Glen Close i znowu Michael Douglas, jako ten uwiedziony przez psychopatkę, ponownie. Mocno, krwawo, trochę ku przestrodze, żeby uważać, kto za mocno rzuca ci się na szyję. Typowe "najntisowe" banialuki o tym, że czasami trzeba uważać, z kim się sypia i zdradza swohą żonę, ale niewątpliwie do historii przeszła mocna scena seksu między parą głównych bohaterów. I od tego czasu wszystko zmierza ku zagładzie... Zdrada nie popłaca.
Dwie dziewczyny, miłość, pocałunki, sensualność. Wszystko to w francuskim filmie obyczajowym opartym na powieści graficznej. Wchodzenie w dorosłość 15-latki ukazane jest w sposób piękny, doznaniowy - nic dziwnego, że ten film stał się trampoliną dla kariery nastolatnich wtedy Adèle Exarchopoulos i Léi Seydoux. Po latach film tylko zyskuje swoją odwagą i prawdziwością.
Kim Basinger i Mickey Rourke w kultowym już, choć nieco chyba zapamiętanym jako pikantniejszy niż jest w rzeczywistości, filmie o pożądaniu oraz cielesnych harcach. Kiedy młoda dziewczyna poznaje tajemniczego Johna, rozpoczyna się romans, który może tylko eskalować. Wkrótce okazuje się, że jest to droga prowadząca do wiecznego głodu i ciągłego niezaspokojenia. Tym lepiej dla widzów, bo wyraźnie rzutuje to na chemię między młodym jeszcze Rourkiem a świetną w swojej roli Basinger.
Ten thriller psychologiczny zajmuje się dwiema sprawami - uzależnieniem od sztuki oraz ciemną stroną naszej osobowości. Perfekcjonistka baletowa, grana przez Natalie Portman, spotyka drugą tancerkę (w tej roli uwodzicielska Mila Kunis). Rodzi się między nimi nieoczywisty romans, który prowadzi do nieco przewidywalnego, ale pięknego wizualnie twistu. Tak, owszem, dziewczyny mają scenę seksu. Zadowoleni?
Filmy o seksie kończymy Ostatnim tangiem w Paryżu. Nie było w kinie takiego amanta jak Marlon Brando, wzbudzającego kontrowersje reżysera jak Bertolucci oraz filmu tak wstrząsającego swoimi czasami jak Ostatnie tango w Paryżu. Pożądanie, romans, który nigdy nie powinien się wydarzyć i ponoć - przekroczona granica bezpieczeństwa na planie, które sprawiają, że po latach inaczej patrzymy na dzieło Bertolucciego, nieco bardziej krytycznie. Wciąż jest to jednak świetne kino o tym, że czasami nie powinno zaglądać się zbyt głęboko pod kołdrę.
Z wykształcenia polonista i kulturoznawca. Stworzyły go filmy, może go też zabiją.