Michał Celej - redaktor prowadzący działu Newsy
9. Spider-Man: Daleko od domu
Moim zdaniem nie ma złego filmu o Spider-Manie. Wszystkie wersje Pajęczaka zawierają coś ciekawego, od czego trudno oderwać wzrok. Niestety jednak nie wszystkie te filmy są tak samo dobre. Zacznijmy więc od samego dna beczki, czyli od filmu
Spider-Man: Daleko od domu. Wersja Toma Hollanda od debiutu w
Wojnie bohaterów do owej produkcji, nie była dla mnie zbytnio interesująca. Brakowało jej wielu czynników, które stworzyły tę postać w komiksach czy też w dwóch poprzednich seriach filmowych. Co jednak z fabułą czy resztą postaci? Jest ok. Twórcy wpadli na ciekawy pomysł, aby wysłać Parkera do Europy, ale brakowało mi tutaj samodzielności Petera, a jego głupota czasami przerastała moje najśmielsze oczekiwania. Cały czas otrzymywał pomoc albo nowy strój od swoich przyjaciół i może oprócz końcówki, nie udało mu się zabłysnąć jako samotny superbohater. Jake Gyllenhaal był świetny w roli Mysterio, ale szkoda, że nie był on głównym antagonistom w lepszym filmie o Spider-Manie. Jest to ciekawy epilog do Infinity Saga, ale jednocześnie te połączenia z szerszym MCU, zatrzymują twórców przed stworzeniem czegoś niesamowitego.
8. Spider-Man: Homecoming
A więc...
Spider-Man: Homecoming. Twórcy ponownie przedstawili nam postać Petera Parkera, ale tym razem w uniwersum z innymi herosami. Niesamowity pomysł, co nie? Nie. Właśnie kurcze nie. Najlepsze historie o Spider-Manie to te, w których Peter cierpi w samotności, ale mimo tego daje z siebie wszystko. Tutaj mieliśmy trochę tego typu historii, ale był to tylko posmak. Parker przez większość filmu jest wspomagany przez technologię Starka i samego Starka. I tak wiem, że Peter pod koniec filmu zostaje wystawiony na próbę, bez swojej zbroi Iron... znaczy stroju Spider-Mana. Jest to zdecydowanie najlepsza część tej produkcji. Wraz z Vulturem w wykonaniu Michaela Keatona, który ma naprawdę interesujący wątek, a sam aktor ponownie zachwyca. Facet 60-kilka lat i rozpoczyna karierę w filmach superhero... ponownie. Jest to film warty uwagi, ale mało w nim Spider-Mana... tego prawdziwego, a nie Iron Boy Jr.
7. Spider-Man Uniwersum
Spider-Man Uniwersum na 7. miejscu?! Zapewne jesteście zaskoczeni, ale tak owa produkcja nie zachwyciła mnie tak jak innych. To wcale nie dlatego, że nie jestem fanem filmów animowanych. Wręcz przeciwnie uwielbiam je, a sama animacja w tej produkcji jest spektakularna. Co więcej, styl, w jakim ten film został wykonany, zasługuje na ogromne brawa. Moim problemem jest fabuła tego filmu, która jest co prawda świetnym wprowadzeniem Milesa Moralesa do głów niedzielnych widzów, ale jednocześnie jest trochę... nudna i zbyt prosta. Gagi i żarciki w tym filmie, też nie wstrzeliły się w moje gusta i czasami po prostu czułem zażenowanie. Tym bardziej gdy na ekranie pojawiała się Peni Parker. Jak ja nienawidzę tej postaci...
6. Niesamowity Spider-Man
Teraz przechodzimy do tych konkretnych produkcji, które ciężko było mi tutaj ocenić. Na początek -
Niesamowity Spider-Man! Nowy początek dla tej postaci, moim zdaniem można uznać za naprawdę udany. Peter Parker ponownie zostaje ugryziony przez pająka, jego wujek ginie, a on musi zatrzymać superzłoczyńcę przed zniszczeniem Nowego Jorku. Bardzo prosta fabuła, ale to, co czyni tę produkcję naprawdę niesamowitą to Andrew Garfield oraz Emma Stone. Chemia pomiędzy tą dwójką jest tak przyjemna do oglądania, że chce się tylko więcej. Nie mógłbym tego samego powiedzieć o duecie Holland - Zandaya czy nawet Maguire - Dunst. Do tego dochodzi soundtrack, który nadal tkwi w mojej głowie i te efekt specjalne... Seria
Niesamowity Spider-Man posiadała najlepsze efekty specjalne z wszystkich produkcji o Spider-Manie, a może nawet ogólnie o superbohaterach. Czy są tutaj jakieś minusy? Oczywiście, że są. Lizard był trochę nijakim złoczyńcą i jak wspominałem, fabuła mogłaby być trochę ciekawsza. Moim zdaniem jest to jednak doskonałe (ponowne) wprowadzenia Spider-Mana.
5. Niesamowity Spider-Man 2
To jest chyba najbardziej kontrowersyjny wybór w tej liście.
Niesamowity Spider-Man 2 to moim zdaniem bardzo, ale to bardzo niedoceniony film, który co prawda ma trochę głupi scenariusz, ale mocno nadrabia scenami akcji, efektami specjalnymi, muzyką w wykonaniu Hansa Zimmera i ciekawymi wątkami niektórych postaci. Ponownie otrzymujemy tutaj duet Garfield - Stone, który jest po prostu niesamowity, ale doszły tutaj także i nowe postacie. Kontrowersyjny Electro czy Zielony Goblin dla mnie wychodzą na plus, mimo tego, że ich strona wizualna mogłaby być na wyższym poziomie. Mimo tego, że scenariusz posiada wiele luk, sama fabuła bardzo mnie wciągnęła, a sama końcówka tej produkcji jest chyba najciekawszą częścią historii tej wersji Petera Parkera.
4. Spider-Man 3
A więc... trylogia Sama Raimiego, seria filmów uważana za najlepszą interpretację Spider-Mana. Czy się zgadzam z tym stwierdzeniem? Oczywiście, że tak. Nie była to jednak perfekcyjna trylogia, gdyż na sam koniec wkradło się małe zamieszanie zwane
Spider-Man 3. Sam Raimi wykonał niesamowitą robotę przy pierwszych dwóch częściach, ale tutaj w związku z ingerencją Sony Pictures, coś nie wyszło. Mimo tego uwielbiam ten film. Nadal można tutaj odczuć styl reżyserii Raimiego, który jest niepowtarzalny, a do tego dochodzi Tobey Maguire w roli Parkera. Do załogi dołączyły także nowe twarze, czyli Thomas Haden Church w roli Sandaman czy też Topher Grace jako Eddie Brock/Venom. Muszę szczerze przyznać, że wątek tego pierwszego nadal chwyta za gardło, a sekwencja transformacji w Sandmana, jest prawdziwym arcydziełem. Dodatkowo dostaliśmy kolejny wspaniały soundtrack. Co jednak najważniejsze, po raz pierwszy na ekranie widzieliśmy Bully Maguire'a, czyli gwiazdę tego show.
3. Spider-Man: Bez drogi do domu
Oto i ona, najnowsza filmowa przygoda Spider-Mana, którą obejrzały już miliony widzów na całym świecie. Jak wspomniałem wcześniej, Holland w roli Parkera jakoś mnie nie zachwycił, a sama postać nie wydała mi się interesująca. Aczkolwiek wszystko się zmieniło wraz z premierą tej produkcji. Spider-Man z MCU w końcu stał się prawdziwym Spider-Manem, który wziął sprawy w swoje ręce, mimo strat których poniósł. Co więcej... ach tak, starzy złoczyńcy powrócili! Doc Ock, Zielony Goblin, Electro, Lizard oraz Sandman ponownie zawitali na wielki ekran i otrzymali naprawdę interesujące kontynuacje swoich wątków. Otrzymaliśmy także epicką oraz wzruszająca oprawę muzyczną w wykonaniu Michaela Giacchino, brutalne i świetnie wykonane sceny akcji oraz kilka niespodzianek, które wprowadziły cały świat w ogromną radość. Cudowna konkluzja to średniej trylogii oraz obiecujące otwarcie nowej trylogii.
2. Spider-Man
Dwie ostatnie pozycje, moim zdaniem mogą spokojnie się wymieniać miejscami, gdyż są to produkcje, które w 100% zasłużyły na ocenę 10/10. Ale dobra, przejdźmy do rzeczy.
Spider-Man z 2002 roku, to zdecydowanie jedna z najlepszych produkcji superhero w historii, mimo tego, że od tamtego czasu do kin trafiło już kilkadziesiąt takich filmów. Jest to ponadczasowy klasyk, który utrzymuje poziom po 20 latach. Tobey Magire po raz pierwszy wciela się w rolę Petera Parkera i bez jakichkolwiek wątpliwości zachwyca i bawi masę widzów. Towarzyszą mu: Willem Dafoe w ikonicznej roli Zielonego Goblina, Kirsten Dunst w roli najciekawszej filmowej wersji MJ czy też James Franco jako Harry Osborn, który posiada jeden z najciekawszych wątków w całej serii. Prawdziwe cudo, które zasługuje na największe brawa.
1. Spider-Man 2
No i dotarliśmy na sam szczyt, a na nim oczywista oczywistość, czyli
Spider-Man 2 z 2004 roku. Pierwszy film zachwycił miliony widzów, dlatego sequel do tej przygody musiał powstać.... dzięki Bogu, że powstał. Sam Raimi dostarczył nam historię pełną spektakularnych scen akcji, ciekawych rozwinięć poprzednich wątków, a co najważniejsze, historię, która tak naprawdę ukazuje nam wewnętrzne piękno Spider-Mana, które chwyta za serce miliony młodych, ale i starszych widzów. Prawdziwą siłą Spider-Mana nie są sieci z nadgarstków, wspinanie się po ścianach czy supersiła, ale Peter Parker i jego motywacja do dalszego działania. Sam Raimi jeszcze bardziej uczłowieczył tego supebohatera, dzięki czemu ukazana historia stała się dla nas czymś bliskim. Nie można zapomnieć również o Alfredzie Molinie w roli Doctora Octopusa. Do dzisiaj twórcy superprodukcji starają się przebić tego antagonistę lub nawet mu dorównać, ale okazuje się to być twardym orzechem do zgryzienia. Sam Raimi moim zdaniem utworzył superbohaterskie arcydzieło, które robi dużo więcej, niż samo wpychanie nam popcornu do buzi.
Ilustracja wprowadzenia: Marvel