Movies Room - Najlepszy portal filmowy w uniwersum

Bieszczady można poznawać i eksplorować chyba w nieskończoność - rozmawiamy z Aleksandrą Popławską!

Autor: Łukasz Kołakowski
2 grudnia 2019

Trzeci sezon Watahy na HBO GO już od tego piątku, więc powoli możecie pakować się na myśl o powrocie w Bieszczady. My z okazji premiery przygotowaliśmy szereg tekstów, który zakończymy recenzją pierwszych czterech odcinków, z którymi  mieliśmy okazje się już zapoznać. Zanim to, możecie jednak przeczytać, co miała nam do powiedzenia Aleksandra Popławska, brawurowo wcielająca się w serialu w prokurator Igę Dobosz. Rozmowę przeprowadzili Łukasz Kołakowski i Maciej Rugała:

MR: Trzeci sezon Watahy, Iga Dobosz znowu wraca w Biesczady, chociaż ja na jej miejscu, po wydarzeniach z poprzednich odsłon, mocno bym się nad tym powrotem zastanowił. Dlaczego wraca? Aleksandra Popławska: Pod koniec drugiego sezonu, jak pamiętamy, wydarzyła się straszna historia. Dobosz zabiła człowieka a prawda została zamieciona pod dywan. Tylko Alsu, Rebrow i ona sama skrywają te tajemnicę. Dobosz zaczyna robić karierę w Warszawie, jednak cały czas zdaje sobie sprawę, że ta kariera jest budowana na kłamstwie. Podświadomie więc próbuje się z tego wycofać i uciec. Halman pojawia się nawet w jej snach. W pewnym momencie Rebrow pojawia się z propozycją powrotu, a ona traktuje to chyba jako możliwość oczyszczenia. Dlatego wraca. Twórcy podczas pokazów czy w materiałach promocyjnych mówią często, że ten sezon mocno rozbudowuje postaci będące jak do tej pory na dalszym planie. Czy postać Igi na tym cierpi? Iga Dobosz ma dużą rolę, jednak faktycznie historia jej i Rebrowa na tym etapie opowiada się już sama. Te dwie postacie są trzonem, dopełnieniem. Natomiast rzeczywiście mocno rozbudowane są pozostałe postacie. Wszyscy właściwie tworzymy jedną wielką Watahę. Pojawia się dużo nowych wątków, w tym bardzo rozszerzamy się na Ukrainę, Dobosz  w końcu, w przeciwieństwie do dwóch pierwszych sezonów, się tam wybierze. Pojawia się dużo nowych aktorów zagranicznych. Pojawia się postać bardzo silnej kobiety, Barkovej, która będzie dla Igi mocnym przeciwnikiem. Rzeczywiście, teraz Wataha wydaje się pełniejsza.
fot. Adam Golec / HBO
Nowa postać silnej i bezwzględnej kobiety i Dobosz, która też pewna granicę, zabijając człowieka, przekroczyła. Jak te postaci będą kontrastować na ekranie? Serial stawia pytanie o granice. Wszystko dzieje się na granicy Unii Europejskiej i reszty świata, czyli wschodu. Można tą granicę traktować symbolicznie. Tak samo każdy ma jakieś ludzkie granice, które przekracza i które na nowo go definiują. Nie ma tutaj czystych postaci dobrych czy złych. Dobro i zło się ze sobą przenikają i są tutaj bardzo pocieniowane. Dobosz niby jest na straży prawa, jednak ma za uszami przestępstwo i buduje swoje życie na kłamstwie. W przypadku Tatiany Barkovej też jest pytanie, czy rzeczywiście urodziła się zła, czy jednak pewne okoliczności ją ukształtowały. O tych granicach właśnie opowiada ten serial. Co jeszcze będzie odróżniać trzecią Watahę trzecią od dwóch poprzednich? Co może tu zaskoczyć? Na pewno bardzo gęsty klimat opowieści. Wszystkie odcinki mają po ponad 60 minut. Historia nie nudzi, jest opowiadana bardzo intensywnie, a przy tym nieco inaczej. Jesteśmy niejako podglądani, nie prowadzimy historii. Jesteśmy wyłącznie wykorzystani do tego, żeby tę historię opowiedzieć. Trzeci sezon różni się również od poprzednich tym, że jest filmowany w zupełnie inny sposób. Jest dużo zbliżeń, dużo podglądania emocji ludzi znajdujących się na granicy. Wydaje mi się to nieco inne niż wcześniej i ciekawe. Od sposobu opowiadania chciałbym płynnie przejść do warszatu pracy. Wataha miała już czwórkę reżyserów. Trzeci sezon jest pod tym względem w pełni kobiecy. Jaką robi to różnicę jeśli chodzi o warsztat? Ja nie odczuwam różnicy ze względu na płeć, bardziej różnicowałabym ze względu   na podejście do pracy i stopień przygotowania. Obydwie reżyserki są bardzo silnymi osobowościami, świetnie przygotowane do pracy, mają jednocześnie wyczucie i intuicję. Myśle, że wspólnie, wraz z aktorami, z producentem Bogumiłem Lipskim, operatorami Tomkiem Augustynkiem i Tomkiem Naumiukiem stworzyły dobry, mocny serial o ludziach , którzy żyją na granicy i bywa, że te granice muszą przekroczyć  i dosłownie i w przenośni. Nie czuje jednak różnicy, żeby ze względu na płeć powstawało tu mniej lub bardziej męskie kino, kino jest albo dobre albo złe. Płeć nie ma tu znaczenia. W ostatnich latach powstawało w Polsce dużo seriali o podobnej kryminalnej i okołokryminalnej tematyce. Jak dotąd jednak tylko Wataha ma trzeci sezon i tylko Wataha trwa dalej. Na czym polega jej wyjątkowość? Jest to specyficzny serial również z tego względu, że postaci żyją z nami już od wielu lat. Sezony mają bardzo długą przerwę między sobą, ale też czas kręcenia jest na tyle długi, że mogę się na planie poczuć w pełni Igą Dobosz. Jesteśmy gdzieś daleko od domów, co też tworzy specyficzną aurę pracy. No i same Bieszczady. W tym sezonie zobaczymy inne ich oblicze, bo one, mimo że w ludziach mamy pogłębiające się traumy, są piękne i rozkwitają piękną wiosną i latem. Mamy duży kontrast między tym co czują bohaterowie, którzy są coraz bardziej uwikłani w mroczne sprawy, których historia jest coraz głębsza. Tutaj mafia ukraińska, handel ludźmi, mrok i ciemne historię, a przyroda rozświetla wszystko pełnym słońcem. Kończyliśmy przecież pięknego czerwcowego lata. Te ciemne historie zresztą cały czas są aktualne, dwa dni pojawiła się informacja, że została złapana polska grupa przestępcza w Szwecji. To był duży temat, werbowali oni bowiem ludzi z Polski, których zatrudniali do czynienia aktów przestępczych, kradzieży i tym podobnych. Znowu poruszamy więc ważne i jak najbardziej aktualne tematy.
fot. HBO / Krzysztof Wiktor
A skąd się biorą wspomniane długie przerwy w realizacji tego serialu? Wiadomo, kluczową rolę pełni tutaj zarząd HBO. Myślę jednak że bierze się to z tego, że chcą oni bardzo dobrze się przygotować, jak i dbają o historię. Chcą żeby to było dobrze napisane. Poza tym trudny jest czas produkcyjny,  bo wyjazd w Bieszczady to drogi i intensywny proces produkcyjny. Najważniejsza jest chyba jednak wciąż historia, nad którą pracuje się długo po to, żeby była jeszcze bardziej porywająca, interesująca i głębsza. Twórcy myślą również o tym jak tę historię opowiedzieć, czym zaskoczyć widzów. Każdy sezon jest nieco inny i wydają mi się że każdy lepszy od poprzedniego. Liczymy na to że z trzecim nie będzie inaczej. Produkcja Watahy to było dla Pani poznawanie Bieszczad, czy bywała tam już Pani wcześniej? W pierwszym sezonie pojechałam pierwszy raz, jednak miłość do Bieszczad w trakcie produkcji się narodziła. Jest to dzikie, cały czas niedostępne miejsce. W trzecim sezonie, choć wydawałoby się, że Wataha była już wszędzie, to jednak dotrzemy do kilku nowych lokacji. Bieszczady można poznawać i eksplorować chyba w nieskończoność. Wraca się tam zawsze z przyjemnością. Powiedziała Pani że Wataha była wszędzie, a wraz z nią byli jej fani, w ubiegłym roku bowiem zorganizowano zlot fanów serialu. Czy może nam Pani zdradzić nieco szczegółów organizacyjnych? Czy są plany powtórzenia tego wydarzenia? Organizował to Radosław Czubak związany ze stroną internetową - Bieszczadzkie Anioły. Wykupił on ośrodek w Tarnawie Niżnej, czyli miejsce gdzie w serialu przetrzymywani byli uchodźcy. Wiem że były plany powtórzenia, jednak ciężko było nam się zorganizować. Byłam na pierwszym, jeśli będzie kolejny to zobaczymy. Przyjemnością byłoby wrócić i poznać nowych fanów Watahy. Mam wrażenie że grupa fanów  będzie stale się powiększać, a fani Watahy to znakomici  ludzie i warto spędzić z nimi czas o czym miałam okazje się przekonać! Tym optymistycznym akcentem myślę że możemy zakończyć, dziękujemy serdecznie za poświęcony czas. Również dziękuję.

Od 2015 w Movies Room, od 2018 odpowiedzialny za działalność działu recenzji filmowych. Uwielbia Wesele Smarzowskiego, animacje Pixara i Breaking Bad. A, no i zawsze kiedy warto, broni polskiego kina. Kontakt pod [email protected]

Komentarze (0)
Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze.