Movies Room - Najlepszy portal filmowy w uniwersum

Fukushima. Kronika wypadku bez końca - recenzja komiksu

Autor: Tomasz Drozdowski
27 listopada 2023
Fukushima. Kronika wypadku bez końca - recenzja komiksu

Japonia naznaczona jest pewną atomową klątwą. To właśnie ten kraj, wcale nie tak zbrodniczy w porównaniu z ZSRR czy III Rzeszą, oberwał nowatorskim wynalazkiem Amerykanów i to dwukrotnie. Dla postępowych i tradycyjnych jednocześnie Japończyków był to szok. Oto cała ich waleczność i zasady pamiętające jeszcze epokę Edo zostały zmiecione w atomowej pożodze. Ślady tego można znaleźć w wielu popkulturowych dziełach i zdawać by się mogło, że kto jak kto, ale Japończycy szczególnie będą unikali jakichkolwiek atomowych problemów. I wtedy nadszedł 11 marca 2011 roku...

Strona komiksu Fukushima. Kronika wypadku bez końca

Katastrofa w Fukushimie miała już swoje odbicie w komiksie na naszym rynku, choćby pod postacią mangi Reaktor 1F. Tym razem to jednak coś zupełnie innego. Komiks ma charakter kronikarski, z fabularyzowanymi elementami. Wszystko zaczyna się od przesłuchania dyrektora tytułowej placówki Masao Yoshidy przez komisję badającą przyczyny katastrofy. Brzmi to jak poważny program w poważnej telewizji informacyjnej, ale Bertrand Galic ma swój pomysł na opowieść.

Bądźmy szczerzy - tragedia w Fukushimie była konsekwencją przede wszystkim katastrofy naturalnej. Dochodzenia wykazały pewne niedociągnięcia, jednak Japończycy mogliby uczyć się niekompetencji od swych rosyjskich sąsiadów. Brak tu gargantuicznych zaniedbań czy nacisku władz. Każdą historię można jednak odpowiednio sfabularyzować. I tu pojawia się mały problem. Lektura komiksu była ciekawa, ale niezbyt płynna. Zwłaszcza, gdy Galic przeskakiwał z historycznego tonu, na ten fabularny. Zwykle nie mam z tym problemu, jednak w obu elementach zabrakło kropki nad i. Jest jednocześnie za mało kronikarsko i fabularnie. I przez to całość jest letnia, przezroczysta i przyznam, że lepiej pamiętam wątki z czytanej już spory czas temu mangi Kazuto Tetsuta niż z powyższego dzieła, bez zaglądania do niego w czasie pisania tych słów.

Strona komiksu Fukushima. Kronika wypadku bez końca

Rysownik Roger Vidal idzie drogą Galica i nie sili się na wizualną sensację. Fukushima. Kronika wypadku bez końca opiera się raczej na realizmie, ukazaniu tego, jak jest w rejonie niegdysiejszej elektrowni atomowej. I po pierwsze - to nie żadne postapo z czarnobylskim sznytem. Okolice są opustoszałe i nieco zdziczałe, co zrozumiałe. Ale brak tu elementu, które ucieszyłyby fanów S.T.A.L.K.E.R.a. Zero mutantów czy nawet kaiju wychodzącego z morza. Z drugiej strony nie ma jednak nudy. Vidalowi udało się ująć napięcie tamtych wydarzeń, skalę zniszczeń i to chyba najważniejsze. Na każdym kadrze krajobrazowym widać, co się stało, a te bardziej kameralne kadry również pełne są napięcia.

Strona komiksu Fukushima. Kronika wypadku bez końca

Z perspektywy kilku lat Fukushima ma wydźwięk mniejszy niż Czarnobyl. Pomijając okoliczności obu katastrof, to w przypadku japońskiej elektrowni brak było kontrowersji, a i pandemia i kolejne wojny jakoś przysypały masową pamięć o tym wydarzeniu. Czasami opinia publiczna przypomina sobie o niej jedynie przy okazji zrzutu przez Japończyków napromieniowanej wody do oceanu. I dlatego dzieła jak Fukushima. Kronika wypadku bez końca są potrzebne, bo choć Japonia to kraj, w którym pewnie nie powtórzy się podobna tragedia, to wszelkiej maści niefrasobliwość w przypadku energii atomowej może wystąpić wszędzie. I to nawet bez naturalnej katastrofy. A sam album? Polecam go fanom realistycznego komiksu z historycznym zacięciem, dla których dotychczasowe pozycje związane z Fukushimą wydały się niewystarczające.


Okładka komiksu Fukushima. Kronika wypadku bez końca

Tytuł oryginalny: Fukushima: Chronique d'un accident sans fin Scenariusz: Bertrand Galic Rysunki: Roger Vidal Tłumaczenie: Wojciech Birek Wydawca: Non Stop Comics 2023 Liczba stron: 144 Ocena: 65/100

Dziennikarz, felietonista. Miłośnik klasyki SF, komiksów i muzyki minionych bezpowrotnie dekad.

Komentarze (0)
Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze.