Movies Room - Najlepszy portal filmowy w uniwersum

Wielka rozrywka w SkyShowtime!

Endling: Extinction Is Forever – recenzja gry. Try not to cry

Autor: Mateusz Chrzczonowski
25 lipca 2022

Gry AAA to przeżytek, serio. Kto ma teraz czas grać 50-100 godzin w wielkie gry z otwartym światem? A do tego w ostatnim czasie największe wrażenie potrafią na mnie zrobić te małe gry, po których niczego się nie spodziewam, a po pierwszym przejściu chcę do nich wracać drugi, trzeci, czwarty raz. Przy niektórych grach trzeba przygotować się jednak na mocne przeżycia, bo na przykład takie Endling: Extinction Is Forever to naprawdę cudowny tytuł, ale też porządnie testujący naszą wytrzymałość emocjonalną.

Ej, czy właśnie rodzi się nowy trend na gry ze zwierzętami w rolach głównych? Okej, wcześniej pojawiały się takie produkcje, jak choćby Goat Simulator czy Moja Znajoma Świnka Peppa (hehe), ale nie były to poważnej pozycje. Teraz jednak w ciągu jednego tygodnia dostaliśmy aż dwa takie tytuły: Stray – fantastycznie ocenianą i pokochaną przez graczy produkcję o kocie w cyberpunkowym świecie – a także Endling: Extinction Is Forever. Tym razem głównym bohaterem historii jest lisica i czwórka jej nowonarodzonych młodych. Tutaj też mamy do czynienia z wizją świata przyszłości, i to z taką mało optymistyczną. Widać tu więc pewien schemat.
Endling: Extinction Is Forever
Fot. Screen z gry Endling: Extinction Is Forever
Rzeczywistość przedstawiona w Endling jest (niestety) o wiele bardziej realna i bliska temu, co możemy obecnie (po części) dostrzec w wielu miejscach na świecie. Oto bowiem na początku gry nasza ciężarna lisica trafia do lasu trawionego przez pożar. Gdy w końcu udaje się jej wydostać ze śmiertelnej pułapki, trafia na tereny mocno zniszczone działalnością człowieka. Wszędzie walają się śmieci, dookoła widzimy złowieszcze fabryki, a tu i tam kręcą się zdeformowani ludzi z twarzami przesłoniętymi maskami gazowymi. Musimy uważać na wszystko, a przede wszystkim na kłusowników, którzy chcą wybić ostatnie z ocalałych zwierząt. Nie jest więc to przyjazne miejsce na wychowywanie niesfornych i nieporadnych szczeniaków.

Zobacz również: Cult of the Lamb – wrażenia z beta testów. Baś, baś mój baranku!

Naszym zadaniem od pierwszego dnia w tym „pięknym” środowisku jest dbanie o młode, a by zapewnić im przeżycie, musimy szukać jedzenia. To nasz główny cel przez całą grę, bo na dole ekranu widzimy pasek staminy lisków – gdy zaniedbamy poszukiwania pożywienia… będą umierać… jedno po drugim… Tak, gra jest brutalna. Gdy przez pewien czas nie będziecie mogli trafić na pożywienie i nie nakarmicie ich na czas… kurde, naprawdę dawno nie żałowałem tak swoich decyzji w grze. Taka sytuacja zdążyła mi się tylko raz i wtedy wiedziałem, że drugi raz do tego już nie dopuszczę. Sposobów na zdobycie jedzenia jest sporo. Możemy łowić ryby, zbierać owoce, łapać myszy czy króliki, zdejmować jaja z gniazd albo też grzebać w śmieciach. Ale na wszystko potrzeba czasu, a czas tu płynie nieubłaganie. [gallery ids="209870,209871,209872,209869"] Lisy, jak przystało na dzikie zwierzęta, starają się jak najmniej rzucać w oczy ludziom. Dlatego też aby zwiększyć swoje szanse na przeżycie, musimy poruszać się w nocy. W dzień chowamy się w naszej bezpiecznej norze, a w nocy wychodzimy na łowy. Musimy dobrze planować czas, bo gdy za bardzo oddalimy się od naszej kryjówki i nie zdążymy wrócić, może się to dla nas źle skończyć. Noc jest tu naprawdę krótka, bo realnego czasu mamy maksymalnie z kilka minut i już słońce zaczyna wyglądać zza horyzontu. Okres ten trzeba wykorzystać jak najlepiej – warto na przykład zapamiętać miejscówki, gdzie pożywienie jest stałe, ale opłaca zapuszczać się też w nowe tereny. Nieustannie podążają za nami nasze młode, które podjadają zdobycze oraz przy okazji uczą się nowych zdolności. Dzięki temu z czasem możemy wysyłać je w miejsca niedostępne dla nas.

Zobacz również: Stray – recenzja gry. Inteligentna bestia

Przeżycie i wychowywanie młodych do nasze główne zadanie w grze, ale nie jedyne. Endling: Extinction Is Forever daje nam bowiem również fabułę. Po pierwszych szczęśliwych dnia z czwórką młodych, jedno z nich zostaje zwabione i porwane przez kłusownika. Lisica szybko rusza mu na ratunek, wyszukując pozostawionych tropów. Przy pomocy dobrego węchu lisicy śledzimy kolejne posunięcia kłusownika i w ten sposób dowiadujemy się krok po kroku, co takiego wydarzyło się dalej. Wszystko to musimy robić w nocy, gdzieś pomiędzy żmudnym poszukiwaniem pożywienia. Tropy pojawiają się tylko w określone dni i gdy już znikną, często nie będzie można do nich wrócić. Da się jednak odnaleźć porwanego bez wszystkich śladów. Ważniejsze jest, że musimy wyrobić się w 30 nocy. Jeśli nam się nie uda, zobaczymy finał, ale bez kompletu podopiecznych lisicy. Warto wziąć to pod uwagę przy planowaniu codziennych czynności, bo może zabraknąć wam kilku dni, gdy będzie grać zbyt zachowawczo – ja tam miałem przy pierwszym podejściu. https://www.youtube.com/watch?v=SZY0Gw70gzU Endling to gra dość krótka, którą ukończycie w 3-4 godziny. Mimo wszystko ja drugie podejście zacząłem zaraz po pierwszym, bo chciałem lepiej poprowadzić rozgrywkę i ukończyć wszystko na sto procent, co nie udało mi się za pierwszym razem. Trzeba jednak zaznaczyć, że styl rozgrywki i tak może znużyć. Przez większość czasu latamy bowiem z tę z powrotem z naszej nory i szukamy jedzenia. Nowości doświadczamy, gdy odkryjemy kolejny skrawek mapy i zaklepiemy nową kryjówkę, a także gdy nasze młode nauczą się nowych umiejętności. Odkrywanie kolejnych tropów zaginionego liska jest fajne, ale to tylko małe urozmaicenie. Czy gra przez to nudzi? Mnie nie, ale rozumiem, że może. Ja zwyczajnie zachwycałem się różnorodnym światem, który na przestrzeni tej krótkiej przygody i tak kilka razy się zmieniał. No i zakończenie wgniata w fotel. Do tego audiowizualnie jest po prostu piękne – kolorowa, uproszona grafika plus chwytające za gardło utwory muzyczne.

Zobacz również: As Dusk Falls – recenzja gry. Mało tu gry, ale bardzo dużo całej reszty

Kocham małe gry, które potrafią w kilka godzin całkowicie skraść naszą uwagę. Endling: Extinction Is Forever ma na siebie naprawdę ciekawy pomysł, a przede wszystkim pozwala przeżyć nam prostą i przyziemną historię, ale zawierającą ogromny ładunek emocjonalny oraz przemycającą naprawdę ważne przesłanie. Piękna i poruszająca. Ja już naprawdę nie potrzebuję wielkich gier. Ilustracja wprowadzenia: materiały prasowe

Gra więcej, niż powinien. Od czasu do czasu obejrzy jakiś film, ale częściej sięgnie po serial w domowym zaciszu. Niepoprawny fanatyk wszystkiego, co pochodzi z Kraju Kwitnącej Wiśni. | [email protected]

Komentarze (0)
Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze.