Star Wars Jedi: Ocalały - recenzja gry. Cal Kestis powstaje
Autor: Klaudia Sołdyńska
4 maja 2023
Minęły niecałe 4 lata od debiutu Cala Kestisa w uniwersum Gwiezdnych wojen. Teraz przyszedł czas na sprawdzenie sequela Upadłego zakonu. Star Wars Jedi: Ocalały ponownie zabierze nas w zakamarki odległej galaktyki. Czy ta gra spełniła nasze oczekiwania? Przekonajcie się!
Gra Star Wars Jedi: Upadły zakon przyciągnęła mnie do siebie w dniu premiery. Dla mnie było to iście filmowe doświadczenie z wyśrubowanym poziomem trudności. Nie było lekko, aczkolwiek zakończenie tej przygody było dla mnie bardzo satysfakcjonujące i często łapałam się na tym, że polecałam ten tytuł znajomym. Nawet tym, którzy wielkimi fanami wojen gwiezdnych nigdy nie byli. Gdy dowiedziałam się, że ponownie będę mogła ujrzeć Cala Kestisa i BD-1 na rycerskiej ścieżce niezwykle się ucieszyłam. Nowa seria gier Jedi to już zbiór angażujących spin-offów. Pod koniec kwietnia, po przełożeniu premiery o niewiele ponad miesiąc, w nasze ręce trafiła w końcu gra Star Wars Jedi: Ocalały. I wzbudziła wiele emocji w branży.
Rozstania i powroty
Od zakończenia Upadłego zakonu minęło 5 lat, a od wykonania pamiętnego rozkazu 66 minęło... 10. Każdy z członków załogi Modliszki poszedł we własną stronę. Cal Kestis rozpoczął poważną współpracę z Saw Gerrerą. Cere Junda odnalazła powołanie, Merrin rozpoczęła podróż po galaktyce. A Greez Dritus zaś ... założył saloon i nazwał go imieniem swojej prababki. Jeżeli zastanawia Was czy Respawn Entertainment pociągnęło dalej zakończenie Star Wars Jedi: Upadły zakon to... wyrzucili je do kosza... Nad czym osobiście ubolewam.
Nową grę rozpoczynamy od wizyty Cala na słynnym Coruscant, gdzie na własnej skórze przekonamy się jakie realia panują obecnie w galaktyce oraz zapoznamy się z nowymi, ważnymi postaciami na czele z Bodem Akuną (mężczyzną z fotografii poniżej). Po misji w stolicy przenosimy się na Koboh, gdzie osiadł nasz przyjaciel Greez. To miejsce stanie się naszym drugim domem, a Saloon Pyloony naszą ostoją.
Tam też poznamy legendę o planecie Tanalorr, czyli takiej galaktycznej Atlantydzie. Do załogi dołączy zaś droid ZN-A4, w skrócie „Zee”, której pani — mistrzyni ZakonuJediSantari Khri prowadziła kiedyś badania na planecie Koboh nad przedziwną materią. Dla naszej przygody staną się ważne także: planeta Jedha oraz liczne stacje należące do Imperium.
Star Wars Jedi: Ocalały
Na naszej drodze szybko staną też nowi „złole”, czyli Jeźdźcy Chaosu na czele z rosłym Rayvisem (na fotografii po prawej stronie). Interesująca jest też postać Dagana Gery. Do niego z pewnością będą wzdychać wszystkie fanki złoczyńców, Legolasa, Geralta z Rivii czy anime (na fotografii po lewej stronie). Nie możemy zapomnieć też o wszechobecnej Inkwizycji, która wciąż działa w galaktyce.
Twórcy odrobili lekcje
Upadły zakon był dobrą grą, która miała jednak swoje bolączki. To typowa metroidvania z soulsowym zacięciem. W 2019 roku brakowało jednak lepszej grafiki jak na ówczesne standardy, czy możliwości szybkiej podróży. Tego drugiego nawet bardzo... Brak tego elementu sprawił, że pomimo wielkich chęci odświeżenia sobie fabuły nie chciało mi się przechodzić tego tytułu ponownie. Teraz na szczęście twórcy dodali do gry szybką podróż, a jej punkty możemy podejrzeć na holomapie i wybrać je w trybie medytacji. Jeżeli nie chcecie biegać po lokacjach — to twórcy dodali możliwość latania przy pomocy zaprzyjaźnionych zwierząt czy też jazdy na wierzchowcach Nekko i Spamelach.A skoro o trybie medytacji mowa. Ten odblokowuje nam:
postawy walki, czyli możliwość dopasowania naszego oręża do jednego z dwóch preferowanych stylów gry. Do wyboru mamy postawy nazwane kolejno:
pojedyncza (jeden miecz świetlny dłoni)
podwójne ostrze (à laDarth Maul)
podwójny chwyt (dwa miecze świetlne w obu dłoniach)
blaster (miecz świetlny w jednej dłoni, broń dystansowa w drugiej)
oburęczny (jak u Kylo Rena)
menu umiejętności, które odblokowują zdolności w zakresie: przetrwania, miecza świetlnego czy mocy
dostęp do atutów, które modyfikują rozgrywkę (przykładowo dodając dodatkowe punkty umiejętności za każdego zabitego wroga)
wspomnianą już szybka podróż
znaną ze wcześniejszej części możliwość odpoczynku, która odrodzi wrogów wokół Cala
trening Jedi
W kwestii walki należy poruszyć także kilka dość ważnych aspektów. Do gry dodano możliwość skorzystania z pomocy przyjaciela np. Merrin czy Bode'a, jeżeli towarzyszą nam w czasie trwania danej misji. Mogą unieruchomić lub zabić za nas wroga. Jeżeli mielibyście problem z pokonaniem któregoś z bossów czy „złoli” to warto zapoznać się z poradnikiem taktycznym czy bazą danych w menu. Tam też znajdziecie opcje umożliwiające ukrycie w grze: pająków (co będzie ważne dla arachnofobów) lub rozczłonkowywania wrogów (jeżeli gracie w obecności dzieci lub jesteście, po prostu, wrażliwi).
Warsztaty rozsiane w świecie gry natomiast będą służyły nam przede wszystkim do customizacji broni oraz naszego towarzysza BD-1. Na specjalnych stołach zmienimy, chociażby kolor ostrza miecza świetlnego oraz komponentów i materiałów, z których złożony jest nasz oręż i mechaniczny przyjaciel. Gra oferuje nam też możliwość customizacji wyglądu Cala od stóp do głów. Jego nową szafę czy fryzury znajdziemy w menu gry.
Gra została rozszerzona także o sporą ilość zadań pobocznych, takich jak tzw. pogłoski czy zleceniadetronizacji odCaij Vandy (na dość potężnych... łowców nagród). Jest więc co robić i co zbierać, bo tytuł posiada sporo wewnątrz growych walut np. odłamki priorytu, dyski danych, zwoje Jedhy, które możemy wymieniać na atuty czy elementy kosmetyczne. Gra pozwala nam też na zabawę w ogrodnika i akwarystę.
Star Wars Jedi: Ocalały
W momencie pisania tej recenzji ukończyłam fabułę. Zajęło mi to ok. 23 h. Według menu gra ukończona jest w 61%, więc przede mną wciąż sporo do odkrycia. Serwis HowLongToBeat podaje, że przejście gry zajmie wam ok. minimum 18,5 h. Więc co dalej?
Po zakończeniu rozgrywki możecie dalej eksplorować galaktykę lub zacząć Nową Grę Plus. Ta oferuje przeniesienie wszystkich punktów umiejętności do nowego zapisu, odblokowuje wszystkie postawy i elementy kosmetyczne oraz dodaje do gry 3 nowe, darmowe atuty.
Gra na nową generację
Gra Star Wars Jedi: Ocalały dostępna jest posiadaczy konsol PlayStation 5 i Xbox Series X/S. Zagrać będą w nią mogli także pecetowcy, ale można tutaj mówić raczej o tych wybrańcach, którzy posiadają lepsze podzespoły. Jak wspominałam na samym początku — gra wywołała niemałe poruszenie. Ale nie z powodu historii, bohaterów, czy tego, że Cal Kestis nie chadza już w ponczo. Gracze po premierze zaczęli narzekać na kiepską optymalizację i brak stabilnej ilości klatek.
Star Wars Jedi: Ocalały
Gra zaliczyła obsuwę. Większość liczyła pewnie na to, że otrzymamy tytuł pozbawiony wad. Jednak nie można mieć wszystkiego. Na szczęście większość błędów została wyeliminowana, a łatki zapowiedziane. Grałam w trybie jakości na PlayStation 5 i nie zauważyłam u siebie większych spadków klatek. Jedyne, do czego mogłabym się doczepić to projekty postaci drugoplanowych.
Jak cię widzą...
Gra podobnie jak poprzedniczka zrobiła na mnie wrażenie. Przelot nad świątynią Jedi i wizyta na Coruscant były emocjonujące. Jednak to pierwsze kroki na planecie Koboh sprawiły, że poczułam zew nowej generacji. Zielona planeta wyglądała bardzo dobrze, a oświetlenie dodawało jej uroku.
Przez moment musiałam się zastanowić czy gram w grę, czy oglądam kolejny serial z uniwersum na Disney+. Potem czar jednak trochę prysł, bo twórcy postanowili nam zaserwować kolejną piaszczystą planetę oraz sporo surowych baz.
Muzyka dodaje lokacjom głębi. Kompozytorami soundtracku są Stephen Barton i Gordy Haab, którzy stworzyli ścieżkę dźwiękową również dla Upadłego zakonu.
W grze usłyszymy ponownie mongolski zespół The HU, którego folk metalowe utwory mogliśmy usłyszeć także w poprzedniczce. Twórcy dali możliwość wykazania się wielu artystom, a ich propozycje muzyczne usłyszeć będziemy mogli w Saloonie Pyloony oraz na Spotify. Do współpracy zaproszono, chociażby amerykański zespół Joywave czy turecki Altın Gün specjalizujący się w psychodelicznym rocku.
I've got all my life to live, I've got all my love to give and I'll survive!
Przyszedł czas na ocenę Ocalałego. A nie należy ona do najłatwiejszych. W naszej recenzji wymieniłam wszystkie plusy i minusy tego tytułu. W pierwszej chwili gra urzekła mnie grafiką, ale czar szybko prysł. Potem gra przyciągnęła mnie fabułą i mechanikami. Te czynniki sprawiły, że dobrze się bawiłam w odległej galaktyce przez wiele godzin. Ale im dalej w las, tym więcej zbłąkanych szturmowców. Widać, że twórcy mieli pomysł na sequel, ale... no właśnie, mam kilka „ale”.
Kilka aspektów w grze było też po prostu... sztampowych. Jeżeli macie przeczucie, że jakiś bohater się od Was odwróci lub para ma się ku sobie i pewnie zaraz się pocałuje to na 99% tak się właśnie stanie. W oczy rzuca się to, że twórcy chcieliby pewnie uszczęśliwić wszystkich fanów Gwiezdnych wojen. Teraz dodali nam do gry sporo smaczków z trylogii prequeli. Mamy zabawne droidy bojoweB1 czy groźne B2 i droidy niszczyciele.
Widać, że Respawn Enterntainmet kieruje się w procesie produkcji zasadą, którą kiedyś mogliśmy usłyszeć w naszym polskim Rejsiew reżyserii Marka Piwowskiego „Proszę pana, ja jestem umysł ścisły, mnie się podobają melodie, które już raz słyszałem...”. I tak oto akt na Coruscant to dla mnie pomieszanie Marvel's Guardians of the Galaxy z pierwszym Legionem Samobójców, a Dagan Gera wygląda jak skrzyżowanie Legolasa i Geralta. Mamy tutaj także kilka inspiracji rebootem Devil May Cry czy serią Mass Effect. Nie jest to złe, warto inspirować się konkurencją. Możecie mieć jednak czasem déjà vu.
Zauważyłam, że odkąd Gwiezdne wojny przeszły pod skrzydła Disney'a otrzymujemy wiele tytułów ze sporymi...lukami fabularnymi, a raczej furtkami na nowe produkcje i crossovery. I podobnie jest w Star Wars Jedi: Ocalały. Mamy 5-letni przeskok czasowy oraz kilku bohaterów, z którymi nie można się utożsamić i polubić. Od jakiegoś czasu plotkuje się o tym, że Cal Kestis mógłby dostać własny serial z Cameronem Monaghanem (Gotham, Shameless) w roli głównej i wtedy to wszystko miałoby sens. Jednak dzisiaj muszę te pewne niedopowiedzenia i zmiany decyzji fabularnych (czytajcie — wyrzucenie zakończenia Upadłego zakonu do kosza) potratować jako spory minus. Lecz to chyba jedyny aspekt, który kłuł mnie w oczy po przejściu gry. Myślę, że pomimo wszystko fani uniwersum powinni ograć ten tytuł.
Gra Star Wars Jedi: Ocalały miała swoją premierę 28 kwietnia 2023. Pierwotnie miała mieć swoją premierę 17 marca. Dostępna jest dla posiadaczy PlayStation 5, Xbox Series X/S i komputerów z systemem Windows. Dostępna jest w edycji standardowej oraz edycji specjalnej (Deluxe Edition).
Ilustracja wprowadzenia: materiały prasowe
powrót Cala Kestisa i BD-1
twórcy odrobili lekcje i dodali brakujące mechaniki i wiele więcej
satysfakcjonujący system walki
oprawa audiowizualna (widać potencjał nowej generacji konsol)
jest szansa na serial z Cameronem Monaghanem w roli głównej
mało satysfakcjonujące zakończenie
porzucenie zakończenia Upadłego zakonu
za dużo niedopowiedzeń