Movies Room - Najlepszy portal filmowy w uniwersum

Człowiek Cel - recenzja komiksu

Autor: Tomasz Drozdowski
5 stycznia 2025
Człowiek Cel - recenzja komiksu

Świat DC to potężne uniwersum. I to nie licząc wszystkich alternatywnych światów i wielokrotnego resetowania głównej Ziemi. Mimochodem więc wiele postaci odsuwanych jest w cień. Kurzą się i nawet nie ocierają o najbardziej znaczące wydarzenia, ale czasem znajdzie się ktoś, kto da im szansę zabłysnąć. Christopher Chance to postać znana jako Człowiek Cel. Debiutował w 1972, a jego ojcami byli wielcy branży komiksowej - Len Wein i Carmine Infantino. Przez lata bytował sobie w kuluarach świata Supermana i Batmana, miał solidną serię w imprincie Vertigo. Ale dopiero Człowiek Cel Toma Kinga i Grega Smallwooda przypomniał o nim współczesnemu czytelnikowi zanadto zapatrzonemu w peleryny i maski.

Strona komiksu Człowiek Cel

Christopher Chance trudni się niecodzienną profesją. Wystawia się na cel za tych, którzy wyraźnie komuś podpadli. Jest ekskluzywnym bodyguardem, w jak najbardziej dosłownym tego słowa znaczeniu. Pewnego dnia wciela się w samego Lexa Luthora, osobnika, który najskromniej mówiąc nie ma dobrej opinii. Przyjmuje strzał, lecz to nie on sprawia, że zostaje mu jedynie dwanaście dni życia. Chance jednak nie pęka. Zamiast użalać się nad sobą, postanawia dopaść swoich morderców. Nawet jeśli oni nie chcieli dopaść jego. Choć, czy aby na pewno?

Tom King podchodzi do komiksu superbohaterskiego zupełnie inaczej niż jego koledzy. Podczas gdy Joshua Williamson czy Tom Taylor tworzą żwawe, ale mało odkrywcze historie, klepiąc od sztancy kolejne rozdziały w życiu trykociarzy, King idzie swoją drogą. W przypadku Chance'a wydawać by się mogło, że jest mu nawet łatwiej. Człowiek Cel to żaden heros, ot najemnik dla zamożnych. Jego losy są tu jednak mocno powiązane z Międzynarodową Ligą Sprawiedliwości, a zwłaszcza z uroczą Ice i jej byłym - Guyem Gardnerem.

Strona komiksu Człowiek Cel

Scenarzysta snuje wielopoziomowe śledztwo, w którym głównymi podejrzanymi są członkowie MLS. Od herosa do herosa Chance odkrywa kolejne elementy układanki, a przy tym stara się zażywać życia, które mu pozostało. I to w dobrym stylu. Jak już pisałem, Człowiek Cel to twardziel. Nie z gatunku tych muskularnych macho, a raczej nieco flegmatycznych, twardo stojących na ziemi, ale z pewnymi hedonistycznymi skłonnościami. Co objawia się między innymi romansem z Ice. Mamy więc thriller z wątkiem miłosnym, który nawet w uproszczonej formie byłby ciekawszy od większości tego, co aktualnie wypluwa z siebie DC. A King nie lubi uproszczeń.

Struktura opowieści jest niemal klasyczna dla tego scenarzysty. Dwanaście części, w których ciągłość nie jest przejściem kadru w kadr. Ot mamy paranoiczny lęk protagonisty przed Batmanem. Lub umiejętnie rozegraną partię z samym Marsjańskim Łowcą. Nie ma w tym ani grama chaosu. Wszystko jest czytelne, są nawet powtarzające się aspekty, jak choćby nieustająca rywalizacja z Gardnerem, który w tym tomie świeci jasno, choć niekoniecznie pozytywnie. Istotna jest też technika narracji. King nigdy nie stawiał na nieustającą akcję. Jej stężenie jest wyrównane scenami spokojniejszymi, stworzonymi wprost pod charakter głównego bohatera. Jakby wyjętego z innej epoki, co odzwierciedlają prace Smallwooda.

Strona komiksu Człowiek Cel

Człowiek Cel to komiks z pewną nutką retro. Greg Smallwood jakby mimochodem nadaje wszystkiemu atmosfery minionych dekad. Dekad, bo momentami działania Chance'a przypominają kryminały ze Złotej Ery, ale tylko po to, by po chwili wejść w sensacyjność lat 80.. Istotną rolę odgrywają tu kolory, odpowiadające za ton przedstawianych wydarzeń. A jak w tym wszystkim odnajdują się herosi? Członkowie MLS to dość patchworkowa grupa. Mimo swej międzynarodowości nie doczekała się sławy oryginalnej Ligi. Dodatkowo postaci jak Red Rocket czy sam Chance są niedzisiejsze w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Nie zapominajmy o samej Ice, łączącej w sobie urok dziewczyn Bonda i femme fatale.

DC Comics ma szczęście, że Tom King pisze dla nich. Człowiek Cel to nietuzinkowa opowieść o ostatnich dniach bohatera. Może nie „super”, ale na pewno działającego z pewną heroiczną fantazją i ze sporą skłonnością do ryzyka. Album jest dziełem silnie autorskim. Co to znaczy? Ano to, że szanowny wydawca nie wściubiał nosa w proces twórczy, jak miało to miejsce w przypadku kingowskiego runu Batmana i przyniosło wiadome konsekwencje. 

Superbohaterowie są tu obecni, ale z tej mniej spektakularnej strony. Protagonista to nie kolejny chad, a osobnik będący najlepszy w tym, co robi, choć nie zawsze jest to dla niego miłe. Człowiek Cel to tytuł, na który pierwotnie nie zwróciłem szczególnej uwagi, choć teraz już wiem, że każde dzieło Toma Kinga warte jest zainteresowania. To komiks dla tych, którym świat mainstreamowego DC nieco się przeżarł, ale wciąż lubią jego ducha i oczekują nieoczywistej opowieści. Zwłaszcza, gdy w kadrach nie ma Trójcy i innych pierwszoligowych trykociarzy.


Tytuł oryginalny: The Human Target
Scenariusz: Tom King
Rysunki: Greg Smallwood
Tłumaczenie: Jacek Żuławnik
Wydawca: Egmont 2024 
Liczba stron: 384
Ocena: 90/100  

Chcesz nas wesprzeć i być na bieżąco? Obserwuj Movies Room w google news!

Dziennikarz, felietonista. Miłośnik klasyki SF, komiksów i muzyki minionych bezpowrotnie dekad.

Komentarze (0)
Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze.