Movies Room - Najlepszy portal filmowy w uniwersum

next

Magiczne lata 80. w Paramount Network

Tchia - recenzja gry. Pierwsza gra o Spider-Woman

Autor: Kamil Witkowski
3 kwietnia 2023
Tchia - recenzja gry. Pierwsza gra o Spider-Woman

Ach Zelda. Jak ja bym chciał móc w końcu przetestować ten tytuł. Niestety Switch trochę kosztuje, a gry na niego też wcale nie są tanie. Jak zatem mógłbym przetestować ten tytuł, jeśli nie mam do niego dostępu? Od jakiegoś czasu w internecie krąży trailer takiej gry, która w sumie trochę mi przypomina Zeldę. Mowa tutaj o Tchia. Stylizowana grafika - jest. Mała dziewczynka jako główna bohaterka - jest. Bardzo podobne mechaniki - też są! Udało mi się dostać kod do tego tytułu na PlayStation 5 od wydawcy, jednak nie miał on żadnego wpływu na to, co powiem o grze Tchia.

Na samym początku twórcy informują nas, że Tchia to taki trochę list miłosny do pewnego miejsca na Ziemi. Mowa tu o Nowej Kaledonii. Muzyka została wykonana przez lokalne zespoły muzyczne, głosów postaciom użyczyli prawdziwi mieszkańcy tego miejsca, a wydarzenia w grze oraz wiele lokacji inspirowanych jest tym, co faktycznie można znaleźć w tym pięknym miejscu. Bosko! Wygląda to na budżetową wyprawę w okolice Australii. Przygodę rozpoczynamy na wyspie z ojcem głównej bohaterki. Daje nam on procę, a później lotnię. W tej lokacji uczymy się także mechanik. Możemy wspinać się na drzewa, a potem kołysać nimi, aby wybić się dość daleko, szybować na lotni, strzelać z procy, podnosić rzeczy i zwierzęta, a potem rzucać nimi, czy wdrapywać się na wysokie punkty, a potem krzyczeć, aby odkrywać rzeczy kryjące się na mapie. Swoją drogą to ostatnie wcale nie jest zerżnięte od gier Ubisoftu. Wydaje się, że gra będzie zachowana w takim sielankowym, dość nudnym nawet klimacie. Szybko jednak wszystko się zmienia. Ojca głównej bohaterki porywa Meavor. Jest on tyranem w prezentowanym świecie gry. Wtedy też po raz pierwszy doświadczyć można niezwykłych umiejętności głównej bohaterki. Potrafi ona bowiem przenieść swoją świadomość do dowolnego przedmiotu, bądź zwierzęcia. Niestety nie udaje jednak jej się uratować ojca, a ten zostaje porwany przez gościa z maczetą. Tchia, która spadła do wody, zostaje uratowana przez mężczyznę, który przypłynął na wyspę jej ojca, aby handlować i rusza ona tratwą na ratunek rodzicowi.

Zobacz także: WWE 2K23 – recenzja gry! Tak samo, ale trochę inaczej…

O ile akcja zagęszcza się dość szybko, o tyle potem niezwykle mocno zwalnia. Pływanie jest powolne i nudne. Zanim dotrzemy do miasta mija naprawdę sporo czasu, a głupoty, które odkrywamy na miejscu, sprawiają, że nie potrafię potraktować tej gry poważnie. Gra małą dziewczynką zamieniła się bowiem dla mnie w symulator pierwszego Spider-Mana na PSX. Tchia może się wspinać nie tylko na drzewa czy skały, ale także na budynki. Na płaskie ściany. Ponadto są one zaprojektowane w taki sposób, że główna bohaterka może co jakiś czas zrobić sobie przerwę, aby nie spaść, gdy skończy się jej pasek wytrzymałości. Kiedy jednak spadnie, może się uratować oczywiście za pomocą lotni. Jeśli jednak tego nie zrobi, odbije się od ziemi, a gra zaliczy ponowne ładowanie. Nie ukrywam, że ten ragdoll jest o tyle zabawny, że w pewnym momencie nawet skakałem z dość wysokiego punktu, aby patrzeć tylko, jak główna postać się odbija i umiera. Do tego po mieście lata także helikopter, na który my możemy wejść. Udało mi się do niego dostać za pierwszym razem, gdy tylko o tym pomyślałem i w słowiańskim przykucu oglądałem sobie panoramę tego miasta. https://www.youtube.com/watch?v=dGqQbBxXtfM&ab_channel=PlayStation Na szczęście tytuł ten posiada znacznie więcej lokacji niż tylko miasto. Druga duża wyspa obfita jest w dżunglę. Niestety, rozgrywka w tym miejscu wcale nie jest dużo bardziej przyjazna. Sprowadza się ona do powolnego przemierzania całkiem sporego świata gry, zbierania znajdziek, układania kamieni jeden na drugim, okazjonalnego przejęcia kontroli nad jakimś zwierzakiem i walki z napotkanymi przeciwnikami, którymi są jakieś szmaciane lale. Musimy je zatem spalić. Jakby tego było mało, tratwa, która jest co prawda powolna, ale i tak szybsza od chodzenia na piechotę, może bardzo łatwo się zaciąć o jakieś skały czy patyki, gdy płyniemy nią po rzece. Najsmutniejsze jest to, że gdy tak się już stanie, to nie mamy możliwości, aby nią wycofać, jakoś ją przepchnąć, czy zrobić w zasadzie cokolwiek, co umożliwiłoby nam dalsze korzystanie z tego środka transportu. Pozostaje nam zatem marsz co jakiś czas przerywany możliwością opętania zwierzaka. Czy to jelenia, świnię, ptaka, czy nawet delfina. Nie ukrywam, że to jest chyba najciekawsza mechanika w tym tytule. Pływanie delfinem pod wodą czy fruwanie ptakiem po niebie daje niezwykle dużo frajdy i poczucia swobody. Ponadto jest na co popatrzeć. Mimo że tak narzekam na ten tytuł, nie mogę powiedzieć, żeby był on brzydki. Pewnie! Niektóre animacje są drewniane, a postaci nie posiadają wielu detali, jednak świat przedstawiony, a w tym również zwierzaczki wygląda bardzo ładnie. Zacząłem nawet w pewnym momencie myśleć sobie, że może jednak ta gra nie jest aż tak nudna i słaba. Wtedy wracałem jednak do misji…

Zobacz także: Kirby’s Return to Dream Land Deluxe – recenzja gry. Odnowiona przygoda różowej kulki!

Zadania, które musi wykonywać Tchia są niezwykle banalne. Gra na ukulele, grzechotkach czy innym instrumencie jest nudna i nic nie wnosi. Na szczęście twórcy dodali możliwość włączenia automatycznej gry, a to już lepiej pasowało do klimatu. Domyślam się, że minigry muzyczne zostały dodane, aby nie znudzić graną muzyką, jednak mi one nie siadły. Ważne jednak, aby ta muzyka się pojawiła w grze, bo z tego, co zrozumiałem, jest to spore wydarzenie dla mieszkańców wyspy. Jednak niezwykle mocno brakuje mi muzyki przygrywającej w tle podczas odkrywania świata, kiedy to jedna z mieszkanek w zamian za pomoc wysyła nas, abyśmy przynieśli jej kraba. No i w momencie, gdy dostałem tego questa, poczułem się, jakby ktoś dał mi w pysk niczym na ceremonii Oscarów. Dlaczego? Byłem już w miejscu, w którym można spotkać kraby, a nawet jednego przez chwilę opętałem. Gdybym wiedział, że zaraz znów będę musiał zasuwać przez pół wyspy, to bym go zabrał ze sobą. https://www.youtube.com/watch?v=L3cXwsJLefg&ab_channel=PlayStation Przez cały ten czas, jaki spędziłem przy tym tytule, miałem bardzo mieszane uczucia. Z jednej strony czułem, że gra pomoże mi się wychillować, a z drugiej strony musiałem biegać po wyspie w ciszy, bo nie grała żadna muzyka. Pomyślałem, że może gra została stworzona dla dzieci, jednak język, którym posługują się bohaterowie to francuski, nawet jeśli grę mamy w języku angielskim, a ciało głównej bohaterki odbijające się od ziemi czy krwawiący kurczak biegający bez głowy nie jest czymś, co powinny oglądać pociechy. Poza tymi jednak rzeczami mamy naprawdę łatwą rozgrywkę z prostymi zadaniami ubraną w ładną grafikę i przyjemne udźwiękowienie. O ile gra może zdecydowanie spodobać się młodszym odbiorcom, to czuję, że nie każdy dorosły fan gier odnajdzie się w prezentowanej produkcji. Przejdźmy zatem do szybkiego podsumowania gry, która miała potencjał, jednak wymęczyła mnie potężną nudą.

Zobacz film na YouTube!

Tchia zapowiadała się naprawdę dobrze. Ładna grafika, przyjemny klimat i mechaniki prosto z Zeldy sprawiały wrażenie idealnego połączenia. Coś tu jednak nie pykło. Gra okazała się nudna, a mechaniki dziwne. Najlepszą aktywnością, jakiej doświadczyłem przy tym tytule, było wspinanie się na budynki po płaskich ścianach, a potem spadanie z nich i patrzenie, jak główna postać odbija się od ziemi. Najciekawszą częścią gry jest możliwość opętywania przedmiotów i zwierząt, jednak niestety nie ratuje to tytułu, który jest, jak mówią sami twórcy, listem miłosnym do Nowej Kaledonii, a muzyka, miejsca i ludzie inspirowani są tym, co faktycznie możemy zastać w tej części naszej planety. Mogło się udać, ale ostatecznie jest zbyt nudno. Młodsi gracze mogą zainteresować się tytułem, jednak ci starsi raczej się od niego odbiją. Chyba że ktoś lubi wciskać przyciski w rytm, aby zagrać melodię w minigrach. Ja odpadam. Ilustracja wprowadzenia: materiały prasowe
Chcesz nas wesprzeć i być na bieżąco? Obserwuj Movies Room w google news!

Przede wszystkim gracz i miłośnik kina. Zakochany w MARVELu, a najbardziej w Spider-Manie. Prowadzi swój kanał YouTube, streamuje na Twitchu, montuje filmy i zbiera figurki. Takie duże dziecko.

Komentarze (0)
Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze.