Movies Room - Najlepszy portal filmowy w uniwersum

lenovov

Berlinale 2018 - jeden z najważniejszych festiwali filmowych rusza 15 lutego!

Autor: Radek Folta
11 lutego 2018

Jeden z wielkiej trójki - obok Wenecji i Cannes - festiwal filmowych na dobre rozpoczyna sezon dla miłośników kina. Choć z roku na rok coraz bardziej krytykowany, nie przestaje być jednym z najważniejszych wydarzeń na kulturalniej mapie Europy.

Pod koniec ubiegłego roku u naszych zachodnich sąsiadów wybuchł mały skandal. Otóż tamtejsza prasa opublikowała petycję podpisaną przez 79 reżyserów z Niemiec, postulujących zmiany w strukturze berlińskiej imprezy. Dostało się rozbuchanemu programowi, brakowi myśli przewodniej oraz przeciętnej jakości pokazywanych tam produkcji. Głównym winowajcą wskazany został dyrektor artystyczny wydarzenia, Dieter Kosslick. Rozpoczął się jakże potrzebny dialog, który miejmy nadzieję przyniesie wiele dobrych zmian. Zanim jednak te nastąpią, przyjrzyjmy się zasadności uwag, analizując bliżej program rozpoczynającej się 15 lutego imprezy.

Konkurs w cieniu krytyki

Na pierwszy rzut oka naprawdę ciężko ogarnąć odbywające się w Berlinie święto kina. Podczas trwającej 11 dni imprezy publiczność zobaczy około czterysta (!!!) filmów, podzielonych na kilka tematycznych sekcji. Jeżeli statystyki się potwierdzą, to w tym roku kina na terenie miasta powinno odwiedzić około pół miliona widzów. To liczba ogromna, pokazująca tylko rozmach przedsięwzięcia. Kosslick używa tej liczby jako głównego argumentu, by uciszyć swoich przeciwników. Bez wątpienia sukces komercyjny Berlinale, ilość światowych premier, widzów oraz szeroki wybór filmów przemawiają na korzyść zwolenników festiwalu. Jest to również jedyny z przywoływanej trójki festiwali, na który bilety zdobyć mogą postronni widzowie, a nie akredytowani profesjonaliści i ludzie kina. Trochę inaczej sprawa się ma, jeżeli skupimy się na detalach.

wyspa psow 2

W tym roku o Złotego Niedźwiedzia (nagroda główna) oraz Srebrne Niedźwiedzie powalczy dziewiętnaście filmów. Wśród ubiegających się o laury znajdują się tylko dwa tytuły reżyserów o międzynarodowej reputacji - animacja Wyspa psów Wesa Andersona, która to otworzy imprezę, oraz Don't Worry, He Won't Get Far on Foot (występują Joaquin Phoenix, Jonah Hill, Rooney Mara i Jack Black) w reżyserii Gusa Van Santa (Buntownik z wyboru, Obywatel Milk). Jest kilka nazwisk średniego kalibru z niezłą obsadą: 7 Days in Entebbe Joségo Padilhii (autor Elitarnych) z Rosamund Pike i Danielem Bruhlem; Black 47 Lance'a Daly'a z Hugo Weavingiem; Damsel Nathana i Davida Zellnerów z Robertem Pattinsonem i Mią Wasikowską; Museum Alonso Ruizpalaciosa z Gaelem Garcíą Bernalem. Nie umniejszając pozostałym twórcom, wśród których są znani festiwalowej publiczności filmowcy, jak Christian Petzold (Transit), Lav Diaz (Season of the Devil), Aleksey German Jr. (Dovlatov), Benoit Jacquot (Eva) czy Małgorzata Szumowska (Twarz), to trudno zaliczyć ich do "nazwisk-magnesów", z których słyną Cannes i Wenecja. Nawet sekcja Berlinale Specials nie rozpieszcza - Unsane Stevena Soderbergha z Claire Foy i Juno Temple oraz dokument Songwriter o piosenkarzu Edzie Sheeranie to najbardziej "nośne" z tytułów.

unsane 1

Komercja nigdy nie była wyznacznikiem niemieckiego festiwalu - i to dobrze. Z jednej strony Berlin jest bowiem wspaniałym forum dla kina nie do końca znanego, pozwala twórcom zdobyć należyty rozgłos - jak choćby zeszłorocznej zdobywczyni głównej nagrody Ildikó Enyedi za Duszę i ciało czy wyśmienity dokument Fuocoammare. Ogień na morzu dwa lata temu. Z drugiej zaś - nie do końca przemyślana selekcja i filmy zaniżające jakość konkursu psują reputację festiwalu. Wiele z nich nigdy nie trafia do kinowej dystrybucji, co nie do pomyślenia jest w przypadku imprezy na Lazurowym Wybrzeżu. Z ubiegłorocznej sekcji konkursowej w Cannes tylko dwa filmy nie zyskały dystrybutora kinowego w Polsce, z Berlina udało się to niecałej połowie pokazywanych tam tytułów. Dieter Kosslick broniąc swojego stanowiska napisał, że ilość wybitnych tytułów, które pojawiają się w ciągu roku, jest ograniczona, a rozchwytywane są one przez trzy festiwale. W tym stwierdzeniu też jest trochę prawdy. Wygląda więc na to, że Berlinale nie potrafi z jakiejś przyczyny zwabić tych najważniejszych...

Oczywiście, poza filmami, gwiazdami w świetle reflektorów, konkursem oraz pokazami specjalnymi, w Berlinie dzieje się o wiele więcej. Wspomniane wyżej 400 tytułów podzielonych jest na sekcje: Panorama, Forum, Generation, Perspektive Deutche Kino, NATIVe, Culinary Cinema... W tym wyborze łatwiej znaleźć klucze tematyczne, niż myślowe. Rozrastające się do niezwykłych rozmiarów Berlinale traci, zdaniem krytyków imprezy, artystyczną klarowność. Wielu uczestników głowi się, dlaczego jakiś film trafił akurat do sekcji tej, a nie tamtej. Kiedyś np. Forum skupiało się na kinie eksperymentalnym, do konkursu trafiali tylko uznani twórcy i reżyserzy, a Panorama prezentowała niezależne kino autorskie. Dziś te granice są bardzo płynne, a formalne eksperymenty czy uznane nazwiska pojawiają się albo w jednej, albo w drugiej selekcji. Często trzeba się nieźle nagimnastykować, żeby złapać podczas festiwalu najciekawsze produkcje. I liczyć przy tym na odrobinę szczęścia, bo bardzo często nie wiadomo, na jakiej jakości filmie się wyląduje.

songwriter 2

Nie wszyscy siedzą w kinie

Wiele uwag skierowanych przez niemieckich filmowców do struktury festiwalu ma swoje uzasadnienie. Jednak, zapominając na chwilę o jakości produkcji filmowych, niemiecki festiwal może poszczycić się czymś innym. Od kilku lat Berlin jest nie tylko sukcesem komercyjnym, wspaniale się finansującym - bez większej pomocy państwa - ale i skuteczną platformą umożliwiającą powstawanie europejskich koprodukcji. Równolegle z Berlinale trwają bowiem European Film Market, Berlinale Co-Production Market, Berlinale Talents oraz World Cinema Fund. Wydarzenia te skupiają profesjonalistów z branży: producentów, scenarzystów, reżyserów, aktorów itd. Tutaj zawiązywane są znajomości, podpisywane umowy, które zaowocują w najbliższych latach kolejnymi tytułami. Wielu twórców z centralnej i wschodniej Europy tutaj właśnie znajduje dofinansowanie swoich projektów.

Równie ważne co czynnik finansowy wydaje się dla organizatorów aktualność polityczna imprezy. Przejawia się ona po trosze w wyborze filmów do programu, ale przde wszystkim w towarzyszących im panelom dyskusyjnym. Jednym z naczelnych haseł Berlinale jest "różnorodność" - dawanie głosu wszystkim grupom społecznym, także tym nie zawsze reprezentowanym w codziennym życiu (jeżeli chodzi o podział na płeć, orientację seksualną czy pochodzenie). Od 1987 roku przyznawana jest nagroda TEDDY dla kina LGBT. Wymienione wyżej imprezy branżowe - Berlinale Co-Production Market, Berlinale Talents oraz World Cinema Fund - dbają o zachowanie proporcji 50/50 przy podziałach płciowych oraz starają się kierować środki finansowe w regiony, które do tej pory nie były obecne na mapie kina. Aby promować tą wizję, zorganizowano szereg paneli dyskusyjnych i warsztatów, adresujących takie zagadnienia jak kino lokalne, kobiety w przemyśle filmowym czy promocja filmów z Afryki. Ważną częścią będzie również reakcja na kampanię #MeToo, zapoczątkowaną przez oskarżenia o molestowanie seksualne Weinsteina. Berlinale przygotowało nie tylko debaty na ten temat, ale również uruchomi doradztwo pod hasłem "Nie dla dyskryminacji!" otwarte dla wszystkich gości festiwalu, którzy zetknęli się z upokorzeniem, molestowaniem i wykorzystywaniem pozycji w pracy. Doradztwo będzie anonimowe i zupełnie darmowe.

twarz rez.Szumowska

Dobra passa polskich produkcji

Wróćmy na sam koniec do filmów, bo o tych w Berlinie rozmawiać się będzie najwięcej. Zanim przekreślimy jakość tegorocznej selekcji, które osądzi jury pod przewodnictwem niemieckiego reżysera Toma Tykwera (Biegnij Lola, biegnij), wiemy już, kto otrzyma nagrody za całokształt twórczości. Honorowy Złoty Niedźwiedź trafi do aktora Willema Dafoe, a z tej okazji w stolicy Niemiec wyświetlony zostanie film Łowca z 2011 roku , w którym zagrał on główną rolę. Oprócz tego nagrody Berlinale Camera za wkład w światową kinematografię otrzymają prezydent European Film Market Szwajcarka Beki Probst, producent i reżyser wykonawczy Israel Film Fund Katriel Schory oraz czeski reżyser Jiří Menzel.

My swoją drogą również uważnie będziemy przyglądać się konkursowi głównemu, w którym znalazł się kolejny raz - po Ciele i W imię... - film Małgorzaty Szumowskiej. Jeżeli Twarz przypadnie do gustu jurorom, polski film po raz czwarty z rzędu opuścić może Berlin ze statuetką niedźwiadka. W poprzednich latach otrzymali je Agnieszka Holland, Tomasz Wasilewski i właśnie Szumowska.

wieza jasny dzien 1

Warto dodać, Twarz to nie jedyny polski akcent w Berlinie. Wieża. Jasny dzień, kapitalnie przyjęty w Gdyni debiut Jagody Szelc, zobaczą widzowie w sekcji Forum. Krótkometrażowa animacja Na zdrowie! Pauliny Ziółkowskiej trafiła do sekcji Generation 14plus. Oprócz tego w programie znalazło się kilka filmów koprodukowanych przez nasz kraj: Dovlatov Alekseya Germana Jr. (Konkurs główny), When the Trees Fall Marysi Nikitiuk (Panorama), Kapitan Roberta Schwentke (LOLA at Berlinale) oraz Whatever Happens Next Juliana Pörksena (Perspektive Deutsches Kino). Swoistą ciekawostką może być również dokument Impreza - Das Fest, nakręcony przez Alexandrę Wesolowski. Film jest zapisem spotkania mieszkającej w Niemczech młodej dziewczyny z jej polską rodziną. Oprócz więzów krwi zdaje się dzielić ich wszystko, z poglądami politycznymi na czele.

Trzeci rok z rzędu będziemy na miejscu w Berlinie i na naszych stronach internetowych i w mediach społecznościowych znajdziecie najświeższe doniesienia z tegorocznego festiwalu filmowego w stolicy Niemiec.

Berlinale 2018 potrwa od 15 do 25 lutego.

Dziennikarz filmowy i kulturalny, miłośnik kina i festiwali filmowych, obecnie mieszka w Londynie. Autor bloga "Film jak sen".

Komentarze (0)
Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze.