Movies Room - Najlepszy portal filmowy w uniwersum

Tainted Grail: The Fall of Avalon - recenzja gry! Kilka lat temu mielibyśmy hit!

Autor: Jakub Szumiński
8 czerwca 2025
Tainted Grail: The Fall of Avalon - recenzja gry! Kilka lat temu mielibyśmy hit!

Tainted Grail: The Fall of Avalon – czyli jak napisać lepszą historię niż Skyrim, ale zapomnieć, że mamy 2025 rok. W teorii wszystko gra: mroczna reinterpretacja arturiańskich legend, otwarty świat, eksploracja, decyzje moralne i narracja, której pozazdrościć mogłoby pół rynku RPG. W praktyce? Cóż, Tainted Grail: The Fall of Avalon, autorstwa Awaken Realms i Questline, to gra, której serce bije jak dzwon – ale reszta ciała momentami nie domaga. Jednak czy to duży problem?

Fabularne złoto i zapomnienie na długie godziny

Zacznijmy od tego, co naprawdę liczy się w tej produkcji: fabuła, czyli serce każdej gry, ale w przypadku RPG każdy liczy na ten element najbardziej. I to nie taka „kliknij, posłuchaj, zapomnij”, ale historia, która potrafi złapać za gardło, przytulić, a potem kopnąć w żołądek emocjonalnym zwrotem akcji. Tainted Grail opowiada o upadku Avalonu – krainy przeżartej zarazą i Dziwem (coś w rodzaju mroku, który może mieć gębę postaci Beksińskiego i pazury Soulsów). Kim mamy przyjemność sterować? Kolejny skazaniec, który ma coś do powiedzenia w świecie, gdzie nawet sam król Artur zamienił się w coś między duchem a wewnętrznym monologiem. W zasadzie pierwsza scena dzieje się w więzieniu jak w The Elder Scrolls, wydaje mi się nawet, że zrobili to celowo. Wóz i legendarne ‘You’re finaly awake' to byłoby zbyt precyzyjne, a tak możemy to tylko kojarzyć. Gdy tylko zrobimy kilka kroków naprzód, rozegramy dosłownie pierwsze minuty gry, dojdzie od nas, ze to jednak zupełnie inna produkcja, która nie grzechy jakością grafiki, ale w całej reszcie jest prawie bezbłędna. 

Zobacz również: Elden Ring Nightreign - recenzja gry! Czy porażka boli mniej w towarzystwie?

To gra, którą się czyta i słucha, bo NPC-owie są ludzcy, ciekawi i świetnie napisani. Questy? Zaskakują, odbijają od schematów, wciągają – nawet te mniejsze zadania sprawiają, że chcesz dać im szansę. Pod tym względem Tainted Grail to RPG z najwyższej półki, któremu daleko do mechanicznego klepania zleceń lub schematycznego powielania zadań, aż odechce się nam zaczynać kolejną misję, jakbyśmy odpalali cała grę na nowo. Różnorodność świata, postaci, stworów, bohaterów i przeciwników tylko temu pomaga.

Zobacz również: Elden Ring Nightreign - recenzja gry! Czy porażka boli mniej w towarzystwie?

Zobacz również: Xenoblade Chronicles X: Definitive Edition – recenzja gry. wielki powrót na Mirę, na który czekaliśmy

Świat bywa piękny – krajobrazy zniszczonego Avalonu potrafią zaimponować klimatem, a potwory robią wrażenie i potrafią rozpalić wyobraźnie. Nadal jednak ma się wrażenie, jakby produkcja miała coś w rodzaju długu technologicznego albo produkcja była rozpoczęta wiele, wiele lata temu. Osobiście, nie zależy mi na idealnej animacji czy pięknej fryzurze mojego bohatera, chcę historię, problemy do rozwiązania i przygodę, a tego w Tainted Grail z pewnością nie brakuje. Fabularnie, jak podpowiada tytuł, dostajemy świat Avalonu, który pogrążony w czymś w rodzaju zarazy, nazywanej “Czerwoną Śmiercią”, próbuje sobie poradzić z Dziwem i setkami stworów, w tym nieumarłych. Ponadto, to nie jest spoiler, Król Arturze nie żyje, a Rycerze Okrągłego Stołu, które znamy a arturiańskich legend, bez przywódcy przestali trzymać się razem. Więcej nie powiem, jak ktoś ma się zainteresować, to to i tak az dużo.

Walka, rozwój i reszta RPG-owych zabawek

Mechaniki rozwoju postaci są dość klasyczne, ale z pewnością twórcy odrobili zadanie domowe i dali nam sprawdzone sposoby, które wszyscy lubimy. Swoją drogą to ta część gier, której nie ma chyba już sensu na siłę udziwniać przy ogromnych produkcjach. Drzewka umiejętności, rozwój postaci, craftowanie, trochę lootu, trochę kombinowania z czego najlepiej skorzystać. Tainted Grail ma zaawansowane, ale nie przytłaczające mechaniki rozwoju postaci, pracy nad ekwipunkiem oraz planowania walk czy questów. Miło, że jest wybór między FPP a TPP, choć w tym drugim trybie animacje postaci pozostawiają sporo do życzenia.

To nie sandbox – to fabularny pociąg z rozgałęzieniami

Nie oczekujcie tutaj piaskownicy w stylu Bethesdy. Świat jest otwarty, ale bardziej do eksploracji i poznania, niż do bezczelnego majstrowania przy nim. Twoje wybory i moralność realnie wpływają na fabułę, co nie jest niczym nowym, ale tutaj mam wrażenie, że jest jakby ciaśniej z kwestiach wyboru tych ścieżek. Wszystko służy opowieści – a nie odwrotnie. W jakimś stopniu jest to niezauważalne, przy skupieniu uwagi na historii, ale docniema to przez fakt, iż można dzięki temu dużo precyzyjniej poświęcić uwagę głównemu wątkowi. Zakończenia są różne, zależne od naszych decyzji. 

Podsumowanie

Tainted Grail: The Fall of Avalon to gra, którą pokochasz za historię, ale możesz znienawidzić za przestarzałość technologiczną. Jednak mówią absolutnie szczerze i bez ogródek, jeżeli odrzucisz ją tylko dlatego, że bardziej przypomina The Elder Scrolls Morrowind czy Oblivion, niż Wiedźmina 3 po zremasterowaniu, to nie sądzę byś w ogóle czytał tę recenzje, chodził po stronach poświęconych grom czy w ogóle wiedział co oznacza skrót RPG. Tainted Grail to produkcja dla tych, którzy szukają klimatu, narracji i emocjonalnego zaangażowania, a nie kolejnej produkcja, której zadaniem jest prezentacja silnika z gry czy piękne modele włosów albo idealna animacja spożywania posiłku przez strażnika miasta. To produkcja, która zasługuje na miejsce w sercu nie jednego gracza, a gdy przyjdzie czas na drugą część, myślę, że twórcy zaproponują rozwiązanie, które sprawi, że ta gra wpisze się w kanon klasyków. 

Ilustracja wprowadzająca: materiały prasowe

media-libraryUqNedq
media-libraryF38Tcs
media-libraryDouRIe
media-librarye3z8KG
media-libraryzuAoZA
media-libraryvmBhW2
Chcesz nas wesprzeć i być na bieżąco? Obserwuj Movies Room w google news!

Wielbiciel kina o wszystkim innym niż szarej codzienności, gier oraz szeroko pojętej muzyki. Nie wzgardza nowinkami technologicznymi oraz wyprzedażami w Play Station Store. Gdyby Batman istniał naprawdę, wolałby chodzenie po ścianach i wielką moc, bo z nią przychodzi ...

Komentarze (0)
Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze.

Ocena recenzenta

78/100

Historia to największa siła tej produkcji,

Klimat klasyków RPG,

Pomysłowe rozwiązania z rozwoju postaci,

Praktycznie od samego początku można wkręcić się w rozgrywkę,

Kilka lat za późno na tę oprawę graficzną,

UX/UI w sterowaniu ma sporo mankamentów i nie wygląda zachęcająco

Movies Room poleca