Movies Room - Najlepszy portal filmowy w uniwersum

Wielka rozrywka w SkyShowtime!

Gry jako inspiracja. Wywiad z Konradem Rawińskim - senior PR managerem na Polskę i Kraje Bałtyckie WoT

Autor: Maciej Rugała
23 września 2018
Fot. mat. prasowe

Zobacz również: Nowy zwiastun Resident Evil 2 ujawnia wygląd Ady Wong

Nie dalej jak wiosną tego roku Thomas Bach, przewodniczacy Miedzynarodowej Komisji Olimpijskiej, w pewnym wywiadzie mówił o e-sporcie na mistrzostwach sportowych. Zaznaczył, że pomysł w sumie ciekawy, jednak gry nie mogą mówić o wojnie czy nieść treści w której jest przemoc. W WoT jest zniszczenie – gąsiennice w mak roznoszą pod swoim ciężarem drzewa, krzaki i płoty, działa zalewają salwą pojazd przeciwnika, jednak nie ma tam bryzgającej krwi czy pochwały brutalności. Gra nawiązuje do wojennych potyczek, ale jest przy tym taktownie grzeczna. Czy twoim zdaniem WoT powinien znaleźć się na igrzyskach, jeśli doczekalibyśmy takich czasów? Zdecydowanie nie ma tutaj takiej twardej przemocy i pochwały brutalności. Gra jest dozwolona od 12-ego roku życia. Nie ma tu tzw. twardej śmierci - gdy przegrywamy bitwę, załoganci wyraźnie mówią, że nie giną, tylko opuszczają pojazd. To są drobnostki, ale – de facto – bardzo istotne. Gdyby World of Tanks byłą grą w segmencie e-sportowym na igrzyskach, to byłoby to coś fantastycznego, zainteresowanie grą wzrosłoby jeszcze bardziej. Ja jednak wychodzę z założenia, że e-sport to e-sport, sport tradycyjny to sport tradycyjny – może nie powinno się tego na siłę mieszać. Wiemy, że są w prawdzie takie dyscypliny jak brydż sportowy, ale nie są dyscypliny sportowe sensu stricte. Popularność e-sportu rok rocznie wzrasta. Uważam, że nie ma tutaj konieczność, aby cisnąć usilnie jakąś grę, aby stała się „dyscypliną”. To inna gałąź idei sportu i pozwalamy jej nią być? Myślę, że tak. Jeśli masz jamnika, to jakkolwiek byś się starał – nie zrobisz z niego rottweilera... (śmiech) Rozumiem... ...A to trochę tak mogłoby wyglądać.
Fot. mat. prasowe

Zobacz również: PlayStation Classic nie otrzyma dodatkowych gier po premierze

Mikropłatności w grach, już na koniec. Twoim zdaniem zło konieczne, a może to absolutnie nic złego? Mamy przecież taki World of Warcraft, który rozwija się już kolejną dekadę. Pieniądze z abonamentu – to może nie mikropłatność, ale niejako nawiązuje do tego – pozwalają rozwijać grę, robić wybitne akcje promocyjne, wypuszczać trailery, które poruszają swoją krótką formą filmową. Tak, Blizzard jest niesamowity ze swoimi filmikami! Do dziś mam przed oczami outro z Warcraft III: The Frozen Throne. Ale wracając do odpowiedzi na pytanie – absolutnie nie uważam, że jest w nich coś niewłaściwego, pod warunkiem, że oparte są o jasne zasady i nie uprawianie pay2win. Mnie samego najbardziej odpychają gry, za które płacisz pełną cenę, a potem - niespodzianka! – na każdym kroku jakieś mikropłatności. To, mówiąc szczerze, uważam za niedopuszczalne. Natomiast same mikropłatności – jeśli oparte na filarach o jakich wcześniej wspomniałem i nie powodują blokad w grze – to są jak najbardziej w porządku. W World of Tanks masz wolny wybór – możesz grindować i inwestować czas, albo pójść na pewne skróty, ale nie zastąpi ci to wyćwiczonego skilla. Ciekawą metaforą zobrazował to nasz CEO Wiktor Kisłyj – student ma dużo czasu, może uczyć się i grać, może rozwijać wszystkie gałęzie cierpliwie, po malutku. Są też menagerowie, którzy chcą zagrać kilkadziesiąt rundek i sprawdzić od razu jak najwięcej możliwości. I dla nich może być idealną propozycją konto premium albo jakiś czołg premium. Ale żadna gra, po jej zakupie, nie powinna przymuszać do dodatkowego płacenia. Rozumiem. To już wszystkie pytania. Dziękuję ci za poświęcony czas i fascynującą rozmowę! I ja również dziękuję!

Mały, szary człowiek. Tak podsumowałby go pewnie Adam Ostrowski. Albo też "bardzo dziwny, zaczarowany chłopiec" jak zrobiłby to Nat King Cole. Niepoprawny politycznie obserwator współczesności - świata, kina, książek i gier wideo.

Komentarze (0)
Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze.