Movies Room - Najlepszy portal filmowy w uniwersum

Jumanji: Następny poziom - recenzja kolejnego filmu o tajemniczej grze

Autor: Łukasz Kołakowski
29 grudnia 2019
Do trzech razy sztuka, z czego drugi raz był naprawdę zabawny. Cóż, przyznam, że mam słabość do marki Jumanji, skoro poprzednio tak swobodnie ją reanimowali. Jestem człowiekiem wychowanym na przebojach lat 90., a idea planszówki wciągającej w swój świat była przerażająca i komentatorska dla kultury eskapizmu. Jej reanimacja sprzed dwóch lat była w dodatku dziełem udanym, zadającym ciekawe pytania na temat istoty płciowości, ról społecznych oraz sytuacji, które determinują nasze zachowania (i poniekąd - osobowość). Jaki jest trzeci film z tego cyklu? Upraszczając - tematycznie taki sam jak poprzedni, tylko, że nieco gorszy formalnie, bo nie atakujący z zaskoczenia. Z jednej strony szkoda, a z drugiej może wcale nie należy od tej marki oczekiwać już cudów.  Podobnie jak od życia Spencer Gilpin. Chłopak nie został bohaterem w świecie rzeczywistym i trudno do niego powrócić całym sobą, skoro jest w nim zwykłym nerdem, a w Jumanji nosił ciało The Rocka. Jego dziewczyna wydaje się całkiem nieźle bawić bez niego, a koledzy trochę się porozjeżdżali. Jeszcze niedawno całą paczkę łączyło doświadczenie przeniesienia się do świata Jumanji, a teraz również i to pozostało jedynie wspomnienie niczym romansu z poprzedniego lata. Co robi nasz bohater? Uruchamia ponownie grę, która - jak wiemy - przenosi swoich użytkowników do tajemniczej dżungli. Kiedy Spencer znika, jego kompani ruszają mu z pomocą. Co więc się zmieniło się w fabule względem poprzedniej odsłony? Ano do paczki dołącza dwóch dziadków, w których wcielają się Danny De Vito oraz Danny Glover. Niby powinno to generować mnóstwo żartów oraz tonę ciekawej dynamiki między postaciami, ale jest powodem mnożenia geriatrycznych żartów.

Zobacz również: WIEDŹMIN. Recenzja wyczekiwanego serialu Netflixa!

Jumanji Mimo kilku zgrzytów poprzednik, będący typowym reprezentantem przygodówki, zagłębiał się całkiem mocno w tematykę awatarów. Czy herosami jesteśmy od zawsze, a jedynie biologia nas ogranicza? Jak to jest poczuć, że ma się władzę albo że przez chwilę żyje się w ciele kogoś, kto jest naszym przeciwieństwem? Gdzie leży granica wniknięcia w nową skórę? Czemu lubimy role playing? To były ciekawe kwestie natury ontologicznej, które nieco rozmywają w sequelu. Tym razem największa ilość żartów oparta jest na kulturowym micie starca, który obsesyjnie pragnie młodości, a niektóre konkluzje bardzo nieelegancko prowadzą do cynizmu, bo jest to kolejny film z wysokobudżetowych franszyz, który naśmiewa się z kultury nieocenionych przodków. Rolą De Vito jest bycie obleśnym typem, a Glovera - niedołężnym cieleśnie i umysłowo. Zresztą przyznajcie sami  - De Vito wchodzący w ciało The Rocka to żart stary jak świat i powinien pozostać w piwnicy z napisem "lata 90", kiedy ten sam aktor odgrywał bliźniaka Arnolda Schwarzeneggera. Ta kontrastowość przestała być  śmieszna wraz z nadejściem do kin Matrixa. Mimo wszystko wciąż jest to zabawna komedia, która bazuje na charyzmie swoich aktorów. Jack Black jest w swoim żywiole, Kevin Hart odnajduje się w konwencji leciuteńko, a Karen Gillen powtarza dobrze ograne myki aktorskie, które reagują na to, co do zaoferowania ma konwencja. Wystarczające dla naszego portfela są niekiedy umowne efekty specjalne, narracja (podobnie jak w poprzedniku) próbująca zaadaptować się do czasów elektronicznej rozrywki, a także skoczna ścieżka dźwiękowa. Kontynuacja ta jednak dowodzi, że Jumanji musi odczekać kolejne lata, zanim będzie można poprzez jej ideę powiedzieć ponownie coś ciekawego o świecie. Wprawdzie w pierwszym filmie była to planszówka, a w drugim - stara gra typu SNES, jednak w trzeciej części nie dochodzi do mutacji komentarza na temat zmieniających się czasów i form zabawy. Żadna to nowa jakość, a jedynie łatka aktualizująca poprzednika. Za mało.

Od 2015 w Movies Room, od 2018 odpowiedzialny za działalność działu recenzji filmowych. Uwielbia Wesele Smarzowskiego, animacje Pixara i Breaking Bad. A, no i zawsze kiedy warto, broni polskiego kina. Kontakt pod [email protected]

Komentarze (0)
Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze.