Movies Room - Najlepszy portal filmowy w uniwersum

cinema

Zabójczo dobre seriale w BBC First

Koci domek Gabi: film - recenzja. Przygoda w Mrau Francisco

Autor: Bianka Turzyńska
22 października 2025
Koci domek Gabi: film - recenzja. Przygoda w Mrau Francisco

Są pewne filmy, które na dużym ekranie podobno nie mają prawa działać. Zaadaptowanie popularnego serialu Netflixa dla najmłodszych na pewno nie było łatwym zadaniem. A jednak udało się. Koci domek Gabi to propozycja dla dziecięcego widza, która nie zawodzi. Co więcej, dostarcza sporo rozrywki i dobrej zabawy. Soundtrack, staranna animacja oraz płynna akcja sprawią, że pociechy na pewno nie znudzą się na seansie.

Koci domek Gabi to filmowa kontynuacja przygód bohaterów serialu Netflixa o tym samym tytule. Opowiada o tytułowej Gabi oraz jej kocich przyjaciołach. Dziewczynka jest posiadaczką magicznego domku, który zamieszkują figurki-kotki. Gdy Gabi przywdziewa specjalne kocie uszka, zmniejsza się do rozmiarów domku, a jej zabawki ożywają. W filmie Gabi jest już nieco starsza i jedzie w odwiedziny do swojej babci Gigi. Zabiera ze sobą oczywiście kotki. Podczas podróży dochodzi do incydentu, który sprawia, że domek trafia w ręce ekscentrycznej kolekcjonerki. Gabi musi więc stanąć na wysokości zadania i uratować swoich przyjaciół. 

fot. materiały promocyjne

Koci domek Gabi jest dosyć prostą bajką. Definitywnie ma przemawiać głównie do przedziału wiekowego od czterech lat w górę. Starsi widzowie nie znajdą tam wiele dla siebie, co nie oznacza, że będą się wybitnie nudzić. Akcja jest dość wartka, pojawia się przynajmniej kilka znanych utworów, a dodatkowo animacja jest wykonana bardzo porządnie i pomysłowo. Wielkim plusem jest umiejętność utrzymania uwagi dziecięcego widza, przy jednoczesnym unikaniu przebodźcowywania go ze wszystkich stron — jest miejsce na odpoczynek.

Fabuła skupia się głównie na odzyskaniu przez główną bohaterkę kocich przyjaciół. Skaczemy z lokacji do lokacji, jednak w tle pojawiają się dwa tematy przewodnie. Po pierwsze dorastanie, po drugie (sprzężony z dorastaniem) problem z zanikającą umiejętnością zabawy. Ciekawym motywem jest przede wszystkim podniesienie tematu kolekcjonerstwa, coraz bardziej obecnego nie tylko wśród dorosłych, ale także wśród dzieci (trend blind boxów). Dość ironiczny wydaje się fakt, że film skonstruowano w taki sposób, aby promować nadchodzącą serię zabawek, które zapewne niedługo po premierze się pojawią. Dostajemy wiele postaci bez backstory, które łatwo się sprzedadzą w formie figurek i pluszaków. 

fot. materiały promocyjne

Poza motywem kolekcjonerstwa, pojawia się temat dorastania. Ten wątek potraktowany jest nieco po macoszemu. Film byłby dużo ciekawszy, gdyby skupiono się na Gabi i jej rozterce, czy jest jeszcze w stanie bawić się domkiem. Podczas seansu miałam nieodparte wrażenie, że główne motywy zapożyczono z serii Toy Story. Mimo wszystko morał wybrzmiewa. Młody widz kończy seans z przekonaniem, że nigdy nie jest zbyt późno, żeby korzystać ze swojej wyobraźni, żeby się bawić, nawet, jeśli sposób zabawy musi dojrzeć razem z nim.

O filmach i serialach przeczytasz więcej na Movies Room:

Na szczególną pochwałę zasługuje realizacja filmu pod względem technicznym. Często zdarza się, że dzieci karmione są kiepskim jakościowo kinem. Tutaj zadbano o przede wszystkim o imponującą animację, której zupełnie się po tym dziele nie spodziewałam. Absolutnie zachwycające są kasztanowe gnomy, ich aparycja i sposób poruszania. Pomimo tego, że postaci ludzkie nie dorównują magicznym stworkom pod względem wykonania, nadal są zrobione bardzo porządnie, kreatywnie i estetycznie. 

fot. materiały promocyjne

Drobnym minusem mogą być za to piosenki. Może i są chwytliwe, ale zupełnie nie pchają fabuły do przodu, co jest największym grzechem kina musicalowego. Złego słowa nie można natomiast powiedzieć o obsadzie aktorskiej oraz grze głosowej (zarówno oryginalnej jak i dubbingowej). Na pierwszy plan szczególnie wybijają się Laila Lockhart Kraner (Milena Gąsiorek) w roli Gabi oraz rewelacyjna Kristen Wiig (Wiktoria Gorodeckaja) w roli ekscentrycznej Very. Oscarową wręcz rolą jest Marlena, kotka Very. Chociażby dla niej trzeba film obejrzeć.

 

fot, materiały promocyjne

Na sam koniec warto dodać, że Koci domek Gabi nie był najłatwiejszym przełożeniem serial-film. Serial (z którym jestem dobrze zaznajomiona poprzez młodsze rodzeństwo) ma formę podobną do popularnej serii Dora poznaje świat - główna bohaterka zwraca się do widzów i angażuje ich w czynności, które dzieją się na ekranie. Twórcy nie zrezygnowali z tego zabiegu w filmie. Nawet na sali kinowej zdarzyło się, że niektóre dzieci reagowały na zawołanie Gabi i śpiewały z nią piosenki. Koci domek Gabi to przyjemny, niezobowiązujący seans na który bez najmniejszych obaw można wybrać się z pociechami do kina. Jest zabawny, kolorowy, a nawet próbuje przemycić w gąszczu brokatu i różu trochę ambitniejszą treść. 

Koci domek Gabi: film | Oficialny zwiastun (Universal Pictures) - HD

Chcesz nas wesprzeć i być na bieżąco? Obserwuj Movies Room w google news!

Fanka filmów, literatury i popkultury, od małego karmiona klasykami kina przez rodziców- filmoznawców. W wolnych chwilach spędza czas na chodzeniu na koncerty, siedzi przy nowym cosplay'u lub dobrej herbacie i jeszcze lepszej książce. Miłośniczka Tolkiena i animacji wszelkiej maści.

Więcej informacji o
Komentarze (0)
Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze.