani. Brzmi dziwnie? Jak najbardziej – to właśnie ten klimat.
Miłość, śmierć i roboty to taki bardzo nietypowy serial – właściwie antologia, czyli zbiór krótkich, niezależnych od siebie historii. Każdy odcinek to osobna opowieść z własnymi bohaterami, stylem animacji i klimatem. Łączy je to, że wszystkie są mocno osadzone w gatunkach takich jak science fiction, horror, cyberpunk, fantasy, często też z domieszką czarnego humoru. I jak sama nazwa wskazuje – gdzieś w tle zawsze przewija się motyw miłości, śmierci albo robotów. A często wszystkich trzech na raz.
Możesz mieć jeden odcinek, który jest brutalnym thrillerem o polowaniu na potwora w lodzie, a zaraz potem dostajesz absurdalnie zabawną historię o lodówce z mikrocywilizacją albo trzech robotach zwiedzających postapokaliptyczny świat po ludziach. Niektóre historie są filozoficzne, inne krwawe, jeszcze inne po prostu dziwaczne albo wzruszające.
Źródło: comingsoon.net / ilustracja wprowadzenia: materiały prasowe
Geek i audiofil. Magister z dziennikarstwa. Naczelny fan X-Men i Elizabeth Olsen. Ogląda w kółko Marvela i stare filmy. Do tego dużo marudzi i słucha muzyki z lat 80.