Movies Room - Najlepszy portal filmowy w uniwersum

Wielka rozrywka w SkyShowtime!

South of the Circle – recenzja gry. Zimnowojenna przygoda na zimnej Antarktyce

Autor: Mateusz Chrzczonowski
29 lipca 2022

11 bit studios znane jest u nas przede wszystkim z tworzenia nietuzinkowych gier, takich jak This War of Mine czy Frostpunk. Polska firma jednak zajmuje się również wydawaniem perełek, które udało im się wyłapać z rynku. W ostatnich latach mogliśmy ograć tytuły spod ich skrzydeł, jak Moonlighter albo Children of Morta. Tym razem przyszedł czas na grę przygodową, która od pierwszych zapowiedzi przykuwała oko ciekawą stylistyką, ale również tematyką. Jak wypada South of the Circle?

Za grę South of the Circle odpowiada brytyjskie studio State of Play Games, które stworzyło między innymi nagradzane Lumino City. Wcześniej twórcy sami wydawali swoje gry, tym razem jednak zostali wspomożeni przez polskie 11 bit studios. Produkcja jest narracyjną grą przygodową, więc główny nacisk kładzie się tu na historię, a gameplay jest tylko dodatkiem. Do naszych zadań przez te około 5 godzin rozgrywki należy przede wszystkim wybieranie odpowiednich linii dialogowych – w tym podejmowanie kluczowych decyzji. Od czasu do czasu możemy jednak rozejrzeć się także po małych lokacjach, podotykać przedmioty i wejść z nimi w interakcje.
South of the Circle
Fot. Screen z gry South of the Circle
Najciekawiej w grze wypada zdecydowanie sposób wyboru kwestii dialogowych. Nie widzimy bowiem konkretnych zdań czy nawet ich skróconych wersji, ale symbole odpowiadające emocjom. Na początku gry twórcy tłumaczą nam, co za czym stoi, ale po kilkunastu minutach zostajemy już tylko z symbolami. Są one jednak na tyle intuicyjne, że rozgrywka dalej jest niezwykle przyjemna. Możemy bowiem wybrać na przykład opcję z czerwonym, drgającym kółkiem, co oznacza nerwowość, strach. Możemy też zdecydować się na pulsujące biało-niebieskie okręgi, co przekłada się na odpowiedź szczerą, troskliwą i zaciekawioną. Jest jeszcze prostokąt – oznacza stanowczość, asertywność – koło z małą, fioletową kropką na dole, co jest oznaką niepewności, przygnębienia; a także symbol słońca, czyli kwestie entuzjastyczne, często żartobliwe. Świetny pomysł, który przekłada się na płynność i przystępność rozgrywki.

Zobacz również: Endling: Extinction Is Forever – recenzja gry. Try not to cry

Przejdźmy jednak do sedna, czyli do historii, która stanowi trzon gry. Akcja South of the Circle została osadzona w latach 60. XX wieku, a my wcielamy się w klimatologa, który w celu badań udaje się na Antarktykę. Niestety samolot rozbija się na lodowym pustkowiu, a on musi udać się w drogę, by wezwać pomoc i tym samy uratować swojego rannego partnera. Podczas tej niebezpiecznej przeprawy odwiedzamy bazy badawcze i rozwikłujemy tajemnicę zniknięcia zamieszkujących je ludzi. Bardzo podobał mi się tu sposób opowiadania wydarzeń sprzed katastrofy. Idąc w głąb skutych lodem terenów, co chwilę dynamicznie przeskakujemy do retrospekcji. W ten sposób stopniowo poznajemy ambitnego doktora z Cambridge, którego badania mogą przysłużyć się w zmaganiach w trwającej w najlepsze Zimnej Wojnie. [gallery ids="210240,210237,210238,210239"] Opowieść z przeszłości rozpoczyna się, gdy nasz główny bohater Peter podczas drogi na uniwersytet poznaje Clarę, również wykładowcę z Cambridge. Ich relacja szybko się rozwija, a dzięki temu plany klimatologa zaczynają zmierzać w inną stronę. Przy okazji poznajemy też realia i nastroje, jakie wtedy panują na uczelni. Wszystko kręci się wokół ciągle straszących Sowietów oraz obaw władz uniwersytetu, że studenci o pacyfistycznych poglądach mogą współpracować z wrogiem ze wschodu. W skutek tych nastrojów dochodzi w końcu do wydarzeń, gdzie i my będziemy musieli podjąć ważną decyzję. Relacja między Peterem oraz Clarą to najmocniejsza strona tej historii – zwyczajnie jest ona bardzo realistyczna i przemyca sporo pozytywnych emocji. Wątek zimnowojenny również może się podobać, choć jest to już mocno oklepany motyw i mnie nie zachwycił. Sam finał na mroźniej Antarktyce za to jest naprawdę interesujący i emocjonujący.

Zobacz również: As Dusk Falls – recenzja gry. Mało tu gry, ale bardzo dużo całej reszty

South of the Circle to gra tylko dwóch postaci, bo sporo dowiadujemy się o wspomnianej wcześniej parze i szczerze można tych bohaterów polubić – przez co finał skutecznie na nas oddziałuje – ale poza tym nie ma za wiele. Jest jeszcze przyjaciółka Clary, która ma wpływ na dalsze wydarzenia, jednak to tylko wytrych potrzebny do pchnięcia fabuły. Mamy też partnera Petera oraz jego przełożonego z uniwersytetu, ale o nich nie wiemy praktycznie nic. Historia z retrospekcji jest dlatego bardzo prosta, choć nadal utrzymuję, że mnie urzekła najbardziej. Wydarzenia z Antarktyki zaś nabierają rumieńców dopiero na sam koniec. Całościowo jest więc okej, ale nic więcej. https://www.youtube.com/watch?v=0iWsdsyjv7c Graficznie i muzycznie gra jednak prezentuje się naprawdę dobrze. Kolorowy, ale mało szczegółowy styl artystyczny zachwycił mnie od pierwszych minut i nie zmieniło się to do końca gry. Śnieżne zamiecie z kontraście z kolorową kurtką głównego bohatera; piękne, ciepłe scenerie letnie z retrospekcji w kontraście z zimowymi z aktualnych wydarzeń, a do tego grafika cały czas ciesząca oko pastelowymi barwami. Jest po prostu pięknie. Co do gry, można się jedynie przyczepić, że technicznie nie jest to najwyższa możliwa półka. Nasz bohater rusza się bowiem bardzo sztywno, zdarza się też mu wpaść nogami w tekstury podłoża, a jazda samochodem jest tylko udawana. W grze przygodowej ma to jednak marginalne znaczenie. Nic nie mam za to do zarzucenia udźwiękowieniu – na pewno wrócę do soundtracku.

Zobacz również: Escape Academy – recenzja gry. Mistrzowie ucieczek

South of the Circle to ciekawa i ładna przygodówka, która wystarczy na dwa wieczorne posiedzenia. W tym czasie cofniemy się do lat 60. ubiegłego wieku i poznamy zarówno przyziemną historię kochanków w trudnych czasach, jak i wydarzenia na o wiele większą skalę. Grę trzeba pochwalić za innowacyjny system wyboru kwestii dialogowych, który wyróżnia tytuł na tle konkurencji. Mam jednak wrażenie, że twórcy nie wykorzystali potencjału historii, bo zamysł był tu naprawdę interesujący, ale na koniec satysfakcji nie czułem. Mimo wszystko polecam sprawdzić, bo nie mogę powiedzieć, że bawiłem się źle. Ilustracja wprowadzenia: materiały prasowe

Gra więcej, niż powinien. Od czasu do czasu obejrzy jakiś film, ale częściej sięgnie po serial w domowym zaciszu. Niepoprawny fanatyk wszystkiego, co pochodzi z Kraju Kwitnącej Wiśni. | [email protected]

Komentarze (0)
Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze.