Zmienia się to dopiero teraz za sprawą wydawnictwa Egmont i komiksu Zorro – Z martwych autorstwa znanego i lubianego Seana Murphy’ego, specjalisty od przetwarzania popkulturowych motywów na mową modłę. Niniejsza przygoda „Lisa” to też nie klasyczne ujęcie tematu, a raczej jego zgrabne unowocześnienie, pełne mrugnięć okiem i hołdów dla doskonale znanych i uwielbianych motywów sprzed lat. Sam autor określa swoje dzieło jako skrzyżowanie klasycznej opowieści o Zorro z serialem Narcos.

Zorro – Z martwych osadzone zostało we współczesności, w meksykańskim miasteczku La Vega, rządzonym twardą ręką przez brutalnego gangusa El Rojo – wysłannika kartelu. W miasteczku ponoć działał kiedyś „ten prawdziwy Zorro”, a pamięć o tym buntowniku przetrwała do dzisiaj i jest kultywowana przez mieszkańców. Pewnego dnia podczas uroczystej celebracji El Rojo zabija mężczyznę wcielającego się w Zorro (o imieniu Antonio, żeby nie było) na oczach dwójki jego małych dzieci.
Po 20 latach Rosa i Diego są w innych miejscach. Ona pracuje dla kartelu, który zabił jej ojca – widzi w tym jedyną sposobność na przetrwanie. On przeżył taką traumę, że przestał mówić i zaszył się w pobliskim zamku, gdzie pod okiem pewnego mistrza doskonali władanie szpadą. Wkrótce nadarzy się jednak sposobność do zemsty. Czy to możliwe, że duch „prawdziwego” Zorro wstąpił w Diego i dał mu siłę, by pomścić brutalnie zamordowanego ojca i poprowadzić uciśnionych mieszkańców do rewolucji?

Sean Murphy bawi się motywem Zorro, umiejętnie balansując pomiędzy klasyczną legendą a współczesną opowieścią o biednych ludziach kulących się pod butem kartelu. Niby wiemy, że wszystko to w dużej mierze szalone młodzieńcze marzenie, że przecież Zorro nie mógł tak naprawdę istnieć. Ale czy aby na pewno? Scenarzysta i rysownik w jednej osobie umiejętnie rozrzuca tropy, do końca stawiając na niedopowiedzenia i przykuwając uwagę czytelnika do snutej historii.
Zorro – Z martwych to album pełen akcji, Murphy nie przesadza z liczbą dialogów i znajduje złoty środek pomiędzy dynamicznymi potyczkami i bardziej osobistymi, emocjonalnymi momentami. Działa to zaskakująco dobrze, szczególnie kiedy napędzające klasyczny mit ideały zostają zderzone z bezwzględnością współczesnego świata. Zorro od zawsze był symbolem nadziei i zostało to w komiksie Murphy’ego odpowiednio zaakcentowane. Aż szkoda, że to tak krótki komiks, bo pewnie twórca miałby jeszcze więcej pomysłów do ogrania, a i rozwinięcie niektórych wątków i charakterów postaci wyszłoby opowieści na dobre.

Sean Murphy świetnie się bawi nawiązując do poprzednich adaptacji mitu o Zorro. A aktorze Antonio już wspomniałem, ale poszukajcie też innych śladów. Może w oczy rzuci się Wam plakat filmu z 1998 roku. A może jedna z postaci z facjaty i imienia zacznie Wam przywodzić na myśl pewnego znanego aktora. I czytelnik też będzie się dobrze bawił, chociaż lektura pozostawia jednak pewien niedosyt. Murphy na szczęście zostawił miejsce na sequel, więc kto wie… może kiedyś go przeczytamy.

Tytuł oryginalny: Zorro - Man of the Dead
Scenariusz: Sean Murphy
Rysunki: Sean Murphy
Tłumaczenie: Maria Mosiewicz
Wydawca: Egmont 2025
Liczba stron: 128
Ocena: 80/100
PR-owiec, recenzent, geek. Kocha kino, seriale, książki, komiksy i gry. Kumpel Grahama Mastertona. W MR odpowiedzialny za dział komiksów, książek i gier planszowych.