Movies Room - Najlepszy portal filmowy w uniwersum

Recenzja filmu Dzień świra (2002)

Autor: Katarzyna Skrzynecka
7 sierpnia 2018

Dzień Świra w reżyserii Marka Koterskiego przeszedł do historii polskiej kinematografii z łatką kultowego. Historia 49-letniego polonisty urzekła miliony widzów. Co w niej jest wyjątkowego? Zastanówmy się nad tym!

Bohaterem filmu Dzień świra jest Adaś Miauczyński, który ma 49 lat i jest zgorzkniałym, rozwiedzionym polonistą. Żyje samotnie w swoim skromnym mieszkaniu i całkowicie może poddawać się swoim rutynowym czynnościom. Bohater cierpi także na nerwicę natręctw, co objawia się w jego obsesyjnym liczeniu kropel moczu albo zamiłowaniu do ciszy. Wbrew pozorom Miauczyński to romantyk. Uwielbia czytać Stepy akermańskie Adama Mickiewicza, słucha Chopina, a nawet sam próbuje tworzyć. Typowy przedstawiciel romantyzmu, który nawet zanurza się w swoich marzeniach sennych. Pewnego dnia jednak Adaś Miauczyński ma już dość wszystkiego i jego szaleństwo sięga zenitu. My, jako widzowie, wędrujemy z bohaterem po jego ponurym, gorzkim, a momentami komicznym życiu.
Fot: kadr z filmu Dzień swira

Zobacz również: Recenzja filmu Sztuka kochania (2017)

Na pierwszy rzut oka film Koterskiego to bardzo dobra komedia z tekstami, które Polacy używają do dzisiaj. Język Adasia naszpikowany jest licznymi przekleństwami, co widać w przytoczonym cytacie: Musisz przyznać, że jak tatuś zrobi dzióbek, to nie ma ch**a we wsi! Bawią nie tylko słowa, ale również komiczne zachowanie bohatera, który nie wstydzi się pozostawić swoje odchody pod balkonem znienawidzonej sąsiadki. Takich sytuacji można wymieniać je godzinami, śmiejąc się przy tym cały czas. Z drugiej strony Dzień świra pod warstwą komizmu ukrywa gorzką ironię na temat życia typowego Polaka. Miauczyński staje się bohaterem tragicznym, tak jak w dramacie romantycznym. Jego życie to pasmo porażek i złych wyborów (Co za ponury absurd… Żeby o życiu decydować za młodu, kiedy jest się kretynem?). Nie spełnił oczekiwań matki, która widziała go jako pracownika uniwersytetu i prawdopodobnie stracił szansę na szczęście u boku prawdziwej miłości. Oprócz tego poza jednym zdaniem nie udaje mu się stworzyć nawet jednego wiersza. Jego satysfakcja z życia zawodowego i otrzymywanej pensji jest równa zeru. Wszystkie te problemy potęgują tylko frustrację biednego Adasia. Reżyser trafił w sedno negatywnych stron życia Polaków, którzy po obejrzeniu filmu, wycierając łzy śmiechu, zrozumieją, jak bardzo Miauczyński swoim katastrofalnym życiem utożsamia się z każdym z nich...
Fot: kadr z filmu Dzień świra

Zobacz również: Recenzja filmu Duża ryba (2003)

Nie wypada zapomnieć o fenomenalnej pracy, którą wykonał Marek Kondrat. Wcielający się w głównego bohatera aktor jest cały czas w centrum filmu i to on go tworzy. Pozostałe postacie właściwie są tylko pobocznymi (kolejne nawiązanie do dramatu romantycznego), będącymi elementami sceny przedstawiającej daną sytuację. Pojawiają się m.in. Cezary Pazura, Michał Koterski, Andrzej Grabowski, czy Zbigniew Buczkowski, którzy znakomicie sprawdzają się w swoich wręcz epizodycznych rolach. Koterski jako syn Adasia wydaje się być także kolejną postacią tragiczną, jednak scen z jego udziałem jest zdecydowanie za mało. Pamiętajmy jednak, że Dzień świra to teatr jednego aktora. Kondrat znakomicie przedstawia wszystkie natręctwa bohatera i kreuje jedną z najlepszych postaci w polskiej kinematografii. Długo zastanawiałam się nad zakończeniem filmu. Wydaje się on być urwany w nieodpowiednim momencie, ale... właściwie idealnie pasuje. Nie będzie tu typowego happy endu i bardzo dobrze. W prawdziwym życiu szczęśliwe zakończenia nie zdarzają się tak często. Adaś Miauczyński otrzymał swoją namiastkę szczęścia w wyobraźni, w jego romantycznym umyśle. Czy te radosne, choć nierealne myśli dalej zakiełkują, musimy odpowiedzieć sobie sami.
Fot: kadr z filmu Dzień świra
Marek Koterski stworzył film niezapomniany, który pozostanie przez wiele lat na podium najlepszych polskich produkcji. I wygrywa swoją naturalnością, prostotą, a właściwie też zwykłością. Obraz świra to tylko i aż obraz zwykłego Polaka, dla którego życie nie okazało się zbyt łaskawe. Pustka takiej codzienności jest widoczna i bolesna dla spostrzegawczego widza. Znakomite jest to, że przy dawce dobrego humoru reżyser przekazuje brutalną prawdę na temat każdego z nas. A może my wszyscy jesteśmy świrami? Kto wie... Ilustracja wprowadzenia: kadr z filmu Dzień świra

Interesuję się literaturą i filmem. Sięgam po różnorodne gatunki, najczęściej po skandynawskie kryminały (Kurt Wallander, Harry Hole). Fanka Harry'ego Pottera i Sherlocka Holmesa.

Komentarze (0)
Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze.