Jakub Żulczyk w obszernym wpisie na Facebooku odniósł się do zarzutów o słabe udźwiękowienie serialu kryminalnego Wzgórze psów. “Ten problem ma jednak inne przyczyny niż te, że akurat Polacy nie potrafią dźwięku dobrze nagrać i zmiksować.” - zaznaczył współautor produkcji Netflixa.
Serial Wzgórze psów trafił na Netflix 8 stycznia i z miejsca stał się jedną z najchętniej wybieranych pozycji w serwisie streamingowym. Od kilku dni polska produkcja kryminalna utrzymuje się na pierwszej pozycji w codziennym zestawieniu TOP 10 seriali. Jednak zdaniem oglądających miniserial widzów, produkcję dopadła jedna z najczęstszych bolączek polskiego kina, czyli słaby dźwięk, a co za tym idzie - niezrozumiałe dialogi. Do krytyki udźwiękowienia w mediach społecznościowych obszernie odniósł się już Jakub Żulczyk, autor powieści Wzgórze psów oraz współscenarzysta jej serialowej adaptacji.
Żulczyk wskazał, że z narzekaniem na udźwiękowienie spotykają się filmowcy na całym świecie, a problem ten nie jest charakterystyczny tylko dla polskiego kina. W pierwszym akapicie swojego oświadczenia pisarz postanowił najpierw stanąć w obronie polskich dźwiękowców i wskazał, że problem nie leży w kompetencjach filmowców i braku umiejętności dobrego nagrania dźwięku i miksu przez twórców serialu Wzgórze psów.
"Wzgórze" poszło w świat, wzbudza reakcje, jednak przewija się w Waszych reakcjach krytyka złego udźwiękowienia i słabo słyszalnych dialogów. Nie jest to pierwsza i ostatnia polska produkcja rąbana za zły dźwięk. Hejt na polskie produkcje za źle słyszalne dialogi trwa od lat. Muszę tutaj jednak stanąć w obronie moich koleżanek i kolegów, nie tylko autorów dźwięku we "Wzgórzu" ale polskich filmowców w ogóle. Oczywiście nie chcę robić z Was głupków, sugerować że jesteście głusi i tak naprawdę wszystko jest ok. Rozumiem, że to frustrujące. Ten problem ma jednak inne przyczyny niż te, że akurat Polacy nie potrafią dźwięku dobrze nagrać i zmiksować.
Następnie pisarz zwrócił uwagę, że problem często da się rozwiązać poprzez zmianę ustawień dźwięku na sprzęcie domowym.
Zanim jednak zacznę się mądrzyć - zakładam, że oglądasz "Wzgórze" i inne polskie produkcje na w miarę nowym telewizorze, a dźwięk leci z głośników wbudowanych fabrycznie w tenże telewizor. Nie chcę być bezczelny i pisać "kup kino domowe/włącz napisy". Zmiana ustawień dźwięku w telewizorze z dolby surround/5.1/7.1 na zwykłe stereo powinna jednak ZDECYDOWANIE pomóc przy tej i następnych polskich produkcjach.
Dalej współscenarzysta Wzgórza psów wyjaśnia, że efekt końcowy jest też pokłosiem wymagań serwisów streamingowych, które stawiają na dźwięk dopasowany pod użytkownika oglądającego produkcje w słuchawkach np. na telefonie czy laptopie, a widzowie korzystający z telewizorów nie są traktowani priorytetowo.
A teraz tak. Przyczyn, dla których oglądając w domu polskie kino ch*ja słyszysz jest kilka i niestety nakładają się one na siebie.
Pierwszą z nich jest specyfikacja miksu, której wymagają od producentów wszystkie serwisy streamingowe. Zdecydowana większość ludzi ogląda streaming na telefonie ze słuchawkami w uszach. Stety, bądź niestety tak jest i to ten użytkownik jest najważniejszy i do niego, nie do widza "telewizorowego" jest dostosowana wymagana specyfikacja.
Ponadto Żulczyk zwrócił uwagę na kolejną sprawę techniczną. Otóż głośniki telewizorów po prostu nie są stworzone, by być w stanie w pełni przetworzyć nagrany przez filmowców dźwięk. Żeby cieszyć się pełną jakością nagranego dźwięku Wzgórze psów trzeba by oglądać w kinach lub posiadać zestaw kina domowego.
Drugą z nich są właśnie nasze telewizory. Bardzo trudno jest zmiksować tyle informacji dźwiękowej tak, aby była dobrze słyszalna na basicowych głośnikach. Seriale produkuje się dzisiaj podobnie jak filmy. Używa się dźwięku z planu, który trzeba połączyć z muzyką i dźwiękiem z postprodukcji, efektami specjalnymi etc. Nie dogrywa się raczej dialogu w studio, chyba że jest taka potrzeba montażowa. Bardzo trudno upchać to wszystko w wąskie pasmo telewizorowego głośnika. Jeszcze raz, ja nie chcę być bezczelny i mówić "kupcie sobie kino domowe".
Autor bestsellerowych powieści na koniec pokusił się o uwagę, że mózgi polskiej widowni są rozleniwione, gdyż ogląda zagraniczne produkcje z napisami, a do tego przez lata słuchaliśmy posiadających perfekcyjną dykcję lektorów.
Zakładam, że wszyscy z nas obejrzeliśmy w życiu więcej produkcji oryginalnych niż polskich. Jak wyżej, oglądaliśmy je z napisami, albo z dziwnym polskim wynalazkiem, który nazywa się lektor. Wszyscy wiemy, czym lektor jest - dodatkową ścieżką tłumaczonej ścieżki dialogowej, bardzo głośnej i wyraźnej, nałożonej na cały oryginalny dźwięk i spłaszczającej i ściszającej go do tła. Wychował nas śp Tomasz Knapik, który mówił GŁOŚNO i WYRAŹNIE. Tak czy siak, my jesteśmy nieprzyzwyczajeni do słuchania dialogów z oryginalnej ścieżki dźwiękowej. Nasz mózg ich nie lubi, jest zmuszony do wysiłku. To trochę jak jazda samochodem bez google maps dla kogoś, kto jeździ od zawsze na nawigacji.
Serial przedstawia historię Mikołaja Głowackiego (Więckiewicz), który wraca po latach do rodzinnego Zyborka. Kiedyś walczył z uzależnieniem, dziś jest znanym pisarzem. Popularność przyniosła mu książka o morderstwie, które 20 lat temu wstrząsnęło jego miastem. Towarzyszy mu żona Justyna, ambitna dziennikarka śledcza, która angażuje się w dochodzenie dotyczące lokalnej korupcji. Seria morderstw i wypadków zmusza ich do pozostania w Zyborku. Muszą odkryć prawdę o wydarzeniach tragicznej nocy sprzed lat zanim szantażysta go zdemaskuje.
W głównych rolach pojawią się Robert Więckiewicz i Mateusz Kościukiewicz. Towarzyszyć im będą m.in. Jaśmina Polak, Kamila Urzędowska, Andrzej Konopka, Magdalena Wójcik czy Helena Sujecka. Za reżyserię odcinków odpowiadają Piotr Domalewski oraz Jacek Borcuch.
Serial dostępny jest legalnie wyłącznie w serwisie streamingowym Netflix. Miniserial składa się z pięciu odcinków.
źrodło: facebook/jakub.zulczyk / ilustracja materiały prasowe
Kontakt: [email protected] Twitter: @KonStar18