W niemal rutynowej potyczce ze złolami Superman obrywa mocniej niż zwykle. Na polu walki znajduje się Metallo i jego kryptonitowe serduszko, którego promieniowaniem chętnie dzieli się z Człowiekiem Jutra. Z chirurgiczną pomocą przybywa Doom Patrol, jednak na horyzoncie pojawia się kolejne zagrożenie, z którego naturą tytułowy duet ma problem. Diabeł Nezha okazuje się sporym ciężarem nawet dla nich. Zwłaszcza, że demoniczna magia ma wpływ na ich kompanów po fachu.
Mark Waid to scenarzysta plastyczny. Potrafi napisać dzieła wielkie i wpisujące się w klasykę branży, ale nie stroni też od lekkich, prostych historyjek. I taką właśnie jest Batman/Superman: World's Finest tom 1: Diabeł Nezha. Różnice między Nietoperzem i Supkiem są symboliczne i uproszczone. Nie ma tu głębokich różnic między skrajnie różnymi herosami i liczy się tylko wspólna przygoda. I normalnie bym nad tym biadolił. Że mogłoby być ambitniej, dojrzalej, a tytułowi bohaterowie powinni być silniej wyróżnieni. Ale w całej swej stereotypowej heroiczności jest zaskakująco dobrze. Waid to zdolny twórca, nawet jeśli nie pokazuje w tym komiksie pełni swych umiejętności ani w żaden sposób nie zaskakuje.
Obok nich pojawia się tu Doom Patrol, zmyślnie zmodyfikowany na potrzeby historii, tak aby nie uderzać morrisonowską dziwnością czy nawet stylem, w jakim widział ich Gerard Way. To nieco cudaczniejsza wersja Ligi. I tyle. Z kolei Nezha to diabeł, któremu co prawda daleko do konkurencyjnego Mephisto, ale rogaty potrafi przyłożyć. Sporą rolę pełnią tu też Robin i Supergirl. Choć oboje nie szczycą się statusem swych mentorów, to rozkręcają historię i odbierają im sporo sławy. Batman/Superman: World's Finest tom 1: Diabeł Nezha zdecydowanie nie jest sceną dwojga herosów. I podejrzewam, że plejada aktorów powiększy się w kolejnym tomie…
Superhero w wersji Dana Mory wygląda atrakcyjniej niż w wykonaniu mniej zdolnych twórców. Rysownik świetnie czuje lekki ton całej historii, zarówno pod względem akcji (a dzieje się tu wiele...), jak i humoru. Historia Waida, choć dzieje się obecnie, ma mocno klasyczny posmak, co rysownik zrozumiał doskonale. O ile Kal-El niezmiennie ma lico dobrodusznego naiwniaka, tak ujęcie Mrocznego Rycerza tak, aby był mniej mroczny, zasługuje na pochwałę. Zwłaszcza, że wychodzi mu to znakomicie. Również Nezha, wpisujący się w kanony wizualne złego diabła o orientalnym pochodzeniu, pokazuje swą siłę, ale najwyraźniej pochodzi on z innego kręgu piekielnego niż demony, z którymi ma do czynienia choćby Constantine. Estetyka Mory jest więc czymś, co trafi do przeciętnego czytelnika komiksów z herosami, ale w tej kategorii to coś niemal doskonałego.
Mark Waid daje nam generyczną superbohaterską opowieść z legendarną parą bohaterów. I to zdanie wystarczyłoby za opis całej historii. Batman/Superman: World's Finest tom 1: Diabeł Nezha to komiks dla fanów rozrywkowych i pozytywnych komiksów. Nie ma tu grzebania w psychologii bohaterów. Nie ma też gwałtownych i brutalnych przełomów. I nawet Batman jest mniej posępny niż zwykle. Lektura w sam raz na spokojny wieczór, niewymagająca, ale przynoszącą pewną frajdę. Waid wagi lekkiej i Mora prezentujący stały, solidny poziom. I tyle wystarczy.
Tytuł oryginalny: Batman/Superman World's Finest vol.1: The Devil Nezha
Scenariusz: Mark Waid
Rysunki: Dan Mora
Tłumaczenie: Tomasz Sidorkiewicz
Wydawca: Egmont 2024
Liczba stron: 144
Ocena: 70/100
Dziennikarz, felietonista. Miłośnik klasyki SF, komiksów i muzyki minionych bezpowrotnie dekad.