Świat zniszczony przez tajemniczy wirus, konflikt zbrojny bądź inne wydarzenie trudne do wyjaśnienia oraz nowy porządek, w którym na nowo ludzie starają się poukładać swoje życie tworząc nowe klasy społeczne - brzmi znajomo? Jednak to nie zraża twórców seriali, filmów czy gier aby korzystać z takich motywów. W podobnych klimatach w ostatnim czasie dostajemy dość sporo produkcji zarówno seriali jaki i filmów, a z każdą kolejną oczekiwania oraz wymagania fanów mocno rosną. Można śmiało przyznać, że twórcy takich produkcji traktują świat post apokaliptyczny jako pole do manewrów i wykazania się jeszcze lepszymi efektami i jeszcze lepszą scenografią. Jednak w tym wszystkim można się mocno pogubić zatracając ważne aspekty oraz zasady kierujące takim światem. DMZ to serial HBO Max na podstawie komiksów o tym samym tytule, skupiający się na dystopijnej Ameryce, zniszczonej przez konflikt zbrojny. Czy warto wejść do strefy zdemilitaryzowanej czy raczej uciec nie tracąc czasu?
DMZ to serial produkcji HBO Max, który powstał na podstawie komiksów o tym samym tytule stworzonym przez Briana Wooda oraz Riccarda Burchielliego. Ameryka w wyniku wojny domowej zostaje podzielona. Manhattan przez starcia wojsk zostaje zniszczony i odizolowana od reszty stając się tytułową strefą zdemilitaryzowaną. Podczas ucieczki z Manhattanu syn Almy Ortegi zaginął. Medyczka po 8 latach długich poszukiwań, zdaje sobie sprawę, że wszystkie tropy jej syna prowadzą do strefy. W poszukiwaniu syna decyduje się powróć na Manhattan.
https://www.youtube.com/watch?v=aDsrZk9yxwk
Z serialem
DMZ od samego początku fani oczekujący jego premiery mieli pod górkę. Na początku niepewna data premiery, później przełożona. Czekanie w końcu się opłaciło i serial pojawił się w serwisie. Jednak czy duże oczekiwania i niecierpliwość okazało się być warte? Otóż absolutnie nie.
Wszystko zapowiadało się na całkiem niezłą produkcje, w post apokaliptycznych klimatach. Serial naprawdę rozbudzał nadzieje, a 4 odcinki sugerowały na konkretny zastrzyk akcji. Niestety jednak po raz kolejny można powiedzieć o zawiedzionych oczekiwaniach, a serialowi niestety więc można wytknąć niż pochwalić. Przede wszystkim od pierwszego odcinka, fabuła jest dziurawa, brak logicznych wyjaśnień widzimy na każdym kroku. Widać, że scenarzyści na siłę chcieli w miniserialu wprowadzić jak najwięcej wątków - które i tak zostały rozmydlone.
Prawa jakimi rządzi się strefa nie zostały w żaden sposób wyjaśnione ani w zasadzie pokazane. Nie chodzi nawet o jakieś konkretne wprowadzenie za rękę ale chociaż domysł po zachowaniu ludzi żyjących w strefie. Wiemy, że mamy strefę zdemilitaryzowaną kilka gangów, jakieś dzielnice. Ciekawie byłoby, jakby twórcy chociaż na chwilę się zatrzymali i odrobinę przedstawili dzielnicę. Już nie można wymagać wyjaśnienie apropo tego co się dzieje w świecie poza strefą. Twórcy nie wykorzystali potencjału jakim był wątek kampanii wyborczej w DMZ. Mogła ona stanowić ciekawe wprowadzenie do charakterystyki Manhattanu. Niestety i w tym przypadku twórcy postawili na mdłą post apo operę mydlaną z udziałem głównej bohaterki Almy
Bardzo nijako wypada postać Rosario Dawson. Myślę, że wielu zna jej talent i fakt, że aktorka w takich klimatach wypada naprawdę dobrze. Niestety postać Almy jest po prostu strasznie mdła. Z jednej strony widzimy, jej oddanie oraz poszukiwania syna. Z drugiej strony Alma trafia do strefy wiedząc, że ma jedynie 24h na poszukiwanie a zachowuje się jakby była na wycieczce w centrum handlowym. Kiedy decyduje się pozostać w strefie okazuje się, że zna wszystkich najbardziej wpływowych przywódców w strefie. Przypadek? Nie sądzę. Bohaterce idzie wszystko z zaskakującą łatwością. Pomimo tego, że nie poznała zasad panujących w DMZ, ani tym, że jest nad wyraz charyzmatyczną postacią.
Jeśli chodzi o obsadę, to zdecydowanie na wyróżnienie zasługuje Benjamin Bratt wcielającego się w postać Parco Delango. Paco jako jedyna postać jest wierna do końca swoim przekonaniom. Do tego jest charyzmatyczny i ambitny jak przystało na aspirującego polityka, dążącego po trupach do celu. Również w kontekście scenografii należy się ogromny plus. Śmiało można poczuć klimat, a scenografia jest dopracowana. Natomiast efekty dzikich zwierząt lepiej pozostawić bez komentarza...
DMZ rozbudziło początkowo nadzieje, jednak wszystko co najlepsze mogliśmy zobaczyć jak na razie w trailerze, a załatwienie całej historii w ostanie 50 kilka minut, nie wróży finalnego sukcesu. Dla fanów seriali w podobnym klimacie, to zdecydowanie mocno rozczarowująca pozycja. W dobie często powstających takich produkcji mamy jedynie potwierdzenie, że nie wszystko złoto co się świeci nie każda apokalipsa to temat na serial.
Ilustracja wprowadzająca: fot. HBO Max
Entuzjastka literatury i kina. Wielbicielka odkrywania nowych seriali oraz filmów. Poza tym ogromna fanka Formuły 1 i Disneya